Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwałcili ją na imprezie. 9 razy dzwoniła na policję. Pomoc nie przyszła

Izabela Krzewska [email protected]
sxc.hu
Białystok: To było piekło.

Ponieważ funkcjonariusze nie słyszeli nic z wyjątkiem odgłosów libacji alkoholowej, odeszli. Nie wyważyli drzwi, nie próbowali się dostać do środka. Dyżurny z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, który przyjął dramatyczne zgłoszenie, nie poinformował kolegów o grożącym kobiecie niebezpieczeństwie, odpowie za niedopełnienie obowiązków. Białostocka prokuratura skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu.
- Oskarżonemu grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności - powiedział Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Do tego tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 lutego br. Laura była wówczas u swego znajomego w jednym z mieszkań w centrum miasta. Wieczorem dołączyło do nich jeszcze 4 mężczyzn. Wśród nich Andrzej Ł. i Marcin P. Wszyscy pili alkohol. W pewnym momencie zaczęli oni składać Laurze wulgarne propozycje. Byli coraz bardziej agresywni. Przestraszona dziewczyna, korzystając z ich nieuwagi, zadzwoniła z telefonu komórkowego na policję. Zgłoszenie odebrał Krzysztof Cz. pełniący służbę z-cy dyżurnego KMP. Dziewczyna płakała, mówiła, że potrzebuje pomocy. Na polecenie Krzysztofa Cz. na miejsce udali się dwaj funkcjonariusze z I Komisariatu Policji. Było ok. 20.30. Zza drzwi nie dochodziły żadne wołania o pomoc. Nikt, mimo pukania, nie wpuścił ich również do środka, więc odeszli. W tym czasie Laura po raz drugi zadzwoniła do dyżurnego. Tym razem podała więcej szczegółów: jak się nazywa i że jest gwałcona. Błagała o pomoc. Policjanci wrócili więc na miejsce. Podczas tej interwencji również nie udało im się wejść do środka.

Wtedy prawdopodobnie doszło do podwójnego gwałtu. Najpierw jednak napastnicy - Marcin P. i Andrzej Ł. - grozili Laurze nożem, bili po twarzy, szarpali za włosy. Po wszystkim Andrzej wyszedł z mieszkania, a Marcin zasnął. Policja zatrzymała go na ulicy dopiero po północy, po tym, jak pokrzywdzona opuściła już mieszkanie.

Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która wszczęła śledztwo z urzędu, Krzysztof Cz. (39 l.) wbrew przepisom nie dopełnił obowiązku natychmiastowego rozpoczęcia działań po przyjęciu zgłoszenia.

Choć wiedział, co się dzieje, nie poinformował o tym funkcjonariuszy. Nie powiedział im także, że w tej sytuacji mogą wyważyć drzwi. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Wciąż pracuje w policji w oddziale prewencji.
Imię pokrzywdzonej zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna