Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Lód ma to gdzieś

Konrad Kruszewski
Towarzysze ekolodzy! Mam dla was kolejną niemiłą wiadomość. Już nie tylko klimat nie chce z wami współpracować. Wypięła się na was cała przyroda, której od lat wieszczycie zagładę, a okazuje się, że ma się ona całkiem dobrze. Najlepiej od trzydziestu kilku lat.

Odkąd pamiętam, świat jest karmiony dramatycznymi alarmami, dotyczącymi kurczenia się zasobów roślinnych na naszej planecie. Odpowiedzialny za to miał być człowiek i jego cywilizacja. Szczególnych zniszczeń dokonał on rzekomo w Amazonii, stąd jest cały światowy program ratowania jej przyrody, przy którym to programie namnożyło się mnóstwo organizacji ssących z jego finansowego cycka, ile się tylko da.

Tymczasem okazuje się, że tak zwana biomasa Ziemi wzrosła o 6 procent (obserwowana ona jest za pomocą satelitów od 1978 roku), a biomasa Amazonii aż o 48 procent. Taka niespodzianka! Bardzo przykra dla ekologów.

Piszę o tym po reakcjach w internecie na mój poprzedni felieton, w którym nie udało mi się dostrzec globalnego ocieplenia. Reakcje te sprowadzały się do tego, że skoro tego globalnego ocieplenia wbrew oczywistościom (spójrz za okno) nie widzę, to jestem matołem, przygłupem, generalnie łajzą. Bo inni to ocieplenie widzą. Jeden z internautów nawet dostrzegł je w obecnej zimie (gratuluję rozumu), bo według niego, im bardziej sroga zima, tym klimat cieplejszy.

Wracając jednak do tej Amazonii, to jedną z głównych przyczyn zwiększonej emisji dwutlenku węgla do atmosfery (poza przemysłem) miała być rabunkowa działalność człowieka niszczącego roślinność, która dwutlenek pochłania. A tu masz, taka przykra niespodzianka. Roślinności na świecie jest więcej niż było. Oczywiście, już widzę tę reakcję towarzystwa ekologów, że jestem matołem, bo wzrost roślinności jest właśnie wynikiem efektu cieplarnianego. Tylko proszę towarzyszy ekologów, żeby się w końcu na coś zdecydowali: Czy to dobrze, że roślinności nam przybywa, czy to źle?

Im zima dłużej trzyma, tym w świecie coraz więcej odważnych kwestionujących w ogóle istnienie globalnego ocieplenia. Pojawiły się nawet teorie, że oto jesteśmy na progu małej epoki lodowcowej, z czego specjalnie się nie cieszę, bo ja generalnie wolę, jak jest cieplej niż zimniej. Mam nadzieję, że wyznawcy teorii wyziębiania się klimatu (co z tego, że okresowego) też nie mają racji. W nowożytnym świecie mała epoka lodowcowa już bowiem miała miejsce między XIV a XIX wiekiem. W XVII wieku było najgorzej. Zamarzły wszystkie rzeki w Europie oraz cały Bałtyk. Jedyna korzyść z tego byłaby taka (gdyby to się powtórzyło), że do Szwecji można byłoby jeździć saniami i po drodze upijać się w postawionych na lodzie karczmach. Ja jednak wolę w morzu się kąpać, a pić pod parasolem na słonecznej plaży.

Sami zwolennicy globalnego ocieplenia też już zaczynają wymiękać (poza tymi, którzy uważają mnie za debila). Jak Państwo pamiętacie, przed szczytem klimatycznym w Kopenhadze nagłośniono raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, który to raport dramatycznie ostrzegał, że jeżeli rządy państw nie zgodzą się na ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, to do 2035 roztopi się lodowiec w Himalajach. Szczyt w Kopenhadze, na szczęście, zakończył się fiaskiem, więc teraz można już spokojnie spojrzeć na problem. I oto ten sam Międzyrządowy Zespół przyznał się teraz, że się pomylił. Jeżeli lodowiec w Himalajach się roztopi, to nie do 2035 roku, ale co najwyżej do 2350 roku, choć i to nie jest pewne. Bo generalnie lodowiec ma te daty gdzieś...

Ładna pomyłka! Ponad 300 lat. Drobnostka! Gdyby jakikolwiek prawdziwy naukowiec zaliczył taką pomyłkę, byłby skończony do końca życia. A oni (ci od klimatu) mówią, że taka drobnostka nie wpływa na ich raport wcale, a ten raport dowodzi, że klimat się ociepla. Na szczęście, niektórzy politycy na działalność tego zespołu zaczęli już patrzeć podejrzliwie i zapowiadają, że ten jego raport zostanie gruntownie przejrzany.

A jeżeli zostanie poddany swobodnej krytyce, to się okaże, co następuje: Nie ma żadnych dowodów na to, że człowiek ogrzewa klimat, jak też i na to, że go wyziębia. Ostatnimi, poza towarzyszami ekologami, towarzyszami, którzy wierzyli, że człowiek ma wpływ na klimat, byli towarzysze radzieccy. Zapowiadali oni takie ogrzanie klimatu, że na Syberii będzie można zbierać pomarańcze. Tych pomarańczy na Syberii nie ma. Przez jakiś czas byli tam natomiast towarzysze zesłani przez innych towarzyszy. Ale teraz ani jednych, ani drugich już też nie ma.

Są ekolodzy. Szkoda, że nie na Syberii. Tam jest taka temperatura, która wybiłaby im z głowy globalne ocieplenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna