Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy protestują, zarząd nie chce rozmawiać przy mediach

Izabela Krzewska
Większość pracowników Bison-Bialu przepracowała w białostockiej fabryce kilkanaście lat. W ciągu najbliższych kilku miesięcy 200 z nich ma być zwolnionych.
Większość pracowników Bison-Bialu przepracowała w białostockiej fabryce kilkanaście lat. W ciągu najbliższych kilku miesięcy 200 z nich ma być zwolnionych.
Pracownicy Bison-Bialu protestowali przed siedzibą firmy. Wywołały je zeszłotygodniowe postanowienia zarządu firmy: do końca kwietnia 200 z 520 pracowników ma być zwolnionych.

Dawaj ich! Czemu ich nie ma? Chodźcie do nas! - skandowali pracownicy Bison-Bialu, którzy mimo siarczystego mrozu wyszli wczoraj przed zakład, by protestować. Chcieli spotkać się z prezesem firmy i dowiedzieć, jaka czeka ich przyszłość. Prezes spółki Jacek Latomski nie wyszedł do nich.

Pojawił się zaś członek zarządu Andrzej Karnaś. - Mam tylko przekazać, że jesteśmy gotowi do spotkań z przedstawicielami związków zawodowych i radą pracowniczą, ale bez udziału mediów.

- Już rozmawialiśmy. I nic to nie dało. Czego się boicie, co macie do ukrycia? - wołali pracownicy. - Co będzie z naszymi miejscami pracy?! - krzyczeli.

Licząca ponad sto osób załoga z pierwszej zmiany zgromadzona w poniedziałek przed siedzibą firmy nie kryła emocji. Wywołały je zeszłotygodniowe postanowienia zarządu firmy: do końca kwietnia 200 z 520 pracowników ma być zwolnionych.

Do tego ich miejsce pracy idzie pod młotek. W ciągu najbliższych 3 lat planowana jest bowiem sprzedaż dwóch działek, jednej przy ul. Łąkowej, gdzie mieści się białostocka Fabryka Przyrządów i Uchwytów, i drugiej przy ul. Andersa.

To tam planowano przenieść produkcję. Tymczasem już podpisano umowy przedwstępne o sprzedaży terenów na ul. Łąkowej z Jaz-Budem. Spółka ma dzięki transakcjom zarobić około 86 mln zł.

Zdaniem pracowników, zarząd nie robi nic, by ratować zakład, a wręcz działa na jego szkodę.

- W Bison-Bialu pracuję od 29 lat. Spędziłem tu większość swojego życia. Nie wiem, co innego miałbym teraz robić. Już teraz żyję z oszczędności, bo pracuję tylko na część etatu - żalił się nam pan Eugeniusz, który w obawie przed zwolnieniem nie chce ujawniać swojego nazwiska.

O kłopotach finansowych spółki było głośno już w zeszłym roku. To wtedy na skutek zaciągniętych długów zarząd postanowił obniżyć wymiar czasu pracy i zredukować część etatów. - Teraz znowu szantażują nas zwolnieniami - kwituje Tadeusz Łukian, przewodniczący przyzakładowej "Solidarności".

- Do tego obecny zarząd do dzisiaj nie udzielił nam odpowiedzi, gdzie po sprzedaży terenów ma mieścić się firma, gdzie ma być prowadzona działalność i w jakim zakresie. Cały rok wyrzeczeń, 3/4 etatu, zarabiamy około 1200 zł miesięcznie. Już dalej tak być nie może!

By nie dopuścić do dalszych zwolnień, związkowcy weszli z zarządem Bison-Bialu w spór zbiorowy. Żądają podwyżek i wypłacenia zaległych premii. Spotkanie w tej sprawie ma się odbyć 1 lutego. Prezes nie chciał wczoraj rozmawiać z mediami. Tymczasem pracownicy Bison-Bialu nie wykluczają kolejnego protestu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna