Nie będzie rąk do pracy

Młodzi stąd uciekają

Łomża staje się miastem ludzi w wieku zaawansowanym - opiniuje Elżbieta Olejniczak-Bazydło, kierownik działu organizacji i kontroli Powiatowego Urzędu Pracy w Łomży. - Na ulicach widać starsze pokolenie. Reprezentanci młodszego to uczniowie szkoły podstawowej i średniej. Studenci wyjeżdżają i najczęściej szukają pracy w większych miastach. W dodatku, przeglądając plan rozwoju Łomży na najbliższe lata, można się przekonać, że nie są planowane żadne większe inwestycje, związane z przemysłem. To wszystko sprawia, że czarny scenariusz braku rąk do pracy może się ziścić.

Ostatnie kilkanaście lat przyniosło w Łomży i na terenie byłego woj. łomżyńskiego spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym o blisko 32 proc. To największy spadek w całym województwie - twierdzą specjaliści z Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku i Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Zdaniem naukowców, którzy wyniki swoich badań przedstawili w czwartek na konferencji poświęconej potrzebom podlaskiego rynku pracy, za kilkanaście lat właśnie w naszym mieście nie będzie miał kto pracować.

Dane, przygotowane przez GUS, prognozują znaczny spadek liczby mieszkańców woj. podlaskiego. Do 2035 roku ma ich ubyć aż o 19 proc. Łomża w ten trend wpisuje się już od kilku lat. Liczba mieszkańców miasta spada u nas systematycznie od 1996 roku. Naukowcy przewidują, że do 2035 roku nasze miasto wyludni się jeszcze bardziej, a większość mieszkańców będzie liczyć ponad 60 lat.

Raport przedstawiony na konferencji dowodzi, że łomżyniacy wyjeżdżają z miasta, szukając lepszych warunków życia, m.in. w Białymstoku. Podregion białostocki jest określany jako "lokomotywa rozwoju gospodarczego". W dodatku rodzi się nas coraz mniej, więc za kilkanaście lat obecne miejsca pracy zostaną puste.

Jeśli, zgodnie z przewidywaniami GUS, te tendencje utrzymają się, w mieście zabraknie ludzi młodych i zdolnych do pracy. Statystycy prognozują spadek liczby ludności w całym województwie. W byłym woj. łomżyńskim, ze względu na niż demograficzny najmłodszych pokoleń, będzie on zauważalny najbardziej. Na razie trudno jednak przewidzieć, ilu pracowników zabraknie.