Historia Kamila Cebulskiego jest idealnym urzeczywistnieniem hasła "Od zera do milionera" i co - nie mniej ważne - uwielbia się dzielić swoimi doświadczeniami z innymi. - To nieprawda, że pieniądze szczęścia nie dają - podkreśla ze śmiechem - Jestem tego najlepszym dowodem.
Dzisiaj na wydziale zarządzania Politechniki Białostockiej spotkał się ze studentami i licealistami. On sam nigdy nie był idealnym uczniem ani studentem. Tylko w klasie maturalnej jego frekwencja w szkole nie sięgała nawet 60 proc. Ze studiami też było różnie. - Choć studiowałem całe pięć lat - śmieje się Kamil.
- Tyle tylko, że cztery lata na pierwszym roku różnych kierunków i miałem jeszcze rok dziekanki.
Brak wykształcenia trudno uznać za przepis na zostanie milionerem. Na pewno są nim jednak inne cechy Kamila. W skrócie można to określić jako: pracuj do upadłego, nie przejmuj się porażkami i rób to na czym się znasz i co lubisz. I nie poddawaj się: - Zbankrutowałem, ale potem pracowałem po kilkanaście godzin i wszystko spłaciłem - wspomina. - Był też moment, że zarabiałam ogromne pieniądze, wtedy mi trochę odbiło. Na szczęście trwało to krótko.
Zaczął jeszcze w ósmej klasie podstawówki (dzisiaj to 2. gimnazjalna). Dostał swój pierwszy komputer i jak większość kolegów czas spędzał na różnych gierkach.
O ile oni jednak przy tym pozostali na kolejnych kilka lat - on napisał do czasopisma informatycznego i zaproponował pisanie recenzji. Gry które dostał do recenzji od razu sprzedał. Kiedy go zwolnili - założył swoją gazetę o grach.
Potem były strony i sklepy internetowe. W grudniu po dziesięciu latach biznesu sprzedał swoje udziały w firmie wspólnikowi. Teraz uczy innych przedsiębiorczości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?