Zamiast komunikatu "Pod ścieżką", padł komunikat "2 na kursie i ścieżce", co oznaczało, że samolot był 2 km od pasa startowego i na odpowiedniej wysokości, w momencie podchodzenia do lądowania.
Z obliczeń ekspertów wynika, że w odległości 2 km od lotniska znajdował się na wysokości 100 m nad ziemią, jednak nie rozwiązuje to zagadki dlaczego po 900 metrach się rozbił. Jak poinformował dziennik.pl, jeden z ekspertów badających sprawę: "Powstaje pytanie, czy to było faktycznie 100 metrów względem płyty lotniska, jak powinno być". W takim wypadku samolot nie miał prawa się rozbić.
Nie jest wiadomo, czy nawigator odczytywał wysokość z radiowysokościomierza czy też jak powinien z wysokościomierza ciśnieniowego. Gdyby odczytywał z wysokościomierza ciśnieniowego nic nie powinno było zmylić pilotów. Kontroler podał ciśnienie, które na płycie lotniska wynosiło 7-45. Jednak nie jest pewne, czy było ono prawdziwe.
Dziennik.pl podaje jeszcze informację powołując się na "Wiadomości", że "jeden z kontrolerów podczas przesłuchania przyznał, że załodze Tu-154M były podawane fałszywe, gorsze od faktycznych dane o poziomie chmur nad lotniskiem. Wszystko po to, by skłonić pilotów do rezygnacji z podejścia do lądowania".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?