Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika Wypadków Umysłowych: Gajowy Marucha

Konrad Kruszewski [email protected]
Platforma Obywatelska ma problem. Widać go coraz wyraźniej. Jest to problem wizerunkowy. Można mu nadać tytuł "Problem z gajowym Maruchą". Jego rezultatem może być porażka w wyborach prezydenckich. Nie jest ona przesądzona, ale jednak coraz bardziej prawdopodobna.

Wbrew pozorom, problemem Platformy nie jest już katastrofa, śledztwo smoleńskie i wynikająca z tego mobilizacja pisowskiego elektoratu, aby głosować na współczesne wcielenie świętego Jerzego, czyli Jarosława Kaczyńskiego, siekącego wschodniego smoka. Tym problemem nie jest też powódź, ani jej wpływ na wizerunek rządzących, co przy krytyce opozycji może mieć wpływ na postawę głosujących i pewnie będzie miało, ale nie tak dużą, żeby traktować to jako poważne zagrożenie. Największym problemem PO jest marszałek Bronisław Komorowski, kandydat na prezydenta RP.

Widać to po notowaniach sondażowych. Zaraz po katastrofie smoleńskiej kandydat PiS Jarosław Kaczyński dużo zyskał, ale nie na tyle, żeby poważnie zagrozić Komorowskiemu. To było do przewidzenia. Prezes stracił rodzinę, zyskał współczucie, ale dość szybko obywatele zorientowali się, że w tym współczuciu jest coraz więcej egzaltacji, a ten rodzaj emocji nie może decydować o wyborze głowy państwa. Notowania Kaczyńskiego stanęły w miejscu, a nawet zaczęły spadać. Powódź niczego w tym trendzie nie przesądziła. Teraz jednak, w ostatnim tygodniu, prezes PiS znowu zaczął zyskiwać, a w chwili kiedy piszę ten felieton miał już w niektórych notowaniach tylko 6 punktów straty do marszałka. Ten obecny ruch w górę prezes zawdzięcza już tylko kampanii - sile swojego wizerunku i słabości wizerunku przeciwnika.

W przeciwieństwie do stabilnego Komorowskiego, Kaczyński prezentuje osobowość dynamiczną, rozwijającą się, wręcz zaskakującą. Jego wizerunek jest pokazywany niczym sensacyjny serial. Jest pełen zaskoczeń i oczekiwań, co będzie dalej. Najpierw uwaga Polaków skupiała się na tym, czy w ogóle wystartuje w tak tragicznie osobistej sytuacji w wyborach, potem media maltretowały nas domysłami, kiedy zacznie kampanię, następnie, co powie w jej trakcie i czy to, co już powiedział, jest szczere. A w dodatku nad całą jego kampanią unoszą się, stawiane prawie bez przerwy przez media pytania: Czy to jest prawdziwy Jarosław Kaczyński? Czy naprawdę się zmienił? A jeśli nie, to kiedy pokaże swoje prawdziwe, zełzowate oblicze?

Na tym tle Komorowski prezentuje się jako postać stabilna. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby jego stabilny obraz był chociaż trochę atrakcyjny. Niestety, nie jest, bo Komorowski prezentuje się od kilku już tygodni wyłącznie jako gajowy Marucha, który spaceruje po lesie i co chwila potyka się o kopce kreta.

To, czego mieliśmy dowiedzieć się o Bronisławie, dowiedzieliśmy się już na początku kampanii. Że pochodzi z rodziny z bogatymi historycznymi tradycjami. Że w tej rodzinie jest jakaś ciocia Misia i jakiś Wujek Józio, którzy byli we wszystkich możliwych powstaniach i mają dużo pamiątek po bardzo płodnym krewnym pisarzu Kraszewskim, a teraz te pamiątki gajowy oddaje do muzeów. Że podobnie jak Kraszewski pisarsko, Marucha jest płodny płciowo i ma, zgodnie z tradycjami rodzinnymi, dużo dzieci. Że kultywując tradycje, strzela z dubeltówki do niewinnych zwierzątek w lesie (i to utkwiło obywatelom, nawet bez specjalnych starań opozycji, najbardziej w pamięci). Że na swoich teledyskach ciągle spaceruje. A to po puszczy w pobliżu leśniczówki Cimoszewicza, a to wokół czereśni, a to po więziennym spacerniaku - znak, że zgodnie z tradycją rodzinną, gajowy miał problemy z władzą. Z tym, że obywatel przed telewizorem jest już tak tymi spacerami ogłupiony, że nie wie, czy przebywanie gajowego w więzieniu związane było z tym, że ustrzelił on ze swojej dubeltówki ubeka, czy też może wiewiórkę.

Nuda, po prostu nuda. Jak na XXI wiek to za bardzo wieje tu naftaliną z szafy upchanej kołnierzami ze starych lisów, ustrzelonych przez gajowego. A na dodatek jeszcze te ciągłe gafy, które gajowy popełnia. W przypadku bardziej dynamicznego wizerunku nie miałyby znaczenia, ale gdy za punkt podparcia obrało się stabilizację na poziomie leśniczówki, każda wywrotka na krecim kopcu wywołuje już tylko salwy śmiechu.

Nic zatem dziwnego, że uwaga mediów, a co za tym idzie i opinii publicznej skupiona jest na Kaczyńskim. Do Komorowskiego powraca jedynie w momentach, gdy wywraca się on na kretowisku lub gdy brodzi za premierem na powodziowych wałach w kaloszkach, z wyraźnym męczeństwem na twarzy, że nie może sobie postrzelać do tych bobrów, które są winne powodzi.

Najgorsze dla PO jest to, że nie bardzo wiadomo, co z tym wizerunkiem zrobić, żeby choć trochę był on bardziej dynamiczny. Na razie piarowcy tej partii wybrali to, co najgorsze - dyskredytowanie wizerunku konkurenta chamstwem Palikota. Jeżeli celem jest przegranie wyborów (co czasami nie jest takie złe), to ta droga jest właściwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna