Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aris Jagiellonia bramki (wideo). Utopieni w greckim piekle

Korepondencja własna z Grecji Krzysztof Sokólski
Aris - Jagiellonia. Białostoczanie grali znakomicie. Niestety, po remisie z Arisem musiała się pożegnać z Ligą Europejską.
Aris - Jagiellonia. Białostoczanie grali znakomicie. Niestety, po remisie z Arisem musiała się pożegnać z Ligą Europejską.
Zarząd Jagiellonii obrzucony kamieniami, awantury na trybunach. Czary goryczy dopełnił sędzia, który podyktował niesłuszny rzut karny przeciwko Jadze. Piłkarskie piekło znajdowało się wczoraj w Salonikach.

Spodziewaliśmy się bitwy, ale nie sądziliśmy, że będzie to krwawa wojna. I wojna nie tylko na boisku, ale przede wszystkim na trybunach i poza stadionem. Zaczęło się jeszcze przed meczem. Fani Arisu zaatakowali autokar wiozący szefów białostockiego klubu. Początkowo docierały do nas szczątkowe informacje.

- Chuligani obrzucili autokar kamieniami i koktajlami mołotowa - mówiła nam na trybunach zdenerwowana Agnieszka Syczewska, dyrektor zarządzający Jagiellonii. Policja ponoć uciekła. Wróciła dopiero po interwencji delegata UEFA. Na szczęście, nikomu nic poważniejszego się nie stało.

Zamieszki wśród kibiców

Na samym stadionie fani Arisu przywitali Jagiellonię niczym największych wrogów. Ale kibice żółto-czerwonych nie pozostali dłużni. Po kilkudziesięciu minutach gry wywołali na stadionie zamieszki. Zerwali flagę Arisu i obrzucili sektor sympatyków z Salonik zapalonymi racami. Na trybunach zrobił się wulkan, który w każdej chwili groził potężnym wybuchem. Na dodatek jeden z fanów Jagiellonii skrył się przy ławce rezerwowych białostockiej drużyny. Setki oszalałych Greków rzuciło się w jego kierunku. Ochronie z trudem udało się powstrzymać napierający tłum.

Wyrównali straty

Szokujące wydarzenia na stadionie i wokół obiektu przysłoniły, to, co działo się na murawie. A tam Jagiellonia radziła sobie świetnie. Wprawdzie w 19 min. Daniel Cesarek strzałem głową uzyskał prowadzenie dla Arisu, ale w 25 minucie był już remis. Marcin Burkhardt uderzył z kilkunastu metrów, piłka odbiła się od Ronaldo i wpadła do siatki.

W drugiej powtórzyła się sytuacja i Jagiellonia prowadziła już 2:1. To mogłaby być dogrywka.

Sędzia w roli grabarza naszych szans

I ta pechowa 67 min. Mladen Kascelan walczy czysto o piłkę z Cesarkiem, ten drugi pada na murawę i sędzia nieoczekiwanie dyktuje wątpliwy rzut karny. Piłkarz Arisu zamienia "jedenastkę" na bramkę. Wynik 2:2 premiuje awansem Greków.

Jagiellonia stawia wszystko na jedną kartę. Walczy, zaciekle atakuje. Jedną z ostatnich szans marnuje Lato strzelając zbyt lekko. Grecy wciąż się bronią, a właściwie grają perfidnie na czas. Także ociągają się chłopcy do podawania piłek. Na nic zdaje się już ukaranie bramkarza Arisu żółtą kartką.

Jaga remisuje i kończy swoją pierwszą przygodę z europejskimi pucharami. Wielka szkoda, bo znakomicie zagrała i z pewnością zasługiwała, co najmniej na dogrywkę. Gdyby sędzia nas nie okradł z bramki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna