Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal! Wybory jak na Białorusi!

Tomasz Kubaszewski [email protected]
– W dniu wyborów nie było mnie w Suwałkach – mówi radny Zamaro. – Nikogo do głosowania na siebie nie zmuszałem.
– W dniu wyborów nie było mnie w Suwałkach – mówi radny Zamaro. – Nikogo do głosowania na siebie nie zmuszałem.
Został radnym dzięki skazanym na jego opiekę pensjonariuszom.

Niemal wszyscy głosowali tak samo. Wybrali swojego byłego dyrektora. - W praktyce wyglądało to tak, że starzy czy niepełnosprawni ludzie nie mieli nic do gadania. Głosowali za nich ich opiekunowie - mówi Agata Koronkiewicz, która przyglądała się pracy komisji wyborczej w Domu Pomocy Społecznej "Kalina". - To było jak na Białorusi.

Dzięki solidarnemu poparciu pensjonariuszy Tadeusz Zamaro, znany działacz SLD i główny specjalista w "Kalinie" został radnym. Otrzymał nieco ponad 250 głosów, z czego aż 158 głosów w swojej placówce. Bez tego poparcia by przepadł. W "Kalinie" tylko 4 osoby odważyły się zagłosować inaczej.

Tego typu wyniki nie są tu nowością. Cztery lata temu Zamaro otrzymał 152 głosy (na 155). I też został radnym. Wcześniej był dyrektorem ośrodka. Nie mógł łączyć funkcji, więc prezydent zgodził się, by stworzyć mu specjalne stanowisko. Zamaro pobiera więc niemal dyrektorską pensję i może być jednocześnie radnym.

- Pojawiałam się w niedzielę w DPS około godz. 8 - opowiada Agata Koronkiewicz, mąż zaufania ze strony PiS. - Opiekunowie przyprowadzili na raz mnóstwo osób. Zebrali dowody osobiste od wszystkich, a potem odbywało się głosowanie. Ci ludzie nie mieli nic do gadania.

Wskazywano im konkretną kratkę na karcie wyborczej i tyle. Swoje zastrzeżenia Koronkiewicz wpisała do protokołu komisji. Stwierdziła, że wybory odbyły się niezgodnie z zasadami demokracji. Protokół trafił do Miejskiej Komisji Wyborczej w Suwałkach. - Ale członkowie komisji złożyli wyjaśnienia, że wszystko odbywało się zgodnie z przepisami - mówi przewodniczący, sędzia Maciej Romotowski. - Na tym szczeblu my sprawy nie rozstrzygamy. Można natomiast wnieść pozew do sądu.

Ewa Warakomska, przewodnicząca komisji w DPS "Kalina", zapewnia, że pensjonariusze dokonywali samodzielnego wyboru. Przyznaje, iż części towarzyszyli opiekunowie. Ile osób tak naprawdę głosowało bez żadnej pomocy, nie wiadomo.

- W dniu wyborów nie było mnie w placówce - mówi z kolei dyrektor Krystyna Jaśkiewicz. - Ludzie zagłosowali po prostu na osobę, którą cenią. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś ich do tego zmuszał.

Wczoraj udało nam się porozmawiać z paroma pensjonariuszami "Kaliny". Nikt nie zgodził się na podanie nazwiska. - Dla mnie to właściwie wszystko jedno, kto będzie rządził - mówi starszy mężczyzna. - Byleby pielęgniarki były miłe.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna