Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich kostiumy kosztują grube pieniądze

Mateusz Bielski [email protected]
– Odtwarzamy stroje, uzbrojenie i elementy życia codziennego z wybranego okresu historycznego – mówi Hubert Jakończuk (z prawej) z Białostockiej Komandorii Zakonu Templariuszy. – Do tego jemy potrawy dokładnie takie jak w średniowieczu. Pyszne!
– Odtwarzamy stroje, uzbrojenie i elementy życia codziennego z wybranego okresu historycznego – mówi Hubert Jakończuk (z prawej) z Białostockiej Komandorii Zakonu Templariuszy. – Do tego jemy potrawy dokładnie takie jak w średniowieczu. Pyszne!
Na co dzień to zwykli ludzie. Pracują, studiują, spotykają się ze znajomymi. Jednak raz w tygodniu zmieniają skórę. Nakładają grubą kurtę albo ciężką zbroję, biorą miecz do ręki i... ożywiają historię.

Drzwi sklepu spożywczego otwierają się i do środka wchodzi trzech ludzi w błyszczących, metalowych zbrojach. Przy boku mają miecze, na głowach hełmy. Podchodzą do lady. Jeden z nich podnosi przyłbicę, uśmiecha się i mówi: "Dzień dobry, poproszę colę i paluszki“.

Takie obrazki dziwią już coraz mniej. Po tegorocznych obchodach 600-lecia bitwy pod Grunwaldem, już prawie każdy słyszał o średniowiecznej rekonstrukcji historycznej i tych, którzy się nią zajmują. To prawdziwi pasjonaci. Jak sami przyznają, systematyczne przychodzenie na treningi, kompletowanie uzbrojenia, wreszcie samo dźwiganie 1,5-kilogramowego miecza i 30-kilogramowej zbroi wymaga determinacji. Takich zdeterminowanych panów znaleźliśmy też w naszym regionie.

Oręż w dłoń i... do biblioteki
- Zależy nam, by jak najrzetelniej odtworzyć stroje, uzbrojenie i elementy życia codziennego z wybranego okresu - opowiada Hubert Jakończuk z istniejącej od 2006 r. Białostockiej Komandorii Zakonu Templariuszy. - Wiele czasu spędzamy więc w bibliotekach, surfując w Internecie... Przyglądamy się też ikonom, nagrobkom i pomnikom, które przetrwały do naszych czasów.

Potem panowie tworzą żywe lekcje historii... Organizują i wyjeżdżają na turnieje rycerskie w kraju i za granicą. Takie turnieje to dla rycerzy najlepsza okazja, by przetestować i sprzęt, i swoje merytoryczne przygotowanie. Często, poza samymi turniejami i walkami, chodzi bardziej o to, żeby poczuć się jak w średniowieczu... Rekonstruktorzy rycerskich obyczajów na kilka dni wprowadzają się do płóciennych namiotów, w których śpią, jedzą i żyją tak, jak żyło się kilkaset lat temu. Jedzą drewnianymi łyżkami z drewnianych misek, a potrawy, przygotowują nad obozowym ogniskiem w żeliwnych kociołkach.

- Poza walkami zbiorowymi to właśnie życie obozowe lubię najbardziej, wtedy mogę się naprawdę zrelaksować - mówi Lech Sawoń, który rekonstrukcją zajmuje się od ośmiu lat, a dwa lata temu założył w Białymstoku Stowarzyszenie Rekreacji Historycznej Bellum et Populus.

- Czasem jednak trzeba zgiąć hardy kark i w ukryciu użyć telefonu komórkowego, by dowiedzieć się, co się dzieje u naszej drugiej połówki czy rodziny - śmieje się Hubert. - Gołębi pocztowych niestety ze sobą nie mamy...

Przyodziej się waść! Czyli co rycerz mieć musi i ile to kosztuje
To "rekonstrukcyjne" hobby do tanich nie należy. Za najtańszy strój cywilny (bieliznę i tunikę, do tego płaszcz i pas lub sznur) trzeba zapłacić co najmniej 500 zł. Najdroższe najczęściej okazuje się obuwie. Robione jest bowiem ręcznie, ze skóry. Odzież również szyta jest własnoręcznie, choć bez problemu wszystko można kupić przez internet. Niech tylko nikomu nie przyjdzie do głowy, by szyć coś maszynowo! Rekonstruktorzy są na to bardziej cięci niż Polacy na Krzyżaków w XV w.!

Kiedy mamy już ubranie, potrzebna jest nam jeszcze sakiewka, nożyk i drewniane naczynia na wyjazdy. To wszystko również można kupić przez internet, bo są w Polsce fachowcy, którzy zajmują się wyrobem takich przedmiotów.

- Największy koszt wyposażenia to rycerza to ekwipunek do walki - tłumaczy Jakończuk. - Rycerze nie byli biedni i stać ich było na uzbrojenie, które zapewniało bezpieczeństwo na polu walki. Ceny takiego uzbrojenia były ogromne, liczone w dużych ilościach bydła czy nawet w majątkach feudalnych, czyli wioskach.

W naszych czasach rycerz ciężkozbrojny, który chce sobie przygotować wyposażenie na pole bitwy musi liczyć się z wydatkiem od 2,5 tys. zł. do nawet 7 tys. zł. Jeżeli kogoś na to nie stać, może przebrać się np. za łucznika, który nie potrzebuje ciężkiego uzbrojenia. Wtedy wystarczy niewiele ponad tysiąc zł.
- Na szczęście pancerz rycerza ciężkozbrojnego składa się z wielu niezależnych części i nie zawsze jest potrzebny pełny - dodaje Lech. - Można więc kupować poszczególne elementy po kolei, niekoniecznie wszystko od razu. Należy też pamiętać, że strój używany tylko na imprezach służy latami, a zbroję naprawdę ciężko jest popsuć.

To bezpieczniejsze niż przejście przez jezdnię
Mimo tego, że z daleka walka na ciężkie, metalowe miecze wydaje się niebezpieczna, rekonstruktorzy zapewniają, że jest inaczej:
- To bardzo kontaktowy sport, ale jeśli się myśli i uważa, to wszystko jest bezpieczne - zapewnia założyciel Bellum et Populus. - To jak przechodzenie przez ulicę. Jeśli przechodzisz na zielonym świetle i rozglądasz się w obie strony, wszystko jest w porządku. Tak samo przy walkach rycerskich. Jeśli zadba się o odpowiednie opancerzenie, wszystko jest bezpieczne. Owszem, zdarzają się drobne siniaki, ale to może spotkać nas i w domu.

<>I ty możesz zostać rycerzem
Ich "połówki“ starają się zrozumieć pasję swoich ukochanych, choć czasem denerwują się, że nie ma ich w domu przez cały kolejny weekend. Często jednak to właśnie one pomagają przy szyciu historycznych strojów.

- Nasza pasja to wyrzeczenia i poświęcenia, ale bliscy to rozumieją - mówi Jakończuk. - Przyjaciele czasem śmieją się pod nosem, ale większość interesuje się tym, co robimy. A i koledzy w pracy wołają za nami: "rycerz“ lub "templariusz“.
O rycerzach i innych "rekonstruktorach" coraz głośniej w mediach. Nie zapobiega to jednak nietypowym sytuacjom. I nie chodzi tylko o momenty, gdy człowiek zakuty w zbroję, wchodzi do spożywczego i prosi o paluszki lub colę...

- Czasem rycerz w stroju cywilnym jest zaczepiany przez grzecznych panów, którzy pytają, czy mamy jakiś problem... - uśmiecha się Lech. - Wtedy rycerz pokazuje broń i wszyscy rozchodzą się w dobrych nastrojach. No, przynajmniej rycerzowi dopisuje humor po takim spotkaniu.
Rycerzom dobry humor zapewniają też inne sytuacje. Jak chociażby wtedy, kiedy Templariusze ćwiczyli latem na łące walkę mieczem. I nagle, jak spod ziemi, pojawił się przy nich starszy pan i przekonany, że jest świadkiem prawdziwej bijatyki próbował ich rozdzielić, nawołując do pacyfizmu.

Obie drużyny zapraszają w swe szeregi. Z templariuszami można skontaktować się przez mail: [email protected] Do Bellum et Populus można napisać na adres: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna