Betonowe maszkary podłożył inspektor nadzoru. Po cichu

Molo w remoncie

Molo w remoncie

Rewitalizacja giżyckiego mola na jez. Niegocin zaczęła się w ub. roku. Zbudowana w 1970 r. konstrukcja ziemna nie wytrzymała próby wody i czasu. Władze miasta przeznaczyły na remont 3,55 mln zł, ale 2,4 mln zł pozyskano z funduszy unijnych. Prace zakończą się przed tegorocznym sezonem letnim.

Nasze molo wygląda jak zapora przeciwczołgowa na przedpolach Stalingradu. Może przez sentyment do tego miejsca z lat młodości, a może przez zwykły rozsądek nie mogłem pogodzić się z tym, że sami fundujemy sobie koszmarek architektoniczny - protestuje przeciwko koncepcji przebudowy giżyckiego mola na jeziorze Niegocin Jerzy Kiczyński, miejski radny.

Miały być głazy narzutowe z Mazur
On i inni mieszkańcy Giżycka nie mogą pogodzić się z widokiem tzw. gwiazdobloków z betonu, jakie na styku mola z wodą układa firma budowlana.

- Może na brzegu Bałtyku to i potrzebne, bo tam fale ogromne i morze ląd zabiera. Ale tu? Te gigantyczne bloki betonu nie pasują do klimatu Mazur. Miały być głazy narzutowe, to w sam raz na nasz Niegocin - komentują zwały gwieździstych maszkar giżycczanie.

Giżyckie molo ma 450 metrów długości i wbija się łukiem w jezioro. Ma już 40 lat, naruszył je czas i woda. Trzeba było podjąć się rewitalizacji, bo deptak jest ciekawym miejscem na spacery.

Usunąć te maszkary!
- Pierwotna dokumentacja przewidywała kamienie narzutowe, a nie takie betonowe zapory. Inspektor nadzoru ocenił, że wiatr i fale są zbyt silne i bez naszej wiedzy zmienił projekt. Też mamy wątpliwości, czy nie jest to przesadna zapobiegliwość, zleciliśmy zatem ekspertyzę, która ma sprawdzić uzasadnienie inspektora - przyznaje rację mieszkańcom Paweł Czacharowski, wiceburmistrz Giżycka.

Radny Kiczyński ma już opinię innych ekspertów. Wykazali oni, że stanowczo trzeba wrócić do koncepcji kamiennego zabezpieczenie skarp mola, a gwiazdobloki usunąć.