Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci terroryzowały miasto. Podpalaczy zatrzymano [FOTO]

Krzysztof Jankowski
Zdjęcie z 2 maja, podczas akcji gaśniczej w Bielsku Podlaskim
Zdjęcie z 2 maja, podczas akcji gaśniczej w Bielsku Podlaskim K. Jankowski
Bielska policja znalazła podpalaczy, którzy w ostatnich tygodniach straszyli mieszkańców miasta, podkładając ogień pod niezamieszkałe budynki.

Pożar w Bielsku

Okazało się, że w małych piromanów bawili się młodzi chłopcy. W czwórkę urządzali sobie rajdy z zapałkami. Żaden z nich nie ma skończonych 13 lat.

- W związku z tym nie odpowiedzą za to przed sądem, bo zgodnie z polskim prawem dzieci do lat 13 nie są świadome tego, że popełniają czyn karalny. Normy społeczne dopiero są im wpajane przez dorosłych - mówi mł. insp. Wojciech Rutkowski, komendant powiatowy policji w Bielsku Podlaskim.

Sprawa trafi jednak do sądu rodzinnego i nieletnich. Ten będzie badał, czy młodymi podpalaczami w odpowiedni sposób opiekują się rodzice. I czy te normy społeczne odpowiednio im wpajają.

- Z naszych ustaleń wynika, że jeden z chłopców wchodził już wcześniej w konflikt z prawem - mówią policjanci. - Część dzieci jest z tzw. dobrych domów, a część z problemami patologicznymi.

Do pierwszej serii pożarów w Bielsku doszło 2 maja. Wówczas w jeden wieczór wybuchł ogień w piwnicy bloku mieszkalnego przy ul. Kościuszki, w kilku położonych obok siebie drewnianych budynkach gospodarczych opodal Ronda Rzeczpospolitej Obojga Narodów i w byłym elewatorze zbożowym przy ul. Kardynała Wyszyńskiego.

- Już wówczas powołaliśmy grupę policjantów, która pracowała, by ustalić sprawców podłożenia ognia - mówi mł. insp. Wojciech Rutkowski.

Druga seria mniejszych pożarów miała miejsce w czwartek 12 maja. Ponownie płonął jeden z drewnianych budynków opodal ronda i magazyny przy ul. Kardynała Wyszyńskiego.

- Z naszych obserwacji wynikało, że mogły to być podpalenia albo zaprószenia ognia - mówił bryg. Jan Szkoda, wicekomendant Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku Podlaskim.

Tylko pierwszy pożar przy rondzie miał większą skalę.

- Ogień objął ciągu budynków gospodarczych i poddasze zaadaptowane na mieszkanie - mówił bryg. Jan Szkoda. - Płonęła też wiata, w której były składowane opony. To one powodowały charakterystyczny swąd i duże zadymienie. W akcji gaśniczej brały udział dwa samochody PSP i dwa OSP. W sumie pożar gasiło 15 strażaków.

Na szczęście ogień nie zagroził sąsiednim zabudowaniom.

- Pożary te były uciążliwe dla mieszkańców, ale nie stanowiły zagrożenia dla ich bezpieczeństwa - mówi komendant Rutkowski.

Policjanci apelowali do mieszkańców o pomoc w odnalezieniu sprawców. Długo te apele pozostawały bez rezultatu.

- Dziś już wiemy, że chłopcy, którzy podkładali ogień, byli kilkukrotnie przeganiani przez postronnych przechodniów. Potem wracali na miejsce pożaru i ponownie podkładali ogień. Nikt z tych osób nas wtedy o ich działalności nie poinformował - mówi komendant policji.

Jednak w pracy policjantom pomógł anonimowy telefon. Na trop małych piromanów mundurowych naprowadził mężczyzna w średnim wieku.

- Bardzo mu za tę pomoc dziękujemy - mówią policjanci.

W piątek bielska policja przesłuchała trzech z czterech podpalaczy. Wszyscy mają od 10 do 13 lat.

- Przyznali się do winy. Opowiedzieli o pięciu pożarach - mówi komendant Rutkowski. - Opowiedzieli też o wybijaniu szyb i drobnych sklepowych kradzieżach. Mówią, że robili to, by się opisać przed kolegami.

Teraz zajmie się nimi sąd rodzinny i nieletnich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna