Kolejne chińskie centrum handlowe rozpoczęło działalność w Łomży. Jest dużo większe od poprzednich. Niepozorne zejście do piwnic pod kompleksem handlowym przy ul. Wyszyńskiego kryje 1,3 tys. mkw. powierzchni handlowej.
W ofercie są: odzież, obuwie, artykuły przemysłowe, biżuteria, zabawki i artykuły szkolne, wyposażenie domu, narzędzia, elektronika etc. Nie przeszkadza mu nawet konkurencja pobliskiej Biedronki.
Nieopodal, w bliźniaczym budynku, tyle że na piętrze, również zrobimy zakupy "u Chińczyka". W mieście jest jeszcze trzecie chińskie centrum - przy al. Legionów. Wszystkie mają podobny asortyment - tanio i z metką "Made in China".
Interes się kręci
Vien Yang lokalizację na swój biznes - urocze miasteczko nad Narwią - znalazła... w internecie. Przyjechała do nas z rodziną z okolic Szanghaju. Obecnie szuka w Łomży mieszkania. A biznes się kręci...
- Działamy od trzech dni. Zatrudniam pięć dziewczyn, dzisiaj przyjdą do pracy jeszcze dwie - mówiła nam w czwartek właścicielka centrum.
Kupujących nie brakuje, przy kasach ciągły ruch. Ktoś chce wytargować niższą cenę za trampki, bo obtarte z tyłu. Nie ma problemu. Gdy rodzice robią zakupy, dzieci mogą się wyszaleć w pokoju zabaw. Wszystko pod czujnym okiem kamer.
Klienci nie kryją, że skusiły ich przede wszystkim ceny, niższe nawet niż na bazarze.
Tanie zakupy to konieczność
- Do mnie przychodzą klienci, którzy pokazują bluzki kupione kilka lat temu, wciąż w dobrym stanie - opowiada jeden z handlowców z targowiska miejskiego. - Czy chińskie towary oferują podobną jakość?
Jakość bardziej zależy od marki, bo nawet znane firmy korzystają z taniej siły roboczej w Państwie Środka. W chińskich centrach znanych marek raczej nie znajdziemy. Ale jest tanio. Towary kupimy za dwa - trzy razy mniej pieniędzy niż odpowiedniki w polskich sklepach.
- Jest to zagrożenie dla małych placówek, które handlują podobnymi wyrobami, a takich rodzinnych firm w Łomży nie brakuje - mówi Andrzej Grzymała, radny.
Grzymała, jako przedstawiciel łomżyńskich handlowców, ostro protestował przeciwko powstaniu w mieście hipermarketów. Teraz zauważa, że nie tylko wielkie sieci mogą zaszkodzić lokalnemu handlowi. Widzi jednak zapotrzebowanie na tanie centra.
- Powstawanie tego typu sklepów świadczy o ubożeniu społeczeństwa - tłumaczy. - Stara zasada mówi, że oszczędny kupuje droższe rzeczy. Być może ludzie chcieliby chodzić w markowych ubraniach, ale na takie wydatki nie mają pieniędzy. To nie jest ich wybór, ale konieczność.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?