Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt w gminach. Mieszkańcy rozliczają samorządy z bezczynności

Magdalena Kleban
Pomysł z odłączeniem od gminy Choroszcz pojawił się już kilka lat temu. Zbuntowanym wsiom nie odpowiada brak kanalizacji, wieczne problemy z dojazdami do domów, brak komunikacji dostępnej mieszkańcom pobliskiego miasta. Wielu kusi obietnica prezydenta Białegostoku, który zadeklarował, że pieniądze z ich podatków trafią na ich potrzeby.
Pomysł z odłączeniem od gminy Choroszcz pojawił się już kilka lat temu. Zbuntowanym wsiom nie odpowiada brak kanalizacji, wieczne problemy z dojazdami do domów, brak komunikacji dostępnej mieszkańcom pobliskiego miasta. Wielu kusi obietnica prezydenta Białegostoku, który zadeklarował, że pieniądze z ich podatków trafią na ich potrzeby.
Grabówka, Zaścianki, Sobolewo, Henrykowo i Sowlany chcą się odłączyć od gminy Supraśl. Dość władzy w Choroszczy mają mieszkańcy wsi Krupniki, Porosły i Łyski.

O ucieczce ze swojej gminy myślą też niektórzy mieszkańcy Olmont. W najbliższym sąsiedztwie Białegostoku szykuje się prawdziwa rewolucja administracyjna.

Zośkę akurat miałam zawieźć do szpitala, ale zamiast tego ugrzęzłam w błocie. Wtedy coś się we mnie przełamało. Zadzwoniłam jeszcze do burmistrza, tego poprzedniego - Witolda Grygiencza - a on mi jak zwykle odpowiedział, że na naszą drogę nie ma pieniędzy.

I to właśnie wtedy w Katarzynie Todorczuk z Grabówki odrodził się duch społecznika, postanowiła walczyć o swoje, a za punkt honoru przyjęła, żeby pieniądze z ich podatków trafiały na potrzeby ich miejscowości. Szybko doszła do wniosku, że jedynym sposobem na to jest odłączenie się od gminy Supraśl.

Kilkanaście lat walki
Jeszcze szybciej się okazało, że nie była w tym odosobniona. Już od końca lat 90. o odłączenie od Supraśla walczył Tadeusz Karpowicz, sołtys Grabówki i jeden z supraskich radnych. On należy do pionierów Grabówki, którzy budowali tam domy jeszcze pod koniec lat 80. Wspólnie z sąsiadami, nieraz za własne pieniądze, zaprowadzali gaz, kanalizację. I tym bardziej teraz pan Tadeusz nie może patrzeć, kiedy ktoś ich ukochaną miejscowość traktuje "per noga".

- Nasza Grabówka swoją wielkość zawdzięcza wyłącznie działaniom społecznym i więzi jaka połączyła jej mieszkańców - przekonuje. - Tej więzi brakuje niestety między nami i Supraślem. Nigdy jej nie było i nigdy nie będzie.

Z czasem liczba osób, które widziały konieczność rozbratu z większym Supraślem zwiększała się. Cierpliwość na opieszałość władz kończyła się zwłaszcza jesienią, kiedy na okolicznych drogach ludzie i auta grzęźli po kolana lub kołpaki w błocie. Na własnej skórze doświadczyła tego i Katarzyna Todorczuk, mieszkanka ciągle nieutwardzonej - o ironio! - ulicy Europejskiej.

- Moja działalność społeczna zaczęła się właśnie od tych dróg. Założyliśmy stowarzyszenie mieszkańców Grabówki, Zaścianek, Sobolewa, Henrykowa i Sowlan niezadowolonych z dotychczasowych działań władz gmin - opowiada. - My po prostu nie godzimy się z niesprawiedliwością panującą na terenie gminy Supraśl, gdzie większość środków kierowanych jest właśnie na miasto, a my, którzy do budżetu wnosimy najwięcej, nie możemy doprosić się podstawowych inwestycji.

O rozbrat z Supraślem walczą niemal nieprzerwanie już kilkanaście lat. Przez ten czas wzajemnych pretensji i żali nazbierało się co nie miara. Żywym symbolem tych podziałów stał się las, który dzieli obecną gminę na zbuntowane wsie: Grabówkę, Zaścianki, Sobolewo, Henrykowo i Sowlany i resztę miejscowości wchodzących w skład gminy Supraśl.

- Nam z Supraślem jest kompletnie nie po drodze. Nawet, żeby załatwić sprawę w gminie musze jechać przez Białystok, co wydłuża drogę do 25 km - żali się Katarzyna Todorczuk. - Nie wspominając już o takich rzeczach, jak przedszkole dla naszych dzieci, czy właściwe traktowanie szkoły w Sobolewie.
Boli ich to tym bardziej, że to właśnie te gminy leżące "za lasem" są dla Supraśla niczym kura znosząca złote jajka. Jak wyliczył Tadeusz Karpowicz, po odłączeniu zajmowaliby w woj. podlaskim 28. miejsce na 118 gmin. Z liczbą 7 tys. mieszkańców nie należeliby też do najmniejszych. Spełniają więc warunki dla stworzenia nowej gminy. I wszystko wskazuje na to, że jeżeli mieszkańcy tych miejscowości będą zgodni, to 1 grudnia 2013 roku będą świętować powstanie własnej gminy.

Dla burmistrza Supraśla to fatalna wiadomość. Radosław Dobrowolski ciągle jednak wierzy, że przed referendum uda mu się przekonać wystarczającą większość na rzecz Supraśla.

- Zderzamy się tutaj z takim romantycznym myśleniem mieszkańców o "nowej, lepszej gminie" - mówi Dobrowolski. - Ale ten podział będzie tragedią dla obu tych gmin i zamiast wyrównywać szanse, będziemy przejadać środki na administrację, wójta, burmistrza.

Tymczasem "buntownicy" z Grabówki i okolic już od kilku lat przygotowują taki prowizoryczny "budżet" m.in. na potrzeby spotkań w MSWiA. Twierdzą, że są w stanie sami się utrzymać. A o prawo do samostanowienia i utworzenia własnej gminy walczyli na tyle skutecznie, że to właśnie na bazie ich doświadczeń zmieniono w Sejmie ustawę o samorządach, decyzję o tworzeniu bądź oddzielaniu i przyłączaniu się do gmin pozostawiając samym mieszkańcom, a nie radzie gminy, którą chcą oni np. opuścić. Z tego powodu właśnie przez kilkanaście lat "za lasem" nie mogła powstać gmina.

Duży może więcej?
Mieszkańcom miejscowości Zagórki, Kolonie Halickie i Dojlidy Górne przyłączenie do Białegostoku zajęło zaledwie półtora roku. W granicach administracyjnych miasta Białystok znaleźli się 1 stycznia 2006 - i jak na razie - nie żałują.

Czemu z Zabłudowem było im nie po drodze? Scenariusz był taki sam jak w przypadku Grabówki: brak kanalizacji, dróg i oświetlenia na ulicach wsi, które do kasy swojej dawnej gminy wnosiły niemało z racji licznych firm, które ze względów podatkowych usadowiły się tuż przy granicy z miastem.

- Na początku próbowaliśmy się jeszcze dogadać z byłym już burmistrzem, deklarowaliśmy pomoc przy staraniu się o fundusze unijne, pozyskaniu niskooprocentowanej pożyczki, wszystko na nic - opowiada Halina Wasiak, jedna z inicjatorek rozwodu z Zabłudowem. - Ale postawiliśmy na swoim. I nie żałujemy. Finalizuje się już sprawa kanalizacji, kończymy też sprawę z oświetleniem. Tylko drogi ciągle stanowią poważny problem, bo z 60 km jedynie 6 jest utwardzonych. Właśnie wybieram się w tej sprawie do pana Ostrowskiego z zarządu dróg w białostockim magistracie.

Pani Wasiak, dzisiaj też radna Białegostoku, wychodzi z założenia, że spraw nie należy pozostawiać własnemu biegowi, że "jakoś to będzie". Bo jeśli nie my sami, to i o nas nikt nie zadba. I takich mniej więcej rad udzieliła mieszkańcom wsi Łyski, Porosły, Porosły Kolonia i Krupniki, którzy walczą z kolei o odłączenie od Choroszczy i przyłączenie do Białegostoku. I jest zwolenniczką przyłączania się do większych, silniejszych gmin, a nie tworzenia własnych, jak chcą to zrobić mieszkańcy Grabówki, Zaścianek, Sobolewa, Henrykowa i Sowlan.

- Duży może więcej - przekonuje. - Choć oczywiście nie można oczekiwać, że wszystko zmieni się od razu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jednak w dłuższej perspektywie na pewno to się opłaci.
I na to liczą mieszkańcy czterech miejscowości z gminy Choroszcz graniczących z Białymstokiem. Przed nimi jednak jeszcze daleka droga - niedawno zakończyli wstępne rozmowy z mieszkańcami swoich wsi (większość opowiedziała się za odłączeniem od Choroszczy) - złożyli już też odpowiednie wnioski w biurze Rady Miejskiej Białegostoku.

Znowu o niesprawiedliwości
W rozmowach z buntownikami dążącymi do rozłamu ze swoimi macierzystymi gminami jak mantra pojawiają się słowa: kanalizacja, drogi i niesprawiedliwość. W dodatku te wszystkie miejscowości łączy jedno: że względu na dużą liczbę firm na swoim terenie należą one do najzasobniejszych w gminie.

- Ludzie u nas widzą tą niesprawiedliwość - przekonuje Rafał Łada, do niedawna jeszcze sołtys w Porosłach. - W innych miejscowościach ogłasza się milionowe przetargi na domy kultury, a w terenie, który przynosi gminie realny dochód, jak mówił poeta "nie dzieje się nic".

Ludzi w tych czterech miejscowościach mało - jakieś półtora tysiąca. Wygląda jednak na to, że władzom Białegostoku ich przejęcie nie byłoby niemiłe.

- Prezydent Tadeusz Truskolaski na spotkaniu z nami zapewnił, że pieniądze z naszych podatków z pewnością trafią na nasze potrzeby - przypomina Rafał Łada. - I szczerze mówiąc o nic innego nam nie chodzi. W Choroszczy tymczasem, nie dosyć, że tak się nie dzieje, to na nasze inwestycje nie trafia właściwie nic. I na to nie możemy się zgodzić. Najwyraźniej nie tylko my, bo niedawno odwiedzili mnie mieszkańcy Olmont. Interesowały ich procedury zmierzające do odłączenia od gminy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna