Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny cud w Sokółce! Hostia uratowała jej życie

Dorota Biziuk [email protected]
– Kontakt z tą hostią dla kogoś, kto znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu życia, daje niebywałe poczucie spokoju. A wiara czyni cuda – podkreśla Celina Łuckiewicz. – Teraz o chorobie przypominają mi tylko obowiązkowe badania okresowe. Mam dobre wyniki!
– Kontakt z tą hostią dla kogoś, kto znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu życia, daje niebywałe poczucie spokoju. A wiara czyni cuda – podkreśla Celina Łuckiewicz. – Teraz o chorobie przypominają mi tylko obowiązkowe badania okresowe. Mam dobre wyniki!
Mijają dwa lata od czasu, kiedy cały świat usłyszał, że w sokólskiej świątyni miał miejsce cud. Hostia zmieniła się w ludzką tkankę. Nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że po modlitwie w sokólskim kościele, pokonali chorobę.

Kiedy wiosną 2009 roku Celina Łuckiewicz z Sokółki usłyszała, że ma raka nerki, jej świat się zawalił. Kobieta trafiła na stół operacyjny w Wielki Piątek. Usunięto jej chorą nerkę, ale rokowania nie były dobre. Lekarze ostrzegali, że trzeba szykować się na najgorsze. Dziś pani Celina ma się dobrze. Sokółczanka twierdzi, że powrót do zdrowia zawdzięcza... modlitwie przed hostią, która stała się widocznym znakiem cudu eucharystycznego. Okazuje się, że jej historia nie jest odosobniona.

To niepojęte dla rozumu
- Po wyjściu ze szpitala poczytałam w internecie o swojej chorobie. Okazało się, że z tym rodzajem raka szanse na przeżycie dwóch lat po operacji ma zaledwie 20 procent pacjentów. Byłam załamana - wspomina Celina Łuckiewicz.

Wtedy kobieta po raz pierwszy usłyszała, że w sokólskim kościele pw. św. Antoniego Padewskiego zdarzył się cud eucharystyczny.

- Powiedziała mi o tym koleżanka. Zaczęłam wypytywać znajomych o to wydarzenie, ale nikt nic nie słyszał. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim sądzić. W końcu zapytałam o cud jednego z miejscowych księży. Oznajmił mi tylko tyle, że... nic nie może na ten temat powiedzieć. Dla mnie zabrzmiało to jak potwierdzenie cudu - przyznaje sokółczanka.

W połowie 2009 roku sprawa cudownej przemiany hostii w kościele św. Antoniego Padewskiego w Sokółce była utrzymywana w tajemnicy.

- Ta bardzo delikatna kwestia wymagała wnikliwego zbadania, dlatego Kościół zbyt wcześnie nie nagłaśniał zdarzeń, jakie miały miejsce w naszej świątyni jesienią 2008 roku, krótko po beatyfikacji ks. Michała Sopoćko - wyjaśnia ks. kanonik Stanisław Gniedziejko, proboszcz sokólskiej parafii pw. św. Antoniego Padewskiego.
Kapłan, który udzielał wówczas komunii, upuścił jeden z komunikantów na posadzkę. Hostię - jak robi się w takich przypadkach - umieszczono w specjalnym naczyniu liturgicznym z wodą. Komunikant jednak się nie rozpuścił.

- Na środku hostii zobaczyliśmy coś takiego, co określiliśmy jako żywą tkankę. Miała ona intensywny czerwony kolor i zajmowała ok. 1 cm kw powierzchni. Woda, w której leżał komunikant nie zmieniła swojego zabarwienia. Z ludzkiego punktu widzenia, było to niepojęte - wspomina ks. proboszcz Stanisław Gniedziejko.
Pobrane z hostii próbki zbadali dwaj niezależni eksperci. Wyniki badań nie pozostawiały wątpliwości - to tkanka ludzkiego mięśnia sercowego w stanie agonalnym.

Sprawę badała też powołana przez arcybiskupa białostockiego komisja, która w całym zdarzeniu nie dopatrzyła się działania osób trzecich. Tym samym Sokółka dołączyła do listy 132 miejsc na świecie, gdzie doszło do podobnych zjawisk. Do tej pory za cuda eucharystyczne Kościół uznał zaledwie siedem z nich.

Modlitwa dała siłę spokoju
Przemieniony komunikant został umieszczony w kaplicy w przykościelnej plebanii.
- Tak się składa, że kilka lat temu przygotowywałam wystrój tej kaplicy. Znajdują się tam m.in. obrazy mojego autorstwa - przyznaje Celina Łuckiewicz, która z wykształcenia jest plastyczką.

Kobieta bardzo zabiegała, aby umożliwiono jej modlitwę przed cudowną hostią.

- Moje prośby nie poszły na marne. 15 sierpnia 2009 roku zobaczyłam przemieniony komunikant. To było niesamowite - modlić się w obliczu czegoś, co jest potwierdzeniem tego, w co człowiek wierzył od najmłodszych lat. Kontakt z tą hostią dla kogoś, kto znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu życia, daje niebywałe poczucie spokoju. A wiara czyni cuda - podkreśla Celina Łuckiewicz.

Po tej modlitwie kobieta poczuła się lepiej i szybko zaczęła wracać do zdrowia. Z punktu widzenia medycyny, nie było na to żadnego wytłumaczenia.

- Teraz o chorobie przypominają mi tylko obowiązkowe badania okresowe. Mam dobre wyniki i ogromną chęć do życia - przyznaje kobieta.

Coraz więcej łask
Do parafii św. Antoniego w Sokółce napływa coraz więcej sygnałów o łaskach, jakich ludzie doświadczyli po modlitwie w tej świątyni. Ktoś został uzdrowiony z nowotworu, komuś innemu wróciło czucie w nogach, ktoś wyszedł cało z groźnego wypadku...

- W tej chwili obowiązuje zakaz pokazywania przemienionej hostii. Wierni zobaczą ją dopiero 2 października, kiedy przeniesiemy relikwie Ciała Pańskiego do wyremontowanej kaplicy w kościele - oznajmił ks. proboszcz Gniedziejko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna