Smak białego chleba z masłem i szynką pamiętam do dziś, nigdy wcześniej takiej nie jadłam - mówi Elżbieta Sawicka z Ostrołęki, która była w gronie ponad 700 polskich dzieci, które po zsyłce na Sybir, trafiły do Nowej Zelandii. Miała wtedy 5 lat.
Wśród nich były też inne dzieci z naszego regionu m.in. z Kupisk Starych i okolic Drohiczyna. Ich losem zainteresował się łomżyniak Marek Lechowicz, poeta i reżyser, który odnalazł uczestników tej niezwykłej podróży i postanowił uwiecznić ich wspomnienia w zapisie filmowym - Człowieczy los.
W drodze...
- Pomysł filmu zaczął krystalizować się, gdy odkrywałem co robiła grupa 734 polskich dzieci na pokładzie okrętu USS General George Randall, który w październiku 1944 roku przybił do portu w Wellington w Nowej Zelandii - wspomina Marek Lechowicz. - Dzieci to sieroty, których rodzice, bracia, siostry zginęli głównie w trakcie tzw. "wywózek syberyjskich". W naszych okolicach miała ona początek w lutym 1940 r.
Autor filmu ustalił, że z Kupisk Starych wywieziono rodzinę Piotra Aulicha. - To była mordercza podróż - wspomina. - Byliśmy głodni i wycieńczeni. Piotr wrócił po wojnie do Polski, jego siostra została w Nowej Zelandii.
- Henryka była w Polce w 1986 roku, a teraz kontaktujemy się tylko przez Skyp'a - mówi.
Wśród tych dzieci były też trzy siostry Urszula, Elżbieta i Anna z domu Bednarskie, które obecnie mieszkają w Ostrołęce i Warszawie.
- Z Rosji i Persji niewiele pamiętam, wiem tylko to, co opowiedziało mi starsze rodzeństwo i mama - mówi pani Elżbieta. - Ale Nową Zelandię pamiętam dobrze, zieleń, piękne krajobrazy i niesamowicie życzliwi nam ludzie. Już gdy jechaliśmy pociągiem do Pahiatua to ludzie przynosili nam ciastka, czekolady i słodycze. Do dziś pamiętam ten smak.
Na archiwalnym filmie z października 1944 roku, który utrwalił przypłynięcie amerykańskiego okrętu do portu w Wellington, widać m.in. małego chłopca, który schodzi po trapie ze statku, to Janek Wojciechowski, a obecnie John Roy-Wojciechowski - konsul honorowy Rzeczpospolitej Polskiej w Nowej Zelandii. Konsul pochodzi z okolic Drohiczyna.
Przed nimi podróż do Wellington
- Nadal uzupełniam materiał faktograficzny - dodaje Marek Lechowicz. - Na bieżąco weryfikuję scenariusz o nowe wiadomości. Wcześniej nagraliśmy materiał z uroczystości wręczenia w Warszawie "Krzyży Komandorskich Orderu Odrodzenia Polski przyznanych pośmiertnie[…]Konsulowi Generalnemu RP w Wellington Kazimierzowi Wodzickiemu oraz Jego Małżonce Marii w uznaniu zasług dla ocalenia 734 polskich sierot po rodzicach wywiezionych w czasie II Wojny Światowej do ZSRR", które zostało złożone na ręce ich wnuka Michała Wodzickiego.
- Część budżetu mamy już zgromadzoną - dodaje reżyser. - Do tego Ambasada Nowej Zelandii przejęła nad filmem Honorowy Patronat. Także wspiera nas Konsul Honorowy Rzeczpospolitej Polskiej w Auckland, John Roy-Wojciechowski. Poparł nas też Michał Wodzicki, którego rodzina mieszkająca w Wellington i użyczy nam dachu nad głową. Patronuje nam też urząd marszałkowski i starosta łomżyński.
W październiku przyszłego roku w Nowej Zelandii odbędą się uroczyste obchody 70. rocznicy przybycia polskich dzieci do Wellington.
- Mam nadzieję, że będzie to okazją do spotkania się Piotra Aulicha z jego siostrą Henryką po latach rozłąki - dodaje Marek Lechowicz.
O losach bohaterów filmu będzie można przeczytać także w najbliższym wydaniu magazynu "Gazety Współczesnej".
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?