Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza Magda pracuje z gwiazdami."Ciągnie mnie to bagno"

Weronika Kowalewska [email protected]
Magda Kozłowska do stolicy jeździ prawie co tydzień. Przez weekend pracuje z gwiazdami, a od poniedziałku nadrabia naukę. Teraz musi trochę odpuścić pracę, bo w domu trzyma ją gips na nodze.
Magda Kozłowska do stolicy jeździ prawie co tydzień. Przez weekend pracuje z gwiazdami, a od poniedziałku nadrabia naukę. Teraz musi trochę odpuścić pracę, bo w domu trzyma ją gips na nodze.
Jako 10-latka zaczęła sama dojeżdżać z Ełku do Warszawy. Bo chciała pracować z gwiazdami. Dzisiaj to gwiazdy zgłaszają się do niej.

Magda wychodzi z domu o godz. 3 rano. Bo jest piątek i czas jechać do Warszawy. Do walizki - jak co tydzień - wrzuca wszystkie zeszyty i książki. Musi przecież kiedyś nadrobić zaległości ze szkoły! A czterogodzinna podróż autobusem z podełckiej Pisanicy do Warszawy to znakomita ku temu okazja. W stolicy na naukę już nie będzie czasu. Ani na sen.

Magda Kozłowska niedosypia już od kilku lat. Za to realizuje się zawodowo. W weekendy musi przecież spotkać się z menadżerami różnych klubów w sprawie organizacji koncertów swoich "podopiecznych", jeździ też po programach telewizji śniadaniowych, wytwórniach oraz studiach nagraniowych. W międzyczasie organizuje eventy i nagrania klipów. Wieczorami chodzi na koncerty swoich gwiazd, a po nocach rozsyła informacje prasowe.

Na pełnych obrotach pracuje przez trzy doby. Kiedy jest w Warszawie, prawie wcale nie śpi. Od kilku lat ma problemy z sercem, czasami brakuje jej powietrza, ale nie rezygnuje i działa dalej. I jeszcze w swój napięty grafik próbuje wcisnąć czas na naukę.

- Któregoś razu podczas nagrania w studio "Dzień Dobry TVN" miałam godzinkę wolnego czasu, więc położyłam się na podłodze i zaczęłam się uczyć do klasówki z chemii - wspomina Magda. - I ze zmęczenia i niewyspania prawie że na dobre zasnęłam na środku studyjnego dywanu!

Z małej wsi do wielkiego świata

Przygodę z show biznesem Magda Kozłowska rozpoczęła w wieku 10 lat. Nawiązała kontakt z dwudziestoparoletnią wówczas aktorką Agnieszką Włodarczyk i zaczęła działać w jej impresariacie. Dziesięciolatka z małej wsi pod Ełkiem organizowała i zapraszała rzesze fanów do różnych programów telewizyjnych z udziałem Włodarczyk, m.in. do "Jak oni śpiewają" oraz "Gwiazdy tańczą na lodzie". Chwilę później zaś już odpowiadała za profil artystki oraz za jej kontakty z mediami.

W pierwszych miesiącach 10-letnią Magdę do Warszawy woził tata. Jednak po pół roku takich podróży zdecydowała się na samodzielną wyprawę do "wielkiego świata". Pierwszy raz pojechała na tydzień, później zostawała w stolicy nawet kilka tygodni.

- Trochę to trwało zanim rodzice mi na to pozwolili - wspomina dzisiaj ze śmiechem. - Początkowo nie było mowy o samodzielnych wyjazdach, nie chcieli nawet o tym słyszeć. Ale w końcu zdecydowali się mi zaufać. Myślę, że teraz ufają mi bezgranicznie, bo nigdy ich nie zawiodłam, bo przez pracę nigdy nie zawaliłam szkoły, bo nigdy ich nie okłamałam. To nie znaczy, że się o mnie nie bali... Cały czas martwili się, gdy byłam poza domem. Do tej pory tak mają - podsumowuje dziewczyna.

Zrobiła imieniny pani minister

Magda Kozłowska obecnie ma 18 lat, ale w show-biznesie wiele już osiągnęła. Kiedy miała 14 lat, zdobyła I miejsce w ogólnopolskim plebiscycie "Liderzy Internetu 2", zorganizowanym przez internetową telewizję LOOKR.TV i wygrała prowadzenie autorskiego programu "eMKa Club", do którego zapraszała znane osobistości i ich fan cluby. O modzie, zainteresowaniach, pasjach, a także o karierze rozmawiała z wieloma gwiazdami m.in. z Patrycją Kazadi.

Rok później, jako 15-latka, nawiązała na jednym z portali społecznościowych kontakt z piosenkarką Paulą Marciniak. Wkrótce potem została jej menadżerką. Organizowała nagrania teledysków, wywiady w telewizji, eventy. Razem z nią świętowała urodziny w warszawskim klubie Platinum. Chwilę później już przygotowywała koncert Pauli, połączony z premierą płyty w zakładzie karnym we Wrocławiu. W trakcie ich współpracy powstały 4 teledyski.

W tym samym czasie, a właściwie w tzw. międzyczasie jako 15-letnia pani menadżer pomagała przy organizacji imienin... minister pracy Anny Kalaty. Najpierw przygotowała informacje i materiały prasowe, a w oparciu o własne kontakty opracowała system akredytacyjny dla 80 dziennikarzy oraz fotoreporterów z całego kraju.

Mój wiek wzbudza kontrowersje

Kilka tygodni temu na portalu Wirtualna Polska pojawił się wpis o Magdzie Kozłowskiej. Czytamy, że młodą menadżerkę do Nowego Jorku zaprasza współpracownik znanej wokalistki światowej sławy - Rihanny. Magda jednak dyskretnie zaprzecza. Wzrusza ramionami i mówi, że w internecie często pojawiają się bzdury na jej temat.
- To plotka! Jedna z wielu - przekonuje. - Podobnie jak to, że rzekomo zarobiłam pół miliona na współpracy z Emeli Sande i Labrinthem.

O wielu gwiazdach, z którymi aktualnie współpracuje mówić nie chce i nie może. Naciskana zdradza, że były wśród nich osoby z pierwszych stron gazet, jak chociażby znany kabareciarz Grzegorza Halama. Jednym z jej klientów jest też Piotr Karpienia, finalista programu telewizyjnego "Mam Talent". Ciągle też świetnie układa jej się współpraca z Agnieszką Włodarczyk.

- Więcej nazwisk zdradzać nie będę, bo nie chcę promować się na nazwiskach celebrytów - wyjaśnia. - Poza tym tak umówiłam się z ludźmi, którym pomagam. Ze względu na to, że są to osoby znane, a mój wiek ciągle jeszcze wzbudza kontrowersje w branży, doszliśmy do wniosku, że w kilku przypadkach nie będę się upubliczniała jako menadżerka. Nie chcę później czytać na pudelku, że "Magdalena Kozłowska, jest menadżerką i ma 16 lat".

Uważa, że brzmiałoby to nieprofesjonalnie. A Magda do swojej pracy podchodzi jak najbardziej serio. Ciągle się dokształca. Wciąż czyta nowe książki o social mediach. Marzy o studiach z zakresu public relations.

Sąsiadki pytają o plotki z życia gwiazd

A jako że chce się bez problemu dostać na wymarzone studia, już przygotowuje się do egzaminów maturalnych. Chociaż przystąpi do nich dopiero za rok, w ILO w Ełku. Znowu więc nie śpi, bo każdą chwilę przeznacza na naukę i nadrobienie zaległości.

Większość nauczycieli postrzega Magdę jako skromną uczennicę. Nie mają pojęcia, że dziewczyna pracuje w weekendy jako menadżerka polskich gwiazd. Swoją tajemnicę powierzyła jedynie wychowawcy, który od samego początku jej kibicował. Kibicuje jej też oczywiście cała rodzina. Chociaż ciocie trochę się denerwują, że zamiast do nich bez przerwy jeździ do Warszawy.

- Natomiast moja babcia kibicuje mi najbardziej! - podkreśla Magda. - Pół regału ma w moich zdjęciach, z dzieciństwa, aktualnych, a nawet z mojej pierwszej samotnej wyprawy do Warszawy. Zawsze dopytuje się o moją pracę. A czasami nawet sąsiadki ją proszą, żeby wypytała mnie, czy jakaś plotka o gwiazdach, którą przeczytały w brukowcach jest prawdą, czy nie - śmieje się młoda menadżerka.

Ona jednak o swojej pracy nie lubi rozmawiać. Uważa, że zdradzanie tajemnic gwiazd jest nieprofesjonalne.
- Zazwyczaj unikam tego tematu - potwierdza. Chwilę później jednak z tajemniczym uśmiechem dodaje: - Zdarza mi się czasami dostawać telefony o 3 w nocy, jednak nie jest to raczej na stopie zawodowej, a bardziej przyjacielskiej, chociażby po to, żeby się wyżalić, poradzić w sprawach bardziej prywatnych. Gwiazdy bywają kapryśne tak samo jak my...

Emocje rozładowuje na worku

Jeszcze dwa, trzy lata temu miała poczucie, że straciła swoje najlepsze lata życia, czyli dzieciństwo. Teraz tego nie żałuje. Wie, że zamiast tracić czas na imprezowanie, nabrała doświadczenia w marketingu i doszlifowała swoje żelazne wartości.
- Owszem, bywało, że było ciężko. Kupiłam więc sobie za własne pieniądze worek treningowy, powiesiłam go na środku mojego pokoju i już mam sposób na rozładowywanie złych emocji - śmieje się Magda.

Mieszka z rodzicami, ale jest niezależna finansowo. Dzięki pracy może pozwolić sobie na podróżowanie. Na weekend majowy wybiera się do Londynu, a na wakacje zabukowała sobie wycieczkę do Grecji. Wszystko opłaciła za samodzielnie zarobione pieniądze.

Ma też trochę kłopotów ze zdrowiem: kołatanie serca, przyspieszony puls, zbyt wysokie ciśnienie, duszności. Kiedyś trafiła z tego powodu na kilka miesięcy do szpitala, a badania kardiologiczne trwają do tej pory. Jakby tego było mało, przez kilka ostatnich tygodni była uwięziona w domu, przez gips. Diagnoza: zerwane ścięgno Achilesa.

Jak na razie porusza się o kulach, ale z pracy nie rezygnuje. Wciąż odbiera telefony i nawet w nocy odpisuje na maile. Na swoim blogu pisze: "Mam ogromną energię i chęć walki z tym paskudztwem, robię sobie ekspresową rehabilitację i mam nadzieję , że się uda. Żyję ze zdwojoną siłą."

Nie wstydzę się Jezusa

Osiemnastolatka z Pisanicy kwituje, że show-biznes to bagno, w które wciągnęła się na dobre. Wielokrotnie próbowała z tym zerwać, ale każda próba była bezskuteczna.
- Czasami nienawidzę mojej pracy, czasami ją kocham - tłumaczy. I dodaje, że to okropny świat, którego nie poleca młodym ludziom. - Jeśli ktoś chce w nim przetrwać, musi mieć swoje żelazne zasady i wartości moralne, które pozwolą mu się oprzeć wielu złym pokusom.
Ona ma. Daje jej je wiara. Otwarcie przyznaje, że do kościoła chodzi w każdą niedzielę, a przy kluczach zawsze nosi brelok z napisem "Nie wstydzę się Jezusa".

Magda ma również niezwykły medalion, który sama zaprojektowała. Wykonała go firma z Krakowa. Z przodu ma turkusowy kamień (onyks zielony) w kształcie serca i inicjały M.K. W środku jest zdjęcie Magdy z mamą i cytat z Jana Pawła II: "Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna