Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejske legendy w Białymstoku. Porwania, utrata nerek, sperma w jedzeniu

Kamil Gopaniuk [email protected]
Zdjęcie ilustracyjnehttp://www.flickr.com/photos/bwag/4426592400/lightbox/
Zdjęcie ilustracyjnehttp://www.flickr.com/photos/bwag/4426592400/lightbox/
Miejskie legendy krążą w każdym mieście od lat. Czasem zmieniają się szczegóły. Od kilku tygodni do naszej redakcji dochodziły liczne sygnały, że ostatnio zaginiona Kasia została odnaleziona z wyciętymi organami.

Na ten temat na białostockich forach toczą się niezliczone dyskusje. Nieżyjąca już kobieta padła ofiarą starej legendy miejskiej. Zwłoki dziewczyny tak naprawdę zostały odnalezione w rzece w ubiegły weekend przez wędkarza. Przyczynę śmierci kobiety wyjaśnią dopiero śledczy.

Pomijając fakt, że tego typu transplantacja z medycznego punktu widzenia, nie miałaby kompletnie sensu szokuje siła rażenia plotki. Wiele osób, przez wiele tygodni od zaginięcia przekazywało kolejnym osobom kompletnie nielogiczną bzdurę.

To nie była jedyna "legenda". Przeczytaj jakimi innymi opowieściami żył Białystok.

Identyczna miejska legenda funkcjonowała w różnych miastach. U nas padło na "Galerię Białą". - w sklepie przepada dziecko, ochrona blokuje wyjścia i szuka go wszędzie. W końcu udaje się je znaleźć w jednej z toalet. Dziewczynka jest w toalecie przebrana za chłopca, z obciętymi włosami. Wszystko wskazuje na to, że ktoś chciał ją porwać.

Kolejna plotka dotyczyła nieistniejącej już w tym miejscu restauracji przy ul. Lipowej. Kiedy centrum jeszcze nie pękało w szwach od lokali z kebabami, te z okienka można było kupić w Sphinksie. Restauracja padła ofiarą kolejnej miejskiej legendy. Co ciekawe, w innych miastach najczęściej mówiono tę samą bzdurę, tyle że o McDonald's. - Opowieść dotyczyła klientki, która miała ostre zatrucie pokarmowe. Po wizycie w szpitalu podejrzenia padły na fast-food. Kontrola wykazała, że w tym co zamówiła, znajdowało się kilka "rodzajów" spermy.

Inna bzdura dotyczy również jedzenia fast-foodów. Tym razem dostało się wszystkim restauracjom McDonald's w Polsce. Rodacy opowiadają sobie o tajemniczej plamce u dołu każdego hamburgera. Ma to być rzekomo ślad po wstrzyknięciu do bułki środków przeciwwymiotnych. Dla ciekawskich podpowiemy, że w pieczywo nic nie trzeba wstrzykiwać. Wszyscy, którzy pili wódkę i wąchali chleb wiedzą dlaczego.

Następna miejska legenda ciągnie się jeszcze z czasów PRL. Dotyczyła kioskarki-dewotki, która miała w poczuciu misji przekłuwać prezerwatywy. Choć kto wie, może po usłyszeniu tej plotki, którąś sprzedawczynię natchnęło do podobnego działania. Miejmy nadzieje, że w ten sposób poczęte dzieci nie straciły nerek w galerii handlowej i teraz spokojnie mogą się zajadać fast-foodami z plamką u dołu. A wszystko to w czarnej wołdze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna