Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pływanie na byle czym. Budują wehikuły i rywalizują na augustowskiej Nettcie

Helena Wysocka [email protected]
Na pokładzie ekipy z Czarnej Białostockiej wybuchł pożar. Zawiodły  świece dymne, które zawodnicy robili przez kilka dni. Na szczęście, ogień udało się ugasić i tratwa dopłynęła do mety.
Na pokładzie ekipy z Czarnej Białostockiej wybuchł pożar. Zawiodły świece dymne, które zawodnicy robili przez kilka dni. Na szczęście, ogień udało się ugasić i tratwa dopłynęła do mety. H. Wysocka
Mówią, że nie ważne na czym się pływa, tylko z kim. A ekipy mają doborowe. Dlatego z byle czego robią cuda i pływają na nich po augustowskiej Nettcie. Świetnie się bawią, świętują zwycięstwa, uczą się przegrywać i promują swoje miasta.

Swoją pasją chcą zarazić młodych. - Nam pora się ustatkować - tłumaczą Arnold Maculewicz z Czarnej Białostockiej i Grzegorz Hołubowicz z Supraśla. Ale już zastanawiają się, na jakich pływadłach ich ekipy mogłyby wystąpić w przyszłym roku. - Konkurencja jest coraz większa - przyznają. - Trzeba nieźle się starać, by być zauważonym.

Kilka dni temu drużyna Hołubowicza otrzymała nagrodę. Maculewiczowi w tym roku się nie powiodło.
- Nie mogę bez przerwy wygrywać - śmieje się nasz rozmówca.

Córki płynęły w wiklinowym koszyku

Arnold Maculewicz o sobie mówi tak: po prostu żyję. Ma 58 lat, żonę i trzy dorosłe córki. Lubi nosić koszulkę z napisem "Ojciec dyrektor". Pochodzi z Czarnej Białostockiej i jak mówi, kształciło go życie. Dziś, w świetle prawa, jest bezdomnym.
- Postawiłem się absurdalnym przepisom - tłumaczy. - I tak trafiłem na bruk.

Śmieje się, że w jego przypadku nic nie jest pewne. Oczywiście, za wyjątkiem płci.
Smykałkę do robienia modeli ma bodajże od dziecka. Zasłynął już jako pilot bezzałogowych samolotów. Dzięki umieszczonej na ich pokładzie kamerze wykonał wielki album województwa podlaskiego. Zarejestrował w sumie 118 miejsc, wszystkie gminy w regionie. Zajęło mu to trzy lata. Miał różne problemy, między innymi z organami ścigania, które podejrzewały go o gospodarcze szpiegostwo.

- A ja po prostu robiłem zdjęcia - śmieje się. - A, że przy okazji natrafiłem na ukryte w puszczy bimbrownie, to zupełnie inna sprawa.

Od 15 lat buduje dziwolągi i bierze udział w organizowanych w Augustowie przez Radio Białystok Mistrzostwach w pływaniu na byle czym. Pierwsze pływadło "zlepił" za namową żony. Zbudował wtedy ogromnego, przyciągającego wzrok smoka, a w rejs po Nettcie zabrał córki. Kinga, najstarsza, siedziała na smoku, a Marika i 10-miesięczna wówczas Dagna - w wiklinowym koszyku. - Czy bałem się o dzieci? Nie, przecież co ma pływać nie utonie - żartuje.
Żona nie płynęła. Nie znosi promieni słonecznych i kibicowała najbliższym spod nadrzecznego krzewu. Ale jako pierwsza, tuż po zawodach zaczęła zastanawiać się, co by można było zbudować za rok.

Organizatorzy mistrzostw, które od 18 lat odbywają się na Nettcie mówią, że bez Arnolda chyba nie byłoby konkursu.
- Ciągle czymś zaskakuje - zauważa Renata Metelicka, dziennikarka radia Białystok. - Jak nie formą konstrukcji, to ich liczbą.

W minionym roku przywiózł na zwody aż pięć pływadeł. W tym roku - dwa.
- Nie o wygraną chodzi - zastrzega. - Ja już swoje pasmo sukcesów przeżyłem.Teraz puchary niech zdobywają inni. Ale nie ukrywa, że pieniądze by się przydały. Bo, choć robi "byle co", to kosztuje sporo.

Od kilku lat stawia na młodych. To oni wymyślili tegoroczne pływadła. Jedno, pod nazwą "Niezniszczalni" nawiązywało do tego, co dzieje się ostatnio w regionie. Chodzi o rasistowskie ataki.
- Chcieliśmy zaprezentować ludzi odrzuconych - wyjaśnia Maculewicz. - Konstrukcja powstała w ciągu tygodnia.

Drugie pływadło było bardziej pracochłonne. Ekipa chciała pokazać, jak można uratować naszą gospodarkę. Proponowała, by ministra finansów wystrzelić w powietrze, a na rynek wprowadzić nowe monety - sześcio- i siedmiozłotówki. Papierową kukłę ministra miały zniszczyć świece dymne.

- Chłopaki robili je przez trzy dni - wspomina pan Arnold. - Mało chałupy nie puścili z dymem. Ale cóż, gdzieś musieli się nauczyć.
Podczas konkursu ekipa Maculewicza opanowała i wodę, i niebo. Nad tratwą latały bowiem bezzałogowe samoloty. Pokonała połowę trasy, a resztę scenariusza dopisało życie. Kukła ministra zaczęła płonąć i na pokładzie zrobiło się gorąco. Licznie zgromadzona nad Nettą publiczność zamarła ze strachu. Ktoś wpadł w panikę, zaczął krzyczeć: do wody, ale zawodnicy nie słuchali.

- Mieliśmy nadzieję, że ugasimy ogień i dopłyniemy do mety - mówi kapitan statku Marika Maculewicz, która w tym roku rozpocznie naukę na kierunku mechanicznym Politechniki Białostockiej.

Dopłynęli, a chwilę później przekonywali widzów, że tak miało być.
- Coś płynęło, coś się paliło, fajnie było - dowcipkuje pan Arnold, ale z żalem spogląda na "pogorzelisko". Pływadła są bowiem w części wykorzystywane na innych, organizowanych w kraju zawodach. Np. pochodzącą sprzed trzech lat "Drużynę pierścieni" Maculewicz przerobił na "Dziadostwo" i kilka tygodni temu wystąpił z nim w Oławie. Stanął tam na podium.

Borys siedział na drzewie i słuchał radia

Grzegorz Hołubowicz w przyszłym roku będzie świętował swoje 40. urodziny. Mieszka w Supraślu, jest strażakiem i zasiada w samorządzie. Działa też w Towarzystwie Rozwoju Miasta i Gminy Supraśl, promuje miasto i próbuje aktywizować jego mieszkańców. Mówi, że sześć lat temu, do udziału w zawodach "zmusił" go syn.

- Były wakacje. Borys miał kilka lat i siedział na drzewie słuchając radia Białystok - wspomina. - Akurat wtedy, gdy relacjonowali konkurs. Syn uparł się, że chce wziąć w nim udział. Pomyślałem: a niech płynie.

Pomysł na wehikuł przyniosło życie. PKS akurat likwidował część kursów. Pan Grzegorz zbudował więc tratwę "Przystanek czasu". Na drewnianej platformie zamontował znak autobusowego przystanku. Ubrany w kamizelkę Borys czekał na autokar. Tak przepłynął określoną przez organizatorów trasę. Na brzegu kibicowali mu rodzice.
Wkrótce znajomi pana Grzegorza zaczęli go namawiać na budowę kolejnych pływadeł. I tak powstała ekipa, którą wspólnie z Hołubowiczem tworzyli Dawid Sienkiewicz, Bogdan Budzisz i Piotr Sienkiewicz.

- Budowaliśmy statki trochę dla zabawy, trochę dla promocji miasta - wspomina pan Grzegorz. - Wspierały nas żony, samorząd i lokalni przedsiębiorcy. Przywoziliśmy nad Nettę pojemniki pełne przepysznej kiszki, którą oferują nasi restauratorzy.

Dwa lata temu ekipa Hołubowicza zajęła w konkursie pierwsze miejsce. Popłynęła na platformie "U pana Boga w ogródku". Zaprezentowała Supraśl, jako miejsce wielokulturowe. Na tratwie umieściła krzyż katolicki, prawosławny i tatarskie insygnia. Był też ksiądz i pleban, a co najważniejsze - wszyscy żyli w zgodzie i doskonale się bawili. Informacje o tym, jak radny Hołubowicz promuje swoje miasto obiegły kraj. Dziś pytany, czy nie wstydził się grać w spektaklu odpowiada: - Nie robiłem nic złego. Zachęcałem tylko augustowian i ich gości, by odwiedzili Supraśl. Oba miasta mają wiele wspólnego, są bowiem kurortami.

W ubiegłym roku supraślanie zbudowali kolejne, nawiązujące do serialu pływadło i powtórzyli swój sukces. A w tym roku zmrozili widzom krew w żyłach. Ich wehikuł bowiem na środku Netty zaczął tonąć. Ekipa musiała ewakuować się na strażackie pontony. Kilka minut później wróciła na pokład i dopłynęła do brzegu.

- Tak miało być, nawiązaliśmy do historii Titanica - zapewnia Hołubowicz. - Siedziałem wraz z kolegami pod pokładem i zapewniałem obsługę techniczną. Kapitanem był Krzyś Fidziukiewicz. W zakładzie stolarskim jego ojca powstał nasz Supranic.

To nie takie byle co

Grzegorz Hołubowicz i Arnold Maculewicz mówią, że warto mieć pasje. Nawet wtedy, gdy jest to "byle co".

- Lepiej, jak młodzież buduje pływadła, niż przesiaduje na ławce w parku, albo w pubach - zauważa Maculewicz.
Także Hołubowicz zamierza wspierać młodych. Przypomina, że tegoroczny wehikuł zbudowali, pod okiem dorosłych, harcerze z Supraśla i Białegostoku.

- Wygraną w tegorocznym konkursie przeznaczę na zakup materiałów niezbędnych do budowy kolejnego pływadła - zapowiada. Co to będzie, zdradzać nie chce.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna