Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomór afrykański. Myśliwi alarmują: mimo rozporządzenia wojewody grozi nam zaraza

Izabela Krzewska [email protected]
sxc.hu
Pomór afrykański przeniosą dziki.

Myśliwi alarmują. W woj. podlaskim nie ma ani jednego miejsca, czy punktu skupu dziczyzny przygotowanych do przechowywania tusz dzików, wraz z patrochami i narogami. A przecież obowiązują rozporządzenia Głównego Lekarza Weterynarii oraz wojewodów wschodnich województw zagrożonych wirusem afrykańskiego pomoru świń z Białorusi zawierające rygorystyczne zasady transportu i przechowywaniem tusz upolowanych dzików.

- Powodem zawieszenia przyjmowania dziczyzny przez kierowników punktów skupu jest wymóg posiadania oddzielnych komór chłodniczych do przechowywania tusz dzików, aż do chwili otrzymania wyników badań w kierunku ASF - potwierdza Iwona Olejkowska, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białymstoku. - Amy nie mamy uprawnień, żeby przymusić punkty skupu do odbierania tusz.

- Służby weterynaryjne wprowadzając rozporządzenie niemożliwe do wykonania zabrały sobie możliwość monitoringu i wczesnego wykrycia epidemii - poinformował nas jeden z podlaskich łowczych. - Narażają Polskę na zwiększenie ryzyka wprowadzenia choroby na teren naszego kraju. Taki scenariusz to minimum rok embarga na eksport wieprzowiny z Polski i miliardowe straty dla gospodarki.

- Wszystko zależy od skali potencjalnej epidemii - komentuje Zbigniew Sulewski, ekonomista. - System unijny przewiduje co prawda rekompensaty w takim przypadku, ale nie są one w stanie w pełni zamortyzować ewentualnych strat.
A straty już są.

- Sformułowania zawarte w rozporządzeniu uniemożliwiają polowania, ponieważ nie ma co zrobić z pozyskaną tuszą dzika - stwierdza Jarosław Żukow-ski, przewodniczący Polskiego Związku Łowieckiego Oddział w Białymstoku. - Bez odstrzału populacja dzików bardzo szybko się rozrasta i niszczy uprawy. To prowadzi do poważnych strat rolników, a koła łowieckie do upadłości. Nikt nie zwolni nas z płacenia odszkodowań, a przychodów z odstrzelonych tuszy dzików też nie mamy.

Dodaje, że skoro nie mogą polować, służby nie mają też materiałów do badań.
Jarosław Naze, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, tłumaczy, że samo monitorowanie nie zabezpiecza przejścia choroby na teren naszego kraju. Pozwala jedynie szybciej stwierdzić jej pojawienie się. Po drugie: służby badają nie tylko zwierzęta ustrzelone przez myśliwych, ale także padłe.

Łowczy podkreślają zaś, że ich brak w lesie niesie ze sobą ryzyko niezauważenia w porę padłej, chorej sztuki, którą rozszarpią drapieżniki lub psy. Tym samym odpadki zarażonego zwierzęcia szybko znajdą się w zabudowaniach gospodarczych.
Uwagi kół łowieckich dotarły do wojewody i Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Jak się dowiedzieliśmy, trwają już prace nad zmianą rozporządzenia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna