Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alimenty. Nie jestem ojcem, ale płacić muszę

Tomasz Kubaszewski [email protected]
- Ten dokument, wyniki testu DNA, powinien być najważniejszy - uważa Dawid Szczawiński. Jednak, w myśl prawa, fakt, że nigdy nie był ojcem dziecka nie ma dzisiaj specjalnego znaczenia.
- Ten dokument, wyniki testu DNA, powinien być najważniejszy - uważa Dawid Szczawiński. Jednak, w myśl prawa, fakt, że nigdy nie był ojcem dziecka nie ma dzisiaj specjalnego znaczenia.
Choć nie jest ojcem dziecka, musi zapłacić zaległe alimenty. - Prawo w naszym kraju jest jakieś porąbane - mówi suwalczanin Dawid Szczawiński. - Ledwo wiążę koniec z końcem, mam na wychowaniu dwoje własny dzieci, a przepisy są po stronie oszustki, która wrobiła mnie w ojcostwo.

To była jego pierwsza miłość. Po jakimiś czasie zakomunikowała mu, że jest w ciąży. W 2007 roku wzięli ślub. Innego wyjścia nie było. Na świat przyszło dziecko. Niektórzy mówili, że nawet jest podobne do ojca. Tylko matka Dawida Szczawińskiego jakby od początku coś przeczuwała.

- Miała wątpliwości, czy to rzeczywiście moje dziecko - wspomina mężczyzna. - Ale machnąłem na to ręką.

Rodzina żyła jako-tako przez prawie dwa lata. Potem związek zaczął się rozpadać. Szczawiński twierdzi, że z tego powodu, że żona zaczęła interesować się nie tylko nim. Jednak rozwód odbył się bez orzekania o winie. Sądowe orzeczenie zapadło w 2009 roku. Dziecko pozostało przy matce. Ojciec miał natomiast płacić alimenty.

- Starałem się z tego wywiązywać - mówi. - W jednym miesiącu płaciłem całą kwotę, w innym - nieco mniejszą. Nie przelewało mi się, miałem problem ze stałą pracą.

Matka dziecka poinformowała o tym sąd. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, zaległe alimenty zaczął płacić Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Suwałkach. Z czasem, rzecz jasna, zamierzał to od ojca odzyskać.

Testy DNA były jednoznaczne

Już po rozwodzie matce Szczawiańskiego w końcu udało się przekonać syna, żeby jednak zrobił badania DNA. Dała mu nawet na to pieniądze. Badania odbyły się w 2011 roku.

- To był dla mnie szok! - opowiada Dawid Szczawiński. - Wyszło, że ojcem tego dziecka nie jestem.
Uznał, że teraz byłej żonie nie da już ani złotówki.

- Przez tyle lat mnie perfidnie oszukiwała - tłumaczy. - Dlaczego miałem to oszustwo dalej finansować?
Ojcostwo w polskim prawie można zakwestionować jednak tylko w kilka miesięcy po tym, jak zostało ono stwierdzone. Szczawińskiego musiała więc wyręczyć prokuratura. Jednak zanim uporała się z odpowiednim wnioskiem do sądu i zanim ten go rozpatrzył, minęły kolejne miesiące. Sąd zlecił zresztą dodatkowe badania genetyczne. Potwierdziły one to, o czym Szczawiński wiedział już wiele miesięcy wcześniej.

Jesienią ubiegłego roku zapadł prawomocny wyrok - Dawid Szczawiński nie jest ojcem dziecka i nie musi płacić alimentów.

Ojciec domniemany

- Myślałem, że to koniec sprawy - cieszył się mężczyzna. - Bo skoro nie jestem ojcem, to nigdy na to dziecko nie powinienem zapłacić choćby złotówki.

Mylił się. I to mocno. MOPS, choć wiedział o sądowym rozstrzygnięciu dotyczącym ojcostwa, postanowił... ściągnąć zaległości alimentacyjne, które powstały do czasu uprawomocnienia się wyroku. To w sumie 12 tys. zł. Sprawa trafiła do komornika. A ten żadnej litości nie zna.

Wiesława Kwaterska, zastępca dyrektora suwalskiego MOPS twierdzi, że jej instytucja inaczej postąpić nie może. - Prawomocne zaprzeczenie ojcostwa nie wywiera wpływu na wyrok nakazujący płacenie alimentów w okresie, gdy obowiązywało domniemanie ojcostwa - przytaczała uchwałę Sądu Najwyższego.

Prawnicy z MOPS długo analizowali tę sprawę. Bo to, przynajmniej w lokalnej skali, precedens. Doszli jednak do wniosku, że nic zrobić się nie da. Ba! W ramach przewidzianych prawem dla tzw. alimenciarzy retorsji, pojawił się wniosek o pozbawienie Szczawińskiego prawa jazdy. Prezydent Suwałk wydał nawet odpowiednią decyzję w tej sprawie. Szczawiński prawa jazdy jednak nie oddał. Z pomocą przyszła mu też prokuratura, która decyzję zaskarżyła do sądu administracyjnego.

Chodziło jednak nie o konkretną osobę, lecz o zasadę. Już bowiem wcześniej naczelne organy prokuratorskie uznały, że przepis umożliwiający zabieranie uprawnień do kierowania pojazdami osobom, które nie płacą alimentów może być sprzeczny z konstytucją. Sąd administracyjny postępowanie w sprawie Szczawińskiego zawiesił do czasu, aż sprawą zajmie się Trybunał Konstytucyjny.

Potem wszystkim zainteresowały się media. W lipcu pierwsza informacja na ten temat pojawiła się w naszej gazecie. Później o precedensowej sprawie poinformowała jedna z ogólnopolskich telewizji.
- Myślałem, szczerze mówiąc, że coś to zmieni - przyznaje Szczawiński. - Bo media, to jednak potęga. Ale, tak jak miałem zapłacić te 12 tysięcy, tam mam dalej.

O to, czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji pytaliśmy wielu prawników.
- Jeżeli ten pan do nas wystąpi, to przeanalizujemy, czy możemy mu jakoś pomóc, czy też nie - mówi Małgorzata Kozłowska-Szmigiero, kierująca Prokuraturą Rejonową w Suwałkach. - Na razie trudno to jednoznacznie rozstrzygać.

Śledczy rozważaliby, czy za tym, by zająć się sprawą przemawia interes społeczny i czy Szczawiński rzeczywiście nie ma pieniędzy, by wynająć sobie prawnika.

- To skomplikowana sprawa - komentują z kolei przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Warszawie. - Gdyby znalazł się prawdziwy ojciec, byłoby znacznie prościej. Ale na to, zdaje się, nie ma co liczyć. Prawdopodobnie nie pozostaje nic innego, jak wynajęcie dobrego adwokata i złożenie pozwu do sądu - o zwrot pieniędzy przez matkę dziecka.

Zwycięstwa z góry założyć jednak nie można. Wszystko zależy od argumentów i od tego, jak do sprawy podejdzie rozpatrujący ją sędzia.

Tylko skąd Szczawiński ma wziąć na to pieniądze?
Takich przypadków, jak ten dotyczący suwalczanina polskie prawo nie przewidziało. Generalnie, w imię dobra dziecka, ojcostwa trudno się wyrzec. Nie jest to możliwe w ogóle, gdy dana osoba skończy 18 lat. Wcześniej natomiast można próbować, ale skutek z góry gwarantowany nie jest. Polskie prawo zakłada, że jeśli ktoś w pół roku po uznaniu dziecka za swoje nie zgłosi żadnych zastrzeżeń, później powinien już zamilknąć na wieki.

- Byle kochać, jak swoje - wydaje się mówić ustawodawca.

Światełko w tunelu

Dawid Szczawiński pogodzić się z tym w żaden sposób nie może. - Takie prawo jest chore - uważa. - To prokuratura powinna jeszcze wszcząć śledztwo dotyczące oszustwa, jakiego ofiarą padłem. Moja była żona przecież wiedziała, że to nie ja jestem ojcem.

Takie śledztwo też byłoby precedensem. Kobiecie trzeba by udowodnić, że świadomie wprowadziła swojego partnera w błąd. A to nie jest proste. Szczególnie w sytuacji, gdy ktoś prowadzi bujne życie towarzyskie.

Po tym, jak media wystąpiły w obronie Szczawińskiego, złożył on w suwalskim MOPS-ie wniosek o umorzenie alimentów. A w ostateczności - o rozłożenie zaległej kwoty na raty.
- Jak będzie mnie stać na prawnika, to wystąpię do sądu, by była żona te pieniądze zwróciła - zapowiada.

W ostatnich dniach jednak pojawiło się jakieś światełko w tunelu. Bo MOPS zaczął się zastanawiać, czy tej sprawy rzeczywiście nie załatwić zgodnie z logiką, a nie trzymać się sztywno nieprzystających do rzeczywistości przepisów. Ponieważ decyzja o ściągnięciu zaległych alimentów od Szczawińskiego dawno już się uprawomocniła, najpierw to trzeba zmienić.

W Samorządowym Kolegium Odwoławczym jest już wniosek dotyczący tego, by postępowanie można było wznowić. Jeśli SKO się zgodzi, wniosek Szczawińskiego zostanie rozpatrzony. Jak? Na to pytanie nikt dzisiaj odpowiedzieć nie chce.

Szczawiński ma tylko nadzieję, że za zaległe alimenty, których nigdy nie powinien płacić, nie trafi do więzienia. A taką możliwość też polskie prawo przewiduje... .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna