Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Berżniki. Ksiądz: Będziecie leżeć pod płotem

Helena Wysocka [email protected]
Jeśli prokuratura oskarży ks. Władysława N., grozi mu kara do dwóch lat więzienia
Jeśli prokuratura oskarży ks. Władysława N., grozi mu kara do dwóch lat więzienia
Ksiądz z Berżnik straszy świadków i odmawia pochówku.

Bronili księdza

Bronili księdza

Dwa lata temu biskup chciał przenieść ks. Władysława N. do innej parafii. Zwierzchnik zarzucił proboszczowi, że nie dba o sprawy administracyjne. Wierni przez kilka dni pilnowali świątyni, by nie wpuścić do niej nowego duchownego. Pisali też petycje do kurii i pod naciskiem berżnickich parafian duchowny pozostał. Jednak teraz jego pracę nadzoruje proboszcz innej parafii.

Proboszcz berżnickiej parafii zapowiedział starszym, schorowanym ludziom, że nie wpuści ich do kościoła i nie dokona pochówku.

- Będziecie leżeć w ogródku, pod płotem - miał rzucić im w twarz.

Dlaczego? - Bo nienawiść szerzą - tłumaczy ks. Władysław N.

Sprawą zajmuje się sejneńska prokuratura.

Wyzywała teściów i dziecko

Na terenie parafii, w jednym z gospodarstw, mieszka wielopokoleniowa rodzina. Państwo M., ich syn Wojciech, synowa Bożena i 6-letnia, schorowana wnuczka. Od pewnego czasu w domu często dochodziło do awantur. Dziadkowie twierdzą, że wszczynała je synowa. Miała wyganiać teściów z mieszkania, wyzywać ich, ciągać za włosy i pluć im w twarz. Kobieta, gdy wpadała w furię, podobno nie oszczędzała też swojej córki. Wyzywała ją od suk, idiotek, groziła, że "przywali w parszywy ryj", uwięzi na łańcuchu albo wyrzuci na podwórko. Podobno zakazywała też kontaktu z dziadkami. Ci, kilka miesięcy temu nie wytrzymali. Nagrali jedną z awantur i taśmę przekazali prokuraturze w Sejnach.

Czytaj więcej: Matka znęcała się nad chorą córką? Przyznaje się do słów, ale nie do bicia

W toku śledztwa ustalono, że Bożena M. jest zdrowa psychicznie, a taśma nie została zmontowana. Śledczy przedstawili więc kobiecie zarzut znęcania się nad dzieckiem i teściami. A wtedy do akcji wkroczył proboszcz Władysław N. Jak wynika z naszych informacji, pojechał do państwa M. i nakazał im wycofać oskarżenie wobec synowej. Zapowiedział, że jeśli tego nie uczynią, to niech nie pokazują się w kościele. Nie ma też mowy o tym, by zostali pochowani na parafialnym cmentarzu.

Państwo M. się przestraszyli. Mężczyzna przeszedł bowiem już dwa zawały serca.

- Nie raz mówił, że jego dni są policzone - mówią na wsi. - Tym bardziej że w domu spokoju nie ma.
Dziadkowie postanowili więc wycofać swoje oskarżenia, ale nie jest to takie proste. Przede wszystkim dlatego, że Bożenę M. obciąża nagranie. Prokurator słysząc o naciskach proboszcza, wszczął w tej sprawie postępowanie.

- Faktycznie, prowadzimy czynności sprawdzające - przyznaje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Śledczy analizują, czy ksiądz nie nakłaniał świadków do określonego zachowania. A to jest karalne.

Jak się dowiedzieliśmy, Władysław N. został już przesłuchany, ale zarzutów jeszcze nie usłyszał.

- Jak można angażować się w taką sprawę? - dziwią się proboszczowi mieszkańcy Berżnik.

Szczególnie w sytuacji, kiedy kilka dni temu prokuratura postawiła Bożenie M. zarzuty o znęcanie się nad teściami i córką. Do używania wulgarnych słów kobieta się przyznała.

Niech idą do innego kościoła!

Ks. Władysław N. nie ma sobie niczego do zarzucenia. Twierdzi, że jako duchowny musi dbać o spokój w parafii, a czasem, tak jak w tym przypadku, wcielić się w rolę mediatora. Tym bardziej, że - jak przekonuje - to dziadkowie winni są domowego piekła.

- Bożenka ciągle jakieś msze zamawia, a dziadkowie? Ich nawet w kościele nie widać. Mówią, że chorzy są, ale by taśmę nagrać, to siłę mają - argumentuje proboszcz. - Do prokuratora też bez przerwy latają. Pytam: po co?

Proboszcz zapowiada, że nie ustąpi. Dopóki M. nie wycofają oskarżeń, nie chce ich widzieć w kościele. Niech chodzą do innej świątyni.

- Mnie tacy parafianie nie są potrzebni - dodaje. - Obrazili się za wyzwiska?! A co to takiego? Jezus nie takie rzeczy wybaczył swoim oprawcom.

A co na to zwierzchnicy księdza? Ks. Marcin Maczan, kanclerz Kurii Ełckiej nie chce odnosić się do tej sprawy.

- Nic o tym nie wiemy - zastrzega rozmówca. - Trudno więc, bym wyrażał jakieś opinie.

Liczy jednak na szybkie rozwiązanie sporu.

- Być może ksiądz został źle zrozumiany - sugeruje kanclerz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna