Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leczenie w Unii? Nie dla nas.

Urszula Ludwiczak [email protected]
Oprac. graf. R. Mogilewski
NFZ: Unijne standardy jeszcze nas nie dotyczą. Kiedyś je dogonimy.

Nie ma na razie przepisów, które umożliwiałyby nam realizowanie płatności za leczenie Podlasian za granicą w ramach dyrektywy transgranicznej - mówi Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ. - Dlatego nadal obowiązują te same zasady, jakie były przed 25 października.

Właśnie w piątek wszedł w życie unijny przepis, umożliwiający wszystkim obywatelom UE leczenie w dowolnym kraju Unii w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Ma to być szansa dla tych, którzy dotychczas czekali nawet latami na pomoc lekarza. Ale Polacy, którzy chcą już korzystać z przepisu, muszą robić to... na własne ryzyko.

Leczenie dla niewielu

Polska nie zdążyła bowiem z wprowadzeniem prawa, wdrażającego dyrektywę. Dlatego zarówno NFZ, jak i Ministerstwo Zdrowia stoją na stanowisku, że Polaków te przepisy jeszcze nie obowiązują.

- Można natomiast, tak jak do tej pory, korzystać z leczenia za granicą w nagłym przypadku pogorszenia zdrowia w ramach Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego (wydawanej np. przy wyjazdach turystycznych do krajów UE - przyp. red.) oraz leczyć się w trybie planowym po uzyskaniu uprzedniej zgody prezesa NFZ, o ile świadczenie nie jest wykonywane w kraju lub czas oczekiwania na zabieg jest zbyt długi i zagraża zdrowiu chorego - mówi Dębski.
Te możliwości nie są jednak wykorzystywane często. W ub.r. podlaski oddział NFZ otrzymał zaledwie trzy wnioski o zgodę na planowe leczenie za granicą. Wszystkie zaakceptowano, ponieważ były to zabiegi, których w Polsce nie wykonuje się. Dwóch pacjentów odbyło hospitalizację w Niemczech, w trzecim przypadku zgoda dotyczyła badań genetycznych w Wielkiej Brytanii.

W 2013 r. pacjenci z Podlasia uzyskali dwie zgody na leczenie planowe (zabieg chirurgiczny u noworodka i badania genetyczne). W jednym przypadku pacjentowi odmówiono zgody (chodziło o zabieg chirurgiczny możliwy do wykonania w Polsce w dopuszczalnym terminie w tym konkretnym przypadku).
Dyrektywa transgraniczna mogłaby być szansą dla tych wszystkich pacjentów, którzy czekają miesiącami albo latami na pomoc specjalisty. Nie trzeba byłoby wcześniej uzyskiwać zgody NFZ. Później fundusz zwracałby koszty leczenia, chociaż tylko do kwoty, jaką płaci za dane świadczenie w kraju. Jednak, nim przepisy wejdą w Polsce w życie, minie kilka miesięcy. I osoby, które już teraz zdecydują się z nich korzystać, robią to na własne ryzyko. Ale - zdaniem niektórych - mają do tego prawo.

- Dyrektywa w sprawie stosowania praw pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej obowiązuje na terenie Unii Europejskiej od dnia 25 października 2013r. niezależnie od tego, czy państwa członkowskie zdążyły ją formalnie wdrożyć na swoim terenie czy też nie i stwarza realną szansę na poprawę dostępności do leczenia - uważa Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care. - Dyrektywa, jako przepis prawa unijnego, ma prymat nad ustawą i pomimo medialnych deklaracji NFZ, że nie będzie zwracał pieniędzy za leczenie przed wejściem w życie ustawy, to ktoś będzie musiał zwrócić pacjentom pieniądze.

Zdaniem Łandy, jeśli NFZ nie zapłaci, będzie można domagać się zwrotu tych kosztów przed sądem.

Kierunek: Czechy. A Litwa?

Eksperci przewidują, że najwięcej Polaków zdecyduje się na wyjazd do Czech. Tam większość procedur jest tańsza niż w Polsce (np. za zabieg usunięcia zaćmy trzeba zapłacić ok. 1,6 tys. zł, a w Polsce - ok. 2,8 tys. zł), a kolejki są dużo krótsze. Część osób zdecyduje się też zapewne na wyjazd do Niemiec, choć tam można liczyć tylko na krótsze kolejki. Ceny świadczeń są bowiem zazwyczaj dwa razy wyższe niż w Polsce. A nie każdego stać, by dołożyć za np. szybsze wstawienie endoprotezy około 8 tys. zł.

Mieszkańcy Podlasia bliżej mają na Litwę. Tam ceny są porównywalne, kolejki krótsze, ale jest też bariera językowa.
- Czy ktoś zdecyduje się wyjechać tam na leczenie, trudno powiedzieć - mówi jeden z podlaskich ekspertów ds. służby zdrowia. - Podobnie zresztą jak mieszkańcy Litwy raczej na cel swojego leczenia nie wybiorą Polski.

Dyrektywa może być jednak korzystna nie tylko dla pacjentów, ale i dla polskich szpitali. Jednak obcokrajowcy przyjadą do nas wtedy, gdy świadczenie jest trudno dostępne w ich kraju, a u nas wykonuje się je na najwyższym poziomie.

Dlatego dyrektorzy podlaskich szpitali o szansach na pozyskanie dodatkowych pacjentów i pieniędzy mówią ostrożnie.
- Potencjonalnie jest to jakaś szansa, ale nie tak szybko i łatwo. Trzeba by ocenić ryzyko, zainwestować w sprzęt medyczny, ale też w logistykę, czyli mieć sekretarki lub pielęgniarki znające biegle język angielski - tłumaczy Marek Chojnowski, dyrektor szpitala MSW w Białymstoku.
Okazuje się zatem, że z unijnych możliwości znów skorzystać nie potrafimy.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna