Najwyższa Izba Kontroli: W podlaskich szkołach jest słabo z WF

W Zespole Szkół Katolickich im. Matki Bożej Miłosierdzia w Białymstoku w zajęciach brały udział zbyt liczne grupy uczniów. Dyrektor placówki fakt ten tłumaczyła tym, iż część uczniów korzystała ze zwolnień lekarskich i ćwiczących w rzeczywistości nie było więcej niż wymagane przez przepisy - 26 osób. NIK zarzucił też szkole, że nie działał w niej zespół powypadkowy i o wypadkach z udziałem uczniów nie informowano rady rodziców. Według przepisów informacje takie powinien otrzymywać także samorząd, któremu szkoła podlega. W kontrolowanej placówce w ciągu trzech lat doszło do 26 wypadków (uczy się w niej ponad 350 uczniów).

Według NIK, także w Zespole Szkół nr 4 w Białymstoku nie przestrzegano procedur związanych z wypadkami uczniów podczas zajęć.

Najpoważniejsze uchybienia kontrola wykazała jednak w Zespole Szkół Społecznych STO w Augustowie.

Główny zarzut kontrolerów dotyczył zmniejszania liczby lekcji wychowania fizycznego - w zależności od kontrolowanego okresu - o 1 lub 2 w tygodniu. Jak tłumaczy Urszula Jurgiel, dyrektor placówki, inspektor NIK za lekcje WF-u nie uznał zajęć tanecznych, rytmiki oraz aktywnych form turystyki. Do tych ostatnich zaliczały się m.in. kulig, międzyszkolne zawody sportowe, czy wycieczka do rezerwatu w Białowieży.

- Przecież taniec to sport i to bardzo wymagający - wyjaśnia Krzysztof Przekop, prezes Samodzielnego Koła Terenowe nr 14 Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Augustowie, które prowadzi szkołę.
- Nie zgadzamy się z opinią NIK, ale dołożyliśmy wszelkich starań, by dopasować się do ich wytycznych - podkreśla Urszula Jurgiel. - Dzieci już mają dodatkową godzinę wychowania fizycznego.

Zdaniem NIK, wszystkie kontrolowane placówki niedostateczne realizowały podstawę programową, którazawiera zakres wiedzy i umiejętności, jakie uczeń powinien nabyć w czasie lekcji WF-u. Podczas nich powinien opanować nie tylko techniki biegów czy przewrotów, ale także nauczyć się... m.in. mierzenia tętna.

Kontrolerzy nie mieli za to uwag do frekwencji na lekcjach wychowania fizycznego. W większości kontrolowanych szkół wynosiła ona ponad 85 proc., tylko w liceum przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 9 w Białymstoku malała nawet do 78 proc.

- Wychowanie fizyczne jest bardzo ważne dla prawidłowego rozwoju dziecka - mówi Wojciech Zalewski, ortopeda z Białegostoku. - Po sylwetkach młodych pacjentów od razu widać, czy poświęcają trochę czasu na zajęcia ruchowe, które kształtują prawidłową postawę. Zajmuję się m.in. tym zagadnieniem od ponad 20 lat i nigdy nie brakowało osób z wadami postawy. Obecnie większą wagę przykłada się do profilaktyki. Choć wiarygodnych danych na temat tego zjawiska nie ma, to mam wrażenie, że w ostatnich latach - w erze gier komputerowych i wysiadywania przed telewizorem - liczba osób z takimi problemami rośnie. Jest to dziwne, bo młodzież ma obecnie szeroką ofertę różnych form aktywności: baseny, tańce, gimnastyka, kajakarstwo i wiele, wiele innych. Moim zdaniem, nie jest to już kwestia braku możliwości, ale raczej zwykłej niechęci i lenistwa.

Jest szansa, że tym roku szkolnym placówki oświatowe podniosą jakość zajęć wychowania fizycznego. Ma temu służyć program aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia Ministerstwa Edukacji Narodowej, które ten rok ogłosiło Rokiem Szkoły w Ruchu. Do akcji przyłączyły się także podlaskie szkoły.