Ul. Białostocka. Wysypisko śmieci: Szczury rozrywają worki ze śmierdzącymi odpadami

Chodzi konkretnie o Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, gdzie trafiają plastikowe butelki, szkło, makulatura i inne odpady, które mieszkańcy (po wprowadzeniu nowych przepisów o gospodarowaniu odpadami) oddają jako surowce wtórne. Dzięki segregowaniu śmieci płacą bowiem mniej za ich wywóz.

- Przez taką lokalizację miasto traci prestiż. Obok jest galeria handlowa, do której przyjeżdżają ludzie z regionu. A tu leżą trzy wielkie hałdy śmieci - opisuje Mariusz Leoniak z Grupy Inicjatywnej TR.

Wysypisko za płotem

Sąsiedztwo składowiska jest też uciążliwe dla mieszkających w pobliżu ludzi. W odległości kilkunastu metrów od hałd znajduje się budynek socjalny, zamieszkały przez sześć rodzin. I tak żyją one w ciężkich warunkach - bez kanalizacji. Nieco dalej jest kolejny budynek zamieszkały przez 12 rodzin.

- Lokatorzy skarżą się, że śmieci śmierdzą. Pojawiły się szczury, które rozrywają worki. W butelkach po mleku fermentuje białko, a poza tym ludzie wrzucają do tych worków nie tylko surowce wtórne - opowiada pan Mariusz.

Członkowie Grupy Inicjatywnej Twój Ruch uważają, że w tej sprawie powinny odbyć się konsultacje społeczne. Najlepiej, by mieszkańcy o lokalizacji PSZOK-u zdecydowali w referendum. Zapowiadają zbieranie podpisów w tej sprawie.

Burmistrz Wysokiego Mazowieckiego Jarosław Siekierko jest sceptycznie nastawiony do takiej inicjatywy. Uważa, że punkt zbierania odpadów znajduje się w dogodnej dla mieszkańców lokalizacji. Jednak on również zwrócił uwagę, że worków ze śmieciami nagromadziło się za dużo. Interweniował już w tej sprawie u administratora PSZOK-u.

Przeczytaj także: Suraż. PolSegro ma nielegalne wysypisko śmieci

Zbierze się, to zabierają

Jak tłumaczy Andrzej Michalski, prezes Zakładu Wodociągów, Kanalizacji i Energetyki Cieplnej w Wysokiem Mazowieckiem (ta miejska spółka zajmuje się również śmieciami w gminie), do punktu trafiają odpady z selektywnej zbiórki. Jeśli zdarzą się niewłaściwe odpady komunalne, są niemal codziennie wywożone.

Dlaczego więc na składowisku urosły takie wielkie hałdy worków?

- Zajmujemy się wieloma rzeczami, prowadzimy wiele inwestycji, a terminy były napięte - tłumaczy prezes. - Przy segregacji pracowały jedna - dwie osoby, teraz sześć - siedem, a będzie nawet 12 - zapowiada.

Posortowane przez pracowników PSZOK-u odpady są następnie sprzedawane poszczególnym odbiorcom surowców wtórnych. Musi się jednak zebrać odpowiednia ilość np. sprasowanych butelek PET (posegregowanych dodatkowo kolorami), czy szkła, żeby ich odbiór i transport były opłacalne. Prezes ZWKiEC zapewnia, że punkt funkcjonuje zgodnie z wszelkimi wymogami ochrony środowiska i sanepidu, nie zagraża zdrowiu sąsiadów.

- To profesjonalnie przygotowany PSZOK. Są zabezpieczone boksy na zużyte oleje, baterie, czy opony. Nie odstaje standardami od najlepszych w kraju, czy za granicą, a oglądałem tego typu punkty w Niemczech - podkreśla Andrzej Michalski.

Dodaje również, że ciągle trwają prace przy budowie PSZOK-u. Dlatego stare opony były tymczasowo składowane przy ogrodzeniu sąsiedniej posesji (co uwiecznili na zdjęciach członkowie Twojego Ruchu), ale już zostały zabrane. Powstaje ogrodzenie, będą sadzone tuje wokół, by jak najbardziej wykluczyć wszelkie uciążliwości względem sąsiadów.

- Mi osobiście nie przeszkadzałoby takie sąsiedztwo - przekonuje prezes.

Ciekawe, co na ten temat sądzą sami mieszkańcy miasta.