Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika Wypadków Umysłowych. Klimat zawsze przeciwko nam

Konrad Kruszewski [email protected]
G. Radziewicz
W schronisku, do którego jeździliśmy w latach 80-tych, było zimą prawie tak samo zimno, jak na zewnątrz. Ale nam od razu robiło się cieplej, bo kiedy o tym mówiliśmy kierowniczce, ona odpowiadała tak: "W tym klimacie, o tej porze roku, pod tą szerokością geograficzną i na tej wysokości, zazwyczaj jest zimno". Od razu sprawdziłem, czy nie nazywała się ona tak jak samo, jak wicepremier Bieńkowska.

Najbardziej na globalnym ociepleniu z pewnością zależy minister Bieńkowskiej. Nie musiałaby przepraszać za klimat. Niestety, rokowania nie są najlepsze. Amerykańscy uczeni, ci od plam na słońcu, na podstawie aktywności tych plam ogłosili, że temperatura słońca spadła do tak niskiej, jak w połowie XVII wieku i ogłosili początek małej epoki lodowcowej. Przypominam, że podczas poprzedniej małej epoki lodowcowej (tej z przełomu XVII i XVIII wieku) zamarzł Bałtyk, saniami można było pojechać do Szwecji, a na środku naszego morza stanęła karczma, w której można było zatrzymać się na popas. Czyli szykuje się wyzwanie dla restauratorów, a kłopot dla pani wicepremier.

Piszę o tym klimacie, ponieważ z powodu kilku stopni mrozu stanęło w polu kilka pociągów. W związku z tym wystąpiła pani wicepremier i zapytana, co powie pasażerom pociągu, który miał ponad 8 godzin opóźnienia, tym pasażerom powiedziała: "Sorry, taki mamy klimat... No niestety."

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, czyli w PRL-u, razem z gronem przyjaciół każdej zimy jeździliśmy na narty w Karkonosze do schroniska "Strzecha Akademicka". Bardzo lubiliśmy to miejsce ze względu na kierowniczkę schroniska, która swoja osobą i postawą pokazywała, gdzie znajduje się miejsce zwykłego obywatela w PRL-u. Miejsce to znajdowało się w głębokiej, przepraszam, głębokim poszanowaniu. W schronisku tym było prawie tak samo zimno, jak na zewnątrz. Ale nam od razu robiło się cieplej, bo kiedy o tym mówiliśmy kierowniczce, ona odpowiadała tak: "W tym klimacie, o tej porze roku, pod tą szerokością geograficzną i na tej wysokości, zazwyczaj jest zimno". A jak się ktoś upierał, żeby mu pokój nagrzać, bo ma żonę i małe dzieci, spokojnie odpowiadała: "Weź pan żonę i dzieci, i razem sobie w pokoju nachuchajcie - będzie cieplej".

Nawet sprawdziłem, czy pani Bieńkowska to nie jest przypadkiem ta sama osoba, co kierowniczka tego schroniska, ale nie. To było trzydzieści lat temu, a wtedy pani wicepremier biegała jeszcze latem w podkolanówkach.

Także ustrój powszechnej szczęśliwości minął, a ludziom dalej trzeba wyjaśniać oczywistości, choćby takie, jak odwieczne prawa natury. Tyle, że teraz tym wyjaśnianiem zajmuje się pani wicepremier, a kiedyś to załatwiała kierowniczka schroniska i palacz w kotłowni w godzinach pracy. Można to sobie obejrzeć w filmie Stanisława Barei "Miś", w którym palacz kotłowy, odpalając papierosa od papierosa, mówi do słuchawki telefonicznej: "Pani kierowniczko, czy ja palę? Ja palę przez cały czas, na okrągło! Pani kierowniczko, ja to wszystko rozumiem! Ja rozumiem, że wam jest zimno! Ale jak jest zima, to musi być zimno, tak? Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury".

Wychodzi na to, że dzisiaj w roli tego palacza objaśniającego podróżnym odwieczne prawa natury wystąpiła pani wicepremier. Donald Tusk musiał chyba zauważyć, że czołowa postać jego rządu, można nawet powiedzieć, że twarz całego gabinetu, niebezpiecznie zbliżyła się do poziomu bohaterów filmów Barei. I zanim jeszcze słowa pani Bieńkowskiej zdążyły wybrzmieć, wystąpił i przeprosił za swoją wicepremier: "Jeśli ten komentarz kogoś dotknął, to przepraszam i jest mi przykro. Gdy ktoś cierpi zimno albo głód, jak w unieruchomionych pociągach, to trzeba uważnie dobierać słowa" - powiedział Donald Tusk.

Czyli cały czas jesteśmy jednak w klimacie "Misia". Występował tam grany przez Stanisława Mikulskiego Wujek Dobra Rada. Miał w telewizji taką pogadankę dla dzieci pod tytułem "Motyla noga Tomka Mazura". Tomek Mazur to był taki przebrzydły chłopak, który "straszliwie" przeklinał. - Motyla noga! - takiego przekleństwa używał, kiedy złorzeczył właśnie na zimny klimat. Wujek Dobra Rada miał na to taki sposób: "Widzicie, klimat był raczej zawsze przeciwko nam, no ale to jeszcze nie powód, aby mówić brzydkie wyrazy, prawda?" Trawestując to na premiera: "To jeszcze nie powód, aby nieuważnie dobierać słowa".

Wujek Dobra Rada radził, żeby Tomka Mazura ignorować. A co premier radzi zrobić z wicepremier Bieńkowską?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna