Opozycja chce jutro rozliczyć suwalskie władze za samobójstwo 17-latka w Miejskim Centrum Interwencji Kryzysowej. - Odnosimy wrażenie, że w ratuszu już decyzje zapadły - winni są wszyscy inni, ale nie oni - mówi radny Grzegorz Gorlo.
Od głośnej w całej Polsce tragedii mijają dzisiaj cztery tygodnie. Sebastian J. odebrał sobie życie, bo nie chciał trafić do pogotowia opiekuńczo-wychowawczego. Sąd uznał, że matka dzieci nie radzi sobie z zapewnieniem im odpowiednich warunków bytowych. Dlatego troje miało znaleźć się w placówce opiekuńczej, najmłodsze zaś w rodzinie zastępczej.
Choć rodzina mieszkała przez ponad tydzień w suwalskim centrum, nikt z licznych pracowników tej instytucji, zatrudnionych po to, by takim osobom pomagać, nie przeprowadził choćby jednej rozmowy z Sebastianem. Na specjalnej konferencji prasowej Grzegorz Gorlo, lider opozycji w suwalskiej radzie, domagał się wyjaśnień w tej kwestii. Zarzucał władzom miasta, że próbują odsunąć od siebie odpowiedzialność. Przypomniał, że jeszcze w 2012 r. pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, pod który centrum interwencji podlega, wystąpili do prezydenta miasta z listem opisującym stosunki panujące w tej instytucji. Mowa była tam także o tym, że opieka nad potrzebującymi tego osobami nie jest wystarczająca. Kontrolę przeprowadzali potem w MOPS radni z rządzącej miastem koalicji. Zarzuty uznali za bezzasadne.
Marek Buczyński, zastępca prezydenta Suwałk, przypomina jednak, że zarówno ta uchwała w sprawie bezzasadnych zarzutów, jak i inne, który odnosiły się do MOPS były przegłosowywane przez całą radę. I tylko raz zdarzyło się, że jeden z członków opozycyjnego klubu głosował przeciw. Buczyński zaprzecza też twierdzeniu opozycji, że dyrekcja MOPS znajduje się pod szczególną ochroną władz miasta. Zapewnia, iż w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości, możliwe są wszelkie rozstrzygnięcia kadrowe. A sprawą 17-latka zajmują się obecnie ministerstwo pracy i polityki socjalnej, rzecznik praw dziecka oraz prokuratura.
G. Gorlo sądzi jednak, że w suwalskim ośrodku żadne zmiany personalne nic nie dadzą. - To jest jak rak, jeśli chcesz wyleczyć, musisz wyciąć do zdrowej tkanki - mówi.
Radny chciał pierwotnie zwołać nadzwyczajną sesję suwalskich radnych w tej sprawie. Okazało się jednak, że termin zbiegłby się z sesją zwyczajną. Zapowiedział więc publicznie, że opozycja taki punkt będzie chciała wprowadzić do porządku obrad środowego posiedzenia. Władze to najwyraźniej przeczytały i same zdecydowały o umieszczeniu tej sprawy w porządku obrad.
Matka musi poczekać
Nie tak szybko, jak pierwotnie przypuszczano, suwalski sąd rozpatrzy wniosek, by troje dzieci wróciło do matki - Agnieszki K. Jak informowaliśmy, to inicjatywa rzecznika praw dziecka, który w tej sprawie porozumiał się z prezydentem Suwałk. Miasto przez rok ma finansować pobyt rodziny w domu Caritasu w Ełku. Okazuje się jednak, że wniosek rzecznika należy traktować jako apelację od rozstrzygnięcia dokonanego wcześniej przez suwalski sąd rejonowy. Obowiązują więc wszelkie związane z tym procedury, a postanowienia, jak poinformował nas Marcin Walczuk, rzecznik prasowy sądu, można spodziewać się nie wcześniej niż za miesiąc, czy dwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?