Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PZU zaniża wartość samochodu? "Użytkowane zbyt często i w nietypowych warunkach. To znaczy, podróżowali nim ludzie"

Helena Wysocka [email protected]
Na kolejną skargę klienta PZU, w listopadzie ubiegłego roku, odpowiedziało nową wyceną.
Na kolejną skargę klienta PZU, w listopadzie ubiegłego roku, odpowiedziało nową wyceną. sxc.hu
Firma ubezpieczeniowa obniżyła wartość auta zakupionego za granicą, ponieważ "może pochodzić z przestępstwa". Uznała też, że było użytkowane zbyt często i w nietypowych warunkach. To znaczy, podróżowali nim ludzie.

- W ten sposób dziewięcioletnią toyotę wyceniono na osiem tysięcy złotych - irytuje się suwalczanin, właściciel pojazdu. - A pieniędzy za szkodę powstałą w wyniku stłuczki nie mogę doprosić się od ponad pół roku. Właściciel auta zapowiada, że o sprawie zawiadomi prokuraturę.
- Zaczynam podejrzewać, że komuś bardzo zależy na tym, by zaniżać kwotę odszkodowania - dodaje. - Wtedy nie miałbym za co wyremontować pojazdu i musiałbym go sprzedać. A chętni do transakcji byli w firmie ubezpieczeniowej.

Krzysztof R. (nazwisko do wiadomości redakcji) jest właścicielem toyoty avensis, którą od kilku lat ubezpiecza w PZU.
- W terminie płacę wszystkie składki wynikające z polisy - zaznacza. - A z racji tej, że wykorzystuję auto zarobkowo są one znacznie wyższe. Roczne ubezpieczenie wynosi ponad 700 złotych.

W sierpniu ubiegłego roku samochód uczestniczył w kolizji drogowej. Na skrzyżowaniu dróg auto wymusiło pierwszeństwo przejazdu i uszkodziło toyotę. Krzysztof R. wystąpił więc do ubezpieczyciela o zwrot kosztów naprawy pojazdu. I zaczęły się przepychanki. Rzeczoznawca uznał, że auto - jak wynika z dokumentów - jest w dobrym stanie i kosztuje ... 8,3 tys. zł.

- Zdziwiłem się tym bardzo - przyznaje suwalczanin. - Na giełdzie takie roczniki były co najmniej dwa razy droższe.
Skąd więc różnica? Stąd, że ekspert pomylił rok produkcji oraz model pojazdu. Dokonał też korekty ceny za "pochodzenie", czy przebieg. Samochód był zakupiony bowiem za granicą. Z tego powodu, zdaniem rzeczoznawcy PZU, pojazd jest "zagrożony nielegalnym pochodzeniem". A to daje podstawę do potrącenia niemal 1300 złotych. Jeszcze większą kwotę ekspert odjął z powodu przebiegu.

- Założył, że auto powinno pokonywać około 50 km dziennie, a ja jeździłem niemal dwa razy więcej - mówi Krzysztof R. - Gdy dopytywałem w PZU, skąd te normy, nie otrzymałem odpowiedzi, ale ponad cztery tysiące straciłem. Wartość pojazdu została pomniejszona też o dziesięć procent dlatego, że był on "używany w nietypowych warunkach". To znaczy, jak wynika z dokumentów firmy ubezpieczeniowej, służył do przewozu ludzi.

- To nie mieści się w głowie - dodaje Czytelnik. - Oszacowali moją szkodę na 3,3 tysiąca złotych. Za takie pieniądze nie jestem w stanie dokonać naprawy.
Napisał więc odwołanie i ubezpieczyciel jeszcze raz przeliczył wartość samochodu. Tym razem przyznał, że trochę się pomylił i zaproponował suwalczaninowi odszkodowanie w wysokości 5 tysięcy.

Na kolejną skargę klienta PZU, w listopadzie ubiegłego roku, odpowiedziało nową wyceną. Eksperci uznali, że toyota faktycznie warta jest znacznie więcej. Wycenili ją na 20 tysięcy, ale połowę tej kwoty potrącili za pochodzenie, przebieg oraz szczególny charakter eksploatacji. W ten sposób kwota odszkodowania nie zmieniła się ani o złotówkę. W końcu minionego roku Krzysztof R. wystąpił do firmy ubezpieczeniowej z prośbą o sporządzenie kolejnego kosztorysu. Odpowiedzi nie otrzymał do dzisiaj.

- Czuję się oszukany - nie ukrywa Krzysztof R.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna