Biegnie od siódmej do dziewiętnastej. Za sobą ciągnie ważący około 70 kilogramów wózek. - Szczególnie w górach będzie ciężko - Piotr Kuryło nie ma złudzeń. - Ale już nie z takimi wyzwaniami sobie w życiu poradziłem.
W sobotę rozpoczął bieg do Watykanu. Chce tam uczestniczyć w uroczystościach kanonizacyjnych Jana Pawła II.
- Ten bieg ma mocno religijny charakter - opowiada. - Dla mnie Jan Paweł II zawsze był święty. W dniu jego pogrzebu przybiegłem z domu do sanktuarium w Studzienicznej. A to ponad 20 kilometrów.
P. Kuryło zamierza też modlić się w intencji pokoju na świecie oraz swoich znajomych.
Na jedzenie szkoda czasu
Wystartował właśnie ze Studzienicznej. Jan Paweł II odwiedził to miejsce podczas pielgrzymki do Polski w 1999 r. W sanktuarium Matki Bożej Kuryło złożył kiedyś jako wotum srebrny medal zdobyty w ultramaratonie Ateny-Sparta.
Gorszej pogody na start wyobrazić już sobie nie można było. Zimno, porywisty wiatr, a to deszcz, a to śnieg.
- Normalka - mówił biegacz. - Mnie to nie przeraża. Przed nim nieco ponad 2 tysiące kilometrów. - Najgorszego spodziewam w słowackich górach oraz w Alpach - dodaje. - Tym bardziej, że przecież nie biegnę autostradami. Będę się przedzierał po wąskich dróżkach.
W specjalnie zrobionym wózku ciągnie cały dobytek, w tym pięć par profesjonalnych, sportowych butów i odzież na zmianę. Wózek jest trochę dłuższy niż przy poprzednich wyczynach, jak biegi po europejskich sanktuariach czy dookoła świata. Głównie dlatego, że Kuryło będzie w nim także spał. Tym razem namiotu ze sobą nie zabrał.
- Wózek jest cięższy niż zazwyczaj, bo wziąłem gratis dwie babcie, które koniecznie chciały uczestniczyć w kanonizacji polskiego papieża - żartuje.
Dodaje, już poważnie, że wyprawa jest dobrze przygotowana. Dofinansowali ją, m.in., Urząd Marszałkowski w Białymstoku (stąd na wózku i koszulce logo województwa podlaskiego) i augustowscy przedsiębiorcy.
W Watykanie musi być najpóźniej w dniu kanonizacji, czyli 27 kwietnia. Prawdopodobnie dotrze tam nieco szybciej. Tym bardziej, że po drodze nie zamierza tracić czasu na niepotrzebne czynności, jak choćby ciepłe posiłki.
- Gdy zaczynam biec o siódmej rano, to zatrzymuję się dopiero pod wieczór - opowiada. - Na jedzenie suchego prowiantu bieg zamieniam jedynie ma szybki marsz.
Trzeba biec dzień i noc
Całe to przedsięwzięcie Piotr Kuryło traktuje jako... przebieżkę przed głównym tegorocznym wyzwaniem. Pod koniec września chce wziąć udział w ultramaratonie Ateny-Sparta. Do przebiegnięcia jest 246 kilometrów w trudnych warunkach. Bo przebierać nogami trzeba przynajmniej przez dobę. W dzień z nieba leje się żar, a w nocy jest zimno. W tym ultramaratonie Kuryło raz już startował. W 2007 roku zajął drugie miejsce. Przebiegnięcie trasy zajęło mu 24 i pół godziny. Teraz chce wygrać. Oczywiście na miejsce startu dobiegnie. Z Augustowa wyruszy już 9 sierpnia.
Ale to nie wszystko. W drodze powrotnej z Watykanu zamierza zahaczyć o Węgry. Tam pod koniec maja odbędzie się inny ultramaraton - wokół Balatonu. Chce najszybciej ze wszystkich przebiec liczącą 212 km trasę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?