Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko zapaść się pod ziemię

Miłosz Karbowski
A. Zgiet
Jagiellonia na tę chwilę jest jednym z najsłabszych zespołów ekstraklasy. Poznański Lech pokazał ile dzieli ją od czołówki tabeli.

Nawet bardzo dobra postawa podopiecznych Mariusza Rumaka nie może usprawiedliwić olbrzymiej przewagi gospodarzy. Lech wygrał 6:1, a sytuacji miał na wynik dwukrotnie wyższy. Przez 90 minut trwał nokaut słabiutkiej drużyny, która wyglądała jakby nie wiedziała co ma robić na boisku. Po takim meczu każdy wierny kibic Jagiellonii najchętniej zapadłby się pod ziemię, choć zrobić to powinni wyłącznie piłkarze i sztab szkoleniowy. To był chyba najgorszy, ale nie pierwszy bardzo słaby mecz żółto-czerwonych w tej rundzie.

- Najlepszymi przeprosinami dla fanów będzie wygrana w środę z Zawiszą. Wraz z upływem czasu presja jest coraz większa. Jeżeli mamy grać tak, jak dzisiaj, to lepiej nie wychodzić na boisko - powiedział Dawid Plizga. Pomocnik Jagi wszedł na boisko w przerwie przy stanie 0:3 i był jednym z mniej bladych punktów beznadziejnego zespołu.

Lech powinien prowadzić już w 3. minucie. Naciskany przez Jakuba Tosika, Łukasz Teodorczyk z kilku metrów strzelił jednak obok słupka. 4 minuty później pierwszy raz błysnął Gergo Lovrencsics. Węgier dośrodkował z lewego skrzydła, a efektowną główką przy spóźnionym Michale Pazdanie popisał się Kasper Hamalainen. Gol poprzedziło dziecinnie proste ogranie białostockiej defensywy z boku boiska.
Nie minęło pół godziny meczu i było 3:0. Bramki padły w podobny sposób, po dokładnych dograniach ze skrzydeł. W 13. minucie Mateusz Możdzeń wrzucał z prawego, a w 24. Lovrencsics z tej samej strony. Akcje efektownie - nogą, a potem głową - wykończył Teodorczyk.

Jaga miała swoje szanse. Najbliżej kontaktowego gola był Adam Dźwigała, który trafił w słupek. To jednak nic, przy tym jak kotłowało się pod bramką Krzysztofa Barana. Szymon Pawłowski, Lovrencsics i Marcin Kamiński (główka w poprzeczkę) byli bliscy podwyższenia wyniku. Ekipie z Poznania zabrakło jednak precyzji.

Lech to nie Górnik. Zabrzanie tydzień temu we frajerski sposób oddali Jadze punkty prowadząc 3:0. Po przerwie białostoczanie tak jak wtedy postawili wszystko na jedną kartę grając na trójkę obrońców. Weszli Plizga i Nika Dzalamidze. Lechici jakiekolwiek nadzieje ugasili jednak w kilka minut. Najpierw po rzucie rożnym Fin Paulus Arajuuri strzelił głową w słupek. W 54. minucie Lovrencsics zaliczył kolejną asystę, a Teodorczyk skompletował hat-trick.

To trafienie kompletnie odebrało jagiellończykom chęć do walki. Owszem, biegali po murawie, ale w piłkę na poziomie ekstraklasy grała tylko jedna drużyna. Następne gole były kwestią czasu. Po kolejnej wrzutce Lovrencsicsa i przytomnym zgraniu Daylona Claasena z bliska piłkę do siatki wpakował wpuszczony kilkadziesiąt sekund wcześniej na murawę Dawid Kownacki. Wynik ustalił już sam Węgier. Dodajmy, że gdy Lovrencsics strzelał gola na 6:0, był jedynym lechitą w polu karnym, a kilku statystów w żółto-czerwonych strojach przyglądało się jak ładnym uderzeniem zmusza Barana do kapitulacji.
Z naszej strony sytuacji sam na sam nie wykorzystał aktywny Plizga, który potem również minimalnie pomylił się z dystansu. Honorową bramkę z rzutu karnego zdobył w końcu Dani Quintana. Dodajmy, "jedenastkę“ pan Krzysztof Jakubik podyktował "z kapelusza“ za rzekome zagrane ręką Arajuuriego. Piłka trafiła Fina w łokieć, ale trzymał go przy sobie. W ten sposób arbiter zrehabilitował się jednak za wcześniejszą pomyłkę, gdy Możdżeń kopnął Bekima Balaja i Jadze karny się należał.

Białostoczanie nadal mają szansę na miejsce w "ósemce“. Dyspozycja żółto-czerwonych jest jednak taka, że spotkanie z Piastem Gliwice może być początkiem walki o utrzymanie, oby nie dramatycznej.

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 6:1 (3:0).
Bramki: 1:0 - Kasper Hamalainen 7, 2:0 - Łukasz Teodorczyk 14, 3:0 - Łukasz Teodorczyk 24, 4:0 - Łukasz Teodorczyk 53, 5:0 - Dawid Kownacki 76, 6:0 - Gergo Lovrencsics 78, 6:1 - Dani Quintana 89-karny.
Lech: Krzysztof Kotorowski - Mateusz Możdżeń, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz - Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen (81 Dimitrije Injac), Karol Linetty (76 Dawid Kownacki), Szymon Pawłowski (62 Daylon Claasen) - Łukasz Teodorczyk.
Jagiellonia: Krzysztof Baran - Jakub Tosik (46 Dawid Plizga), Ugochukwu Ukah, Martin Baran, Giorgi Popchadze - Joel Perovuo, Michał Pazdan, Maciej Gajos (46 Nika Dzalamidze), Adam Dźwigała (65 Sebastian Rajalakso), Dani Quintana - Bekim Balaj.
Żółte kartki: Trałka (Lech), Tosik, Pazdan (Jagiellonia). Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 17681.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna