Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej pacjentów składa skargi na postępowanie lekarzy

Helena Wysocka [email protected]
Robią błędy, które zagrażają życiu

Lekarka z sejneńskiego szpitala odpowie za błąd w sztuce. Biegli uznali bowiem, że w trakcie porodu wykonała złe cięcie i kobieta mogła wykrwawić się na śmierć. Prokuratura sprawdza też, czy personel suwalskiej lecznicy naraził chorego na utratę życia. Chodzi o to, że dopiero po pięciu godzinach wezwał karetkę do pacjenta, który miał zawał.

- Skarg na postępowanie lekarzy jest coraz więcej - mówi Zbigniew Dudko, prezes stowarzyszenia Primum Non Nocere w Białymstoku, które wspiera pacjentów poszkodowanych z powodu błędów medycznych. - Nie, nie pracują gorzej. Po prostu pacjenci wiedzą, że jeśli po leczeniu ich stan zdrowia pogorszył się, to ktoś popełnił błąd i powinien ponieść za to karę.

Lekarka powinna ciąć

Magdalena R. jest mieszkanką powiatu sejneńskiego. W 2011 roku trafiła na oddział ginekologiczno-położniczy tamtejszego szpitala. Dyżurująca wówczas lekarka uznała, że najlepiej będzie, jak kobieta urodzi siłami natury. A ponieważ pojawiły się problemy z tętnem płodu, to próbowała wywołać u ciężarnej skurcze. Dokonała też nacięcia krocza i szyjki macicy. Biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili, że zastosowane przez ginekolog cięcia nie są praktykowane w polskiej służbie zdrowia.

Dziecko urodziło się niepełnosprawne i musi pozostać pod opieką lekarzy do końca życia.
Problemy ze zdrowiem, przez wiele miesięcy, miała też Magdalena R. W minionym roku kobieta zawiadomiła o zdarzeniu sejneńską prokuraturę. Ta zabezpieczyła dokumentację medyczną i zleciła biegłym z zakresu medycyny wykonanie opinii. Opracowany przez nich dokument jest jednoznaczny.
- Eksperci uznali, że lekarka powinna wykonać cesarskie cięcie - informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwał-kach. - Ocenili też, że zabiegi wykonane na sali porodowej doprowadziły do krwotoku i zagrażały życiu pacjentki.

Biegli nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć, czy i w jakim stopniu działania lekarki przyczyniły się do stanu zdrowia narodzonego dziecko. Nie wykluczyli, że mogło dojść do zaburzeń rozwojowych płodu. Dlatego w prowadzonym przez prokuraturę śledztwie kwestie zdrowia dziecka są pomijane.
Kilka dni temu lekarka usłyszała zarzut, że naraziła pacjentkę na utratę życia. Nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że robiła wszystko, by poród przebiegał prawidłowo. A metody, które zastosowała praktykowane są w Białorusi, skąd pochodzi.

Pacjent wił się z bólu

Prokuratura sprawdza też, czy pracownicy suwalskiego szpitala nie za późno, bo dopiero po pięciu godzinach od zawału wezwali karetkę. Mężczyzna przeżył, ale wydolność jego serca jest teraz trzykrotnie niższa, niż być powinna. - Jestem wrakiem człowieka - mówi Stanisław Jarząbski. - Nie mam siły chodzić, każdego dnia przyjmuję garść tabletek. W szpitalu zrujnowali mi życie.

Jarząbski ma 56 lat, mieszka w Suwałkach. Od dawna choruje na cukrzycę i ma problemy z trzustką. Z tego powodu trafił na oddział wewnętrzny i gas-troenterologii miejscowego szpitala. - Serce miałem zdrowe - zapewnia. - Tak przynajmniej wynikało z kompleksowych badań, które robiłem pół roku wcześniej. Zresztą, nigdy nie odczuwałem żadnych dolegliwości.

W sobotę wieczorem źle się poczuł. Mówi, że wcześniej zażył podaną przez pielęgniarkę jakąś szaro-niebieską tabletkę.
- Strasznie bolało w klatce piersiowej - wspomina rozmówca. - Zacząłem tracić czucie w lewym boku. Około 5. nad ranem nie mogłem już wytrzymać z bólu i poszedłem po pomoc na dyżurkę.

Mężczyzna twierdzi, że lekarza na oddziale chyba nie było. Natomiast pielęgniarka postanowiła zrobić badanie aparatem ekg. Rzekomo coś jej nie wychodziło, więc wyrzuciła wydruk do kosza i poprosiła o pomoc koleżankę. Siostry miały ponownie podłączyć urządzenie, a wynik badania znowu trafił do kosza.
- Nie wiem o co chodziło, ale miałem wrażenie, że aparat zatrzymuje się - dodaje Jarząbski.

Później pielęgniarki, przy pomocy ratownika medycznego zrobiły mężczyźnie trzecie badanie ekg. Co wykazało, nie wiadomo. Mężczyzna wrócił na salę i cierpliwie czekał na przyjście lekarza.

- Pojawił się około dziewiątej rano - precyzuje nasz rozmówca. - Gdy poskarżyłem się na ból stwierdził, że mam zawał. I dodał, że czasem tak się zdarza.
Lekarz wezwał karetkę, która przewiozła wijącego się z bólu Jarząbskiego do Ośrodka Kardiologii Inwazyjnej w Augustowie. Tam trafił prosto na stół operacyjny. W karcie szpitalnej kardiolog Krzysztof Turuk z augustowskiej placówki stwierdził, że pacjenta przywieziono "w szóstej godzinie bólu zawałowego". Z medycznych dokumentów wynika też, że po zabiegu współczynnik wydolności serca Jarząbskiego wynosi zaledwie 20 procent, podczas gdy u zdrowego człowieka jest dwa, a nawet trzy razy wyższy.

W tej sprawie prokuratorskie postępowanie jest jeszcze na wstępnym etapie. Śledczy czekają na opinię biegłego. Później zdecydują, co dalej.

Nie chcą zrobić krzywdy

Romulad Knaś, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Białymstoku mówi, że z roku na rok wzrasta liczba skarg na decyzje medyków. 5-10 procent z nich trafia do lekarskiego sądu.

Zdaniem rozmówcy skarg jest coraz więcej m.in. dlatego, że lekarze niejednokrotnie muszą miotać się pomiędzy pacjentem, a procedurami Narodowego Funduszu Zdrowia. - Nie wierzę w to, że lekarz chciałby zrobić krzywdę pacjentowi - dodaje rozmówca. - Proszę jednak zrozumieć, że nie można dobrze leczyć i zastanawiać się, czy usługa zmieści się w procedurach. A często tak właśnie jest.

Zbigniew Dudko problem z lekarzami zauważa gdzie indziej. - Doskonale rozumiem, że każdy popełnia błędy - przyznaje. - Ale trzeba do tego się przyznać i próbować naprawić skutki pomyłki. A nie wmawiać pacjentowi, że po zabiegu musi mieć krótszą nogę, albo krzywy palec. To nie jest uczciwe.
Dodajmy, że pacjenci mogą skarżyć się na lekarzy nie tylko do prokuratury, ale też działającej przy wojewodzie komisji. Ta w minionym roku zakończyła siedem spraw. W czterech szpitale zapłaciły pacjentom odszkodowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna