Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli komendanci straży pożarnej zostali uznani za winnych

tom
archiwum
Sąd uznał, że większość zarzutów jest zasadna.

Na kary więzienia w zawieszeniu skazał suwalski sąd byłych komendantów augustowskiej straży pożarnej za przekraczanie uprawnień i wykorzystywanie podległych im strażaków. Obrona wnioskowała o uniewinnienie, więc zapewne od wyroku się odwoła.

Głośna na całą Polskę afera wybuchła w 2010 r. Augustowscy strażacy wystosowali do komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku wniosek o odwołanie swoich szefów - Marcina P. oraz Arkadiusza P. Zarzucali im, że wykorzystują strażaków do prywatnych celów, np. jeżdżenia po wódkę, na zakupy, do przenoszenia mebli czy prac na działkach, wyzywają ich od gejów, pedałów i pokemonów, wysyłają do wykonywania różnego rodzaju zleceń na rzecz miejscowych firm. Komendant zwlekał z wyjaśnieniem sprawy. Strażacy udali się więc do mediów. Publikacja ukazała się we "Współczesnej", specjalny program zrobiła też ogólnopolska telewizja.

Sprawą zajęła się prokuratura. Pod koniec 2011 r. skierowała do sądu akt oskarżenia. Komendantowi Marcinowi P. przedstawiono aż 18 zarzutów, dotyczących przekroczenia uprawnień i niewłaściwego traktowania podległych mu strażaków, a jego zastępcy, Arkadiuszowi P. - 11. Obaj nie przyznali się do winy.

W tym czasie żaden z nich w straży pożarnej już nie pracował. Marcin P. odszedł na emeryturę zaraz po wybuchu afery, Arkadiusz P. zrobił to samo kilka miesięcy później. Tylko raz ten ostatni odniósł się do stawianych mu zarzutów. - To są pomówienia - stwierdził w rozmowie z naszym dziennikarzem. Ale w szczegóły wdawać się nie chciał.
Przed sądem oskarżeni nie przyznali się do winy, odmówili składania wyjaśnień.

Proces ciągnął się przez prawie dwa lata głównie dlatego, że trzeba było przesłuchać kilkudziesięciu świadków. Byłemu komendantowi i jego zastępcy groziły kary do 10 lat więzienia. W mowach końcowych prokuratur wnioskował o kary w zawieszeniu. Obrona - o uniewinnienie.

Sąd doszedł do wniosku, że z 18 zarzutów stawianych Marcinowi P. niezasadny jest tylko jeden, dotyczący wykorzystania łodzi służbowej podczas wycieczki dla znajomych augustowskiego komendanta.

Także od jednego zarzutu uniewinniono Arkadiusza P. Chodziło o naruszanie praw pracowniczych przez kilka lat i wymuszania od strażaków różnych usług, z pisaniem pracy dyplomowej włącznie.

Były komendant usłyszał więc wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, a zastępca - 1,5 roku w zawieszeniu na dwa.

Prokuratura już teraz zapowiada, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku. Chodzi przede wszystkim o powody zanegowania dwóch zarzutów. Decyzja o tym, czy prokurator wniesie apelację, zapadnie po przeanalizowaniu uzasadnienia.
- Najważniejsze, że ci panowie uznani zostali za winnych - mówią zadowoleni z wyroku augustowscy strażacy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna