Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla Radka Nowackiego aparat jest przepustką do nowych znajomości

Helena Wysocka [email protected]
– Nie rozstaję z aparatem fotograficznym – mówi Radek Nowacki. – Nie chcę przegapić okazji na zrobienie fajnego zdjęcia.
– Nie rozstaję z aparatem fotograficznym – mówi Radek Nowacki. – Nie chcę przegapić okazji na zrobienie fajnego zdjęcia.
Portrety Szkotów połączył z pajzażami. I tak powstało sto zdjęć. Cztery z nich zdobią dwór brytyjskiej rodziny królewskiej. - To dla mnie ogromny zaszczyt - podkreśla Radek Nowacki, fotograf ze wsi Gorło w gminie Stare Juchy.

Robi zdjęcia od piętnastu lat. Zainteresował się fotografią, ponieważ uświadomił sobie, że za pomocą obrazków można porozumieć się na całym świecie. - Język już nie jest taki uniwersalny - zauważa rozmówca.

Specjalizuje się w pejzażach oraz portretach. Lubi fotografować ludzi, ponieważ uwielbia z nimi rozmawiać

- Aparat jest pewnego rodzaju przepustką do zawierania nowych znajomości - dodaje fotograf. - Wykorzystuję to, gdy tylko nadarzy się okazja.

Radek Nowacki nie potrafi ocenić swoich prac. Nie może wybrać ani najładniejszych, ani najgorszych. Mówi, że pewnie wszystkie mogłyby być lepsze. Jednocześnie dodaje, że ocena zdjęć zależy od dojrzałości emocjonalnej tych, którzy je oglądają.
- Zdarza mi się, że odkopuję archiwa i zaczynam zachwycać się zdjęciem sprzed pięciu, czy dziesięciu lat, na które wcześniej w ogóle nie zwracałem uwagi - dodaje. - To dowód na to, że się zmieniłem.

Szkocja na dyptykach

Ma 37 lat, pochodzi z Krotoszyna. Od dziecka chciał być dziennikarzem. Być może dlatego, że bardzo dużo podróżował, i zawsze był bardzo ciekawy świata. Najpierw trafił na uniwersytet wrocławski, gdzie doszedł do wniosku, że jednak bliższe jest mu nie pióro, a fotografowanie.

- Zachwyciłem się gadżetami, które mieli koledzy z tej branży. Postanowiłem, że w tym kierunku będę się dalej kształcił - opowiada.

Dziesięć lat temu wyjechał do Szkocji i podjął naukę w City of Glasgow College, a później na University of West of Scotland. Planował, że trochę się dokształci, zarobi i wróci do kraju. Ale życie na obczyźnie szybko nabrało kolorów. Nowacki zaczął realizować różne projekty. Np. fotografował targowisko staroci, miejsce, które miejscowi omijali wielkim łukiem.

- Bali się - mówi. - A ja szedłem na targowy plac, rozstawiałem sprzęt i rozmawiałem z pracującymi tam ludźmi. Opowiadałem im o swojej pracy, o rodzinnym kraju, o projekcie i prosiłem, by pozowali. Nie zdarzyło się, by ktokolwiek odmówił.
W ramach pracy dyplomowej zrealizował projekt The Scots DNA, który przyniósł mu podajże najwięcej satysfakcji.

- Chciałem stworzyć dokument o Szkocji - opowiada fotograf. - Na swój fotograficzny sposób odwdzięczyć się Szkotom i ich ojczyźnie za gościnę, a przy okazji zaprezentować ten kraj pełen sprzeczności i kontrastów.

Połączył liryczne pejzaże z mocnymi i prostymi portretami, by wykazać więź pomiędzy człowiekiem, a naturą. Jak to zrobił? Przez kilka miesięcy podróżował po kraju. Woził ze sobą białe tło, mocował je do ścian budynków i na nim ustawiał swoich bohaterów. Fotografował ich wyłącznie przy świetle dziennym, by - jak mówi - zachować jak najbardziej naturalny charakter portretu.

- Uwieczniłem około 150 osób - opowiada. - Do stu portretów dobrałem pejzaże tak, by pasowały do ludzkich charakterów, ubrania fotografowanych osób, zainteresowań, hobby, pracy, czy historii. Każdy człowiek posiada bowiem własną historię, którą należy przynajmniej w części pokazać.

Dyptyki spodobały się Szkotom. Wiosną 2012 roku Nowacki, jako najlepszy student kolegium w Glasgow, został poproszony przez władze uczelni o przygo-towanie czterech prac do wydruku. Przyznaje, że nie miał pojęcia, w jakim celu.
- Wiedziałem tylko, że mają one trafić do kogoś bardzo ważnego - wspomina. - Władze uczelni nie zdradzały jednak, kto to będzie. Teraz wiem, że ze względów na bezpieczeństwo dostojnych gości...

Tajemnica została rozwiana w maju, gdy kolegium w Glasgow nieoficjalnie odwiedziła książęca para - książę Walii Karol i księżna Kamila. To oni, podczas zamkniętego spotkania otrzymali zdjęcia wykonane przez Polaka.
- Czuję się ogromnie wyróżniony - nie ukrywa fotograf.

Panna młoda na dachu auta

Nowacki mówi, że Szkocja to wyjątkowo przyjazny kraj, ale tęsknił za ojczyzną. Do powrotu do Polski zachęcała go też żona Paulina. Dwa lata temu oboje przyjechali na Mazury, by znaleźć swoje nowe miejsce na ziemi. Przejechali ze trzy, albo cztery tysiące kilometrów, od wsi do wsi. W Gorle, niedaleko Starych Juch, wypatrzyli niewielką, wiejską chatkę. Dom położony był między dwoma jeziorami i pod starym, rozłożystym dębem. Nowaccy postanowili, że tam właśnie zamieszkają. - Dla nas to doskonałe miejsce do życia - tłumaczy. - Z dala od miejskiego zgiełku, w pobliżu lasu. Uwielbiam tu pracować. Czasem myślę, że gdybym nie fotografował, to byłbym drwalem.

Nie czuje się artystą i nie zadziera nosa. Fotografuje sąsiadów i ich rodzinne uroczystości, by mieć za co wyremontować dom. Przyznaje, że rzadko kiedy rozstaje się z aparatem. Jak mówi, nigdy nie wiadomo, kiedy nadarzy się okazja na dobre zdjęcie.
Podczas minionego weekendu przyjechał do Suwałk, bo zainteresował się niestandardową kolekcją strojów ślubnych. Modelkom z kolorowymi kwiatami we włosach robił zdjęcia nie tylko na wybiegu. Zaprosił je też na stare, zagracone podwórko w centrum miasta. Tam ustawił dziewczyny na dachu rozbitego w wypadku auta, starych, rozwalających się i drewnianych schodach oraz pod murem odrapanej kamienicy.
- Szukałem kolorów - tłumaczy. - Tła, które komponowałoby się ze strojem.

Po Szkocji czas na Ełk!

Radosław Nowacki ma na swoim koncie wiele wystaw w kraju i za granicą. Jego prace publikowane były w polskich oraz brytyjskich tygodnikach, magazynach i na portalach internetowych. Fotograf nie traci kontaktu ze środowiskiem w Szkocji. Bywa tam co dwa, trzy tygodnie. Wciąż jest bowiem asystentem słynnego fotografika Davida Eustace.
- To mój mistrz - mówi. - Nauczył mnie wielu rzeczy. I nadal uczy.

Teraz Nowacki pracuje nad nowym projektem. Chce stworzyć The Ełk DNA, czyli dyptyki prezentujące krajobraz Ełku i okolic oraz mieszkających tam ludzi. To będzie duże przedsięwzięcie. Jego autor zamierza sfotografować około 250 osób. Część zdjęć już posiada. Zrobił je w różnych miejscach - na ulicy, na dachach kamienic, nad jeziorem i na ełckiej promenadzie.

- Każdy może wziąć w tym projekcie udział - zachęca.
Nowacki zamierza połączyć projekt z tym, który realizował podczas studiów. Wystawa "Ze Szkocji do ojczyzny" ma być gotowa w czerwcu tego roku. Ale to nie koniec. Ma nadzieję, że uda mu się projekt DNA poszerzyć na kraj, Europę, a może i cały świat.

- Można go przecież realizować przez wiele, wiele lat - dodaje fotograf. - Ważny jest nie czas, a to, by pokazać jak najwięcej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna