Gm. Giby. Rolnik skarży się na sąd

- Tyle czasu to wszystko się toczy, a rozstrzygnięcia jak nie było, tak nie ma.

O tej sprawie parokrotnie już na naszych łamach pisaliśmy. Sztabiński oskarżył swojego sąsiada o zniszczenie łąki. Według powołanego przez niego rzeczoznawcy, straty wyniosły 2,5 tys. zł. Sprawą zajęła się prokuratura. O wycenę strat zwróciła się do biegłego. Ten uznał, że w grę może wchodzić najwyżej 645 zł. Ale akt oskarżenia trafił do sejneńskiego sądu.

I tam stosunkowo prosta sprawa utkwiła. Głównie dlatego, że powołano kolejnego biegłego. Jego zdaniem, rolnik żadnych strat finansowych praktycznie nie poniósł. Sąsiad został więc uniewinniony.

Prokuratura się od tego odwołała. Dwa miesiące temu Sąd Okręgowy w Suwałkach uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Chodziło m.in. o powołanie dodatkowych świadków. Sąd uznał także, że biegły przekroczył swoje uprawnienia.

Ponowny proces wciąż jednak w Sejnach nie ruszył. Zanim to się stanie, pod koniec tego miesiąca ma odbyć się posiedzenie dotyczące tego, czy sprawy... nie odesłać prokuraturze do uzupełnienia. O co dokładnie chodzi, tego nie udało nam się ustalić. Ale np. sąd ma wątpliwości, czy Jan Sztabiński może być stroną w tym postępowaniu. Bo gospodarstwo należy formalnie do jego córki przebywającej za granicą. A rolnik "jedynie" tam mieszka i uprawia pole.
- Prokuratura nie miała wątpliwości, że mam wszelkie prawa - żali się Sztabiński. - I, co, teraz po tak długim czasie zostaną mi one odebrane?