W 2013 r. ich zaległości sięgnęły blisko 5,6 mln zł dla ponad 4,8 tys. osób. Jak to wytłumaczyć?
- Główną przyczyną była trudna sytuacja finansowa części pracodawców, ale też nieznajomość lub lekceważenie przez nich przepisów - mówi Marek Aleksiejuk, Okręgowy Inspektor Pracy w Białymstoku. - Przede wszystkim chodzi tu o zaniżanie wynagrodzenia poprzez niewłaściwe obliczanie dodatków za godziny nadliczbowe, wynagrodzenia i ekwiwalentów za urlop.
Dodaje, że niewypłacanie pensji nie jest zasadą w naszym regionie. W porównaniu do poprzedniego roku kwota zaległych świadczeń spadła dwukrotnie. I to przy podobnej liczbie "przyłapanych" pracodawców (około 900). W 2012 r. wynosiła 14 mln 586 tys. zł. Na tą statystykę miała wpływ upadłość dużego zakładu mięsnego - PMB Białystok.
Przykładem z 2013 r. jest bankrutujący Mostostal Białystok (obecnie Mostostal Construc-tion). Jak ocenia były szef przyzakładowej Solidarności, Marek Zawadzki, zaległości byłego właściciela zakładu wobec blisko 80-osobowej załogi wciąż wynoszą około miliona złotych.
Mostostal znalazł się w grupie 60 pracodawców, wobec których PIP skierował w ub. roku tzw. nakazy wypłaty. To środek prawny stosowany, gdy sprawa jest bezsporna. Ci pracodawcy stanowili jednak zaledwie 2 proc. wszystkich, u których stwierdzono naruszenia przepisów płacowych. Odsetek ten od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. W 2012 r. dotyczył 56 pracodawców (tj. 1,8 proc.), w 2011 r. - 64 (2,4 proc.). Są to jednak duże zakłady (głównie prywatnych przedsiębiorców), które generują aż 78,4 proc. wszystkich zaległości (w 2013 r. - 4 mln 385 tys. zł).
Wojciech Winogrodzki, prezes Podlaskiego Związku Pracodawców, nie chce demonizować. Średnia kwota zaległości należności na jednego pracownika wynosiła bowiem 1,2 tys. zł.
- To około 1/3 przeciętnych poborów, a zaległości w zdecydowanej części nie dotyczą zasadniczego wynagrodzenia. Wbrew powszechnym opiniom opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń nie są palącym problemem. - podkreśla Winogrodzki.
- Dla osób zarabiających na poziomie najniższej krajowej, to duża kwota - ocenia Józef Mozolewski, przewodniczący podlaskiej "Solidarności". - To jest problem, ale nie jedyny.
Część pracodawców, tłumacząc się kryzysem, ogranicza środki finansowe na wszystko: od wynagrodzenia po bezpieczeństwo pracy. O czym świadczy liczba wypadków przy pracy.
Nie wierzy w tłumaczenia pracodawców o nieznajomości przepisów.
- Pracodawcy znają je lub są obsługiwani przez radców prawny - dodaje. - Prawda jest taka, że prawo nie jest równe dla wszystkich. Dla kogoś, kto ma wielomilionowe obroty, kilkuset złotowy mandat od inspekcji pracy to nic. A pracownika, który zawinił, można zwolnić w trybie dyscyplinarnym. Pracodawca jest właściwie bezkarny.
W województwie warmińsko-mazurskim decyzje wypłaty dotyczyły wynagrodzenia i innych świadczeń na łączną kwotę ponad 4,8 mln zł dla prawie 3 tys. pracowników. To efekt kontroli 90 pracodawców. Większą cześć kwoty, bo ok. 90 proc., udało się odzyskać. WPodlaskiem odsetek ten wyniósł 55,7 proc.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?