Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorabiają do i tak wysokich pensji spore pieniądze. Czy nie dzieje się to kosztem pracy?

Tomasz Kubaszewski [email protected]
B. Kamińska zarobiła dodatkowo 45 tys. zł.
B. Kamińska zarobiła dodatkowo 45 tys. zł. Archiwum
Trudno znaleźć szefa suwalskiej instytucji, który nie miałby dodatkowych dochodów.

- Doba trwa 24 godziny - przypominają nasi Czytelnicy. - Jak można pogodzić tyle obowiązków? Chyba, że dodatkowe zajęcia wykonuje się w godzinach pracy.

Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy suwalskiego ratusza, zapewnia jednak, że poszczególni urzędnicy dobrze radzą sobie z obowiązkami, a dodatkową pracę wykonują po godzinach.

I dyrektor, i posłanka

Poza podstawową pensją najwięcej zarobiła w ubiegłym roku Bożena Kamińska, dyrektor Suwalskiego Ośrodka Kultury. Jak wiadomo, jest ona także posłanką PO. Jako jedna z nielicznych w naszym regionie nie zdecydowała się na bycie zawodowym parlamentarzystą. Podstawowym miejscem pracy pozostaje więc SOK.

W ubiegłym roku Kamińska zarobiła tutaj 122 tysiące złotych. Otrzymała też diety sejmowe w wysokości prawie 30 tys. zł, ale też wykonała umowy o dzieło warte ponad 15 tys. zł. Co to za umowy, nie wiadomo, bo wczoraj nie udało nam się z B. Kamińską skontaktować.

Pytanie o to, czy radzi sobie z łączeniem obowiązków dyrektorskich z poselskimi pojawia się od początku kadencji parlamentu, czyli od jesieni 2011 r. Zdania na ten temat są podzielone. Jedni twierdzą, że jeśli ktoś już zdecydował się na bycie posłem, powinien się temu poświęcić bez reszty. Inni uważają jednak, iż przy dużej pracowitości wszystko da się pogodzić. A braku pracowitości Bożenie Kamińskiej zarzucić nie można. Stara się być zarówno dobrym dyrektorem, jak i dobrym posłem. Była bardzo aktywna w najważniejszych dla Suwałk sprawach - obwodnicy miasta oraz trasach Via Baltica i Rail Baltica. Znajduje się w czołówce rankingu parlamentarzystów z naszego regionu dotyczącego frekwencji podczas sejmowych głosowań.

Pracownicy SOK twierdzą nieoficjalnie, że choć dyrektorki rzeczywiście często nie ma, niemal zawsze można z nią się skontaktować telefonicznie. W dodatku, ma upoważnionego do podejmowania decyzji zastępcę.

- Nie mamy zastrzeżeń do funkcjonowania SOK - mówi Jarosław Filipowicz. - W tej instytucji naprawdę dużo się dzieje. Natomiast częstych nieobecności pani dyrektor, związanych z poselskimi obowiązkami, nie sposób nie dostrzec.

Rzecznik uchyla się od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy B. Kamińska dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków, czy też władze miasta mają do niej jakieś zastrzeżenia.

Kasa dla naczelniczki

Drugą po posłance-dyrektorce miejską urzędniczką, która poza podstawową pracą zarobiła najwięcej jest Aleksandra Muszczynko, kierująca Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym nr 1. Do wynoszącej 85,5 tys. zł rocznej pensji dorobiła 27,1 tys. zł. Skąd ta kwota? Dokładnie, nie wiadomo. Z dyr. Muszczynko nie udało nam się wczoraj skontaktować. Prawdopodobnie pieniądze te pochodzą z działalności w jednym ze stowarzyszeń.

Żadnych informacji w tej sprawie nie mają władze miasta. Podlegli im urzędnicy nie muszą informować o dodatkowych zajęciach. Pod warunkiem, że nie jest to działalność gospodarcza sensu stricto.

Jarosław Filipowicz zapewnia jednak, że dodatkowe zajęcia poszczególne osoby wykonują poza godzinami pracy i że nie biorą podwójnych pieniędzy, czyli na umowy-zlecenia nie wykonują prac, które i tak znajdują się w zakresie ich obowiązków.

Czy tak jest w rzeczywistości? Alicja Andrulewicz, naczelnik wydziału kultury, zarobiła dodatkowo w ubiegłym roku 17 tys. zł. Za co? Była koordynatorem projektu dofinansowania suwalskiego festiwalu bluesowego. Miasto otrzymało dotację z ministerstwa kultury przekraczającą ponad 1 mln zł. Zdaniem rzecznika, było to działanie wykraczające poza obowiązki pani naczelnik. No i tak przygotowała projekt, że zyskał on uznanie. W tym roku, gdy o pieniądze na festiwal ubiegał się SOK, ministerstwo nie przyznało ani złotówki.

Społecznie, czyli za pieniądze

Do swoich pensji dorabiali też inni ratuszowi urzędnicy. Np. kierująca wydziałem edukacji Alicja Jacewicz zarobiła 2,5 tys. zł na umowach-zleceniach. Dołożyła to do i tak bardzo wysokiej pensji. W ubiegłym roku zarobiła bowiem 97,4 tys. zł. 3,9 tys. zł z tytułu, jak napisała w oświadczeniu majątkowym, pełnienia obowiązków społecznych, zarobiła też Honorata Rudnik, naczelnik wydziału spraw społecznych. W pierwszym przypadku chodziło o umowy nie związane z pracą w urzędzie miejskim, w drugim o zasiadanie w komisji rozwiązywania problemów alkoholowych.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna