Ten nie miał jednak wątpliwości: mimo że spółka Haliny S. i Wiktora S. nie osiągała dochodów, szefowie wypłacali sobie z firmowego konta zaliczki na prywatne cele.
Ale to nie jedyne zarzuty. Zdaniem śledczych, oskarżeni dopuścili się szeregu oszustw na szkodę hurtowni farmaceutycznych z całej Polski: od Sopotu i Torunia po Łomżę, Białystok, Lublin i Tarnów. W jaki sposób? Zamawiali towar z odroczonym terminem płatności, za który nie płacili kontrahentom. Zadłużenie spółki rosło, ale oskarżeni wciąż składali kolejne zamówienia i obiecywali spłatę długu. W czerwcu 2001 r. złożyli wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości. Ten wniosek odrzucił, bo uznał, że nie stać ich na przeprowadzenie postępowania. Poza tym zadłużenie powstało, ponieważ wspólnicy pobierali sobie zbyt wysokie zaliczki. Halina S. i Wiktor S. nie czekali jednak na orzeczenie i czmychnęli do... USA. Nie poinformowali o tym wierzycieli, ani nawet pracowników. Mało tego, niemal do ostatniej chwili składali zamówienia na kolejne towary.
Gdy w końcu zostali przesłuchani, nie przyznali się. Twierdzą, że nie regulowali zobowiązań z powodu trudnej sytuacji finansowej spółki. Po przeniesieniu apteki w inne miejsce, nie przynosiła ona zakładanych zysków. Do kłopotów przyczyniły się też opóźnienia w zwrocie refundacji za sprzedane leki od ówczesnej Podlaskiej Kasy Chorych.
Nie przyznają się, ale złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze trzech lat więzienia w zawieszeniu na 6 lat (!) oraz po 15 tys. zł grzywny. O ich losie zdecyduje sąd. Przebywają na wolności, bo to zagwarantował im tzw. list żelazny. Musieli wpłacić jedynie poręczenie majątkowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?