Obrotowy mikrofon ma promować festiwal

Instalacja została odsłonięta w czwartek, na kilka godzin przez rozpoczęciem imprezy. Kosztowała 46 tysięcy złotych, ale trudno jest znaleźć tych, których by zachwyciła.
- Miałem nadzieję, że konstrukcja będzie bardziej przypominała duży, kolorowy mikrofon - komentuje Marcin Raczkowski. - Tymczasem jest to metalowa łapka na muchy.

Suwalskie władze chcą, by miasto było utożsamiane z organizowanym od lat festiwalem bluesa. Dlatego zainwestowały w instalacje promujące to wydarzenie muzyczne. W minionym roku na rondzie, przy Pułaskiego, na drodze wjazdowej od Budziska zamontowano gitarę z logo festiwalu. Konstrukcja także nie podobała się niektórym suwalczanom, którzy na naszych łamach podnosili, że wygląda tak, jakby była zardzewiała. Gitara, której projekt przygotowali białostoczanie kosztowała około 35 tysięcy złotych.

Pomysłu na kolejny element włodarze poszukiwali w drodze konkursu, ale nie udało się nic wybrać. Nadsyłane koncepcje nie zyskały uznania decydentów. Prezydent Czesław Renkiewicz mówił w czwartek, że przyglądał się rozwiązaniom stosowanym w innych miastach. W norweskim Notoddem, gdzie od około 30 lat odbywa się festiwal bluesowy włodarz zauważył duży mikrofon i postanowił ten pomysł skopiować. O pomoc poprosił miejscowego architekta oraz firmę, która wykonała instalację. Została ona zamontowana na rondzie Unii Europejskiej.

Dodajmy, że władze miasta nie zamierzają już wykonywać i montować kolejnych instalacji związanych z bluesowym festiwalem.