Dlaczego, aby wyjaśnić rozbieżności w opinii biegłych, nie powołał drugiego zespołu ekspertów? Czy w ogóle możliwe było sporządzenie opinii bez protokołu z sekcji zwłok? Czy sprzęt będący na wyposażeniu karetki pozwalał na miarodajne badanie? To tylko kilka wątpliwości, które powinny być wyjaśnione przez sąd I instancji. Ale nie zostały. I z tego powodu Sąd Okręgowy w Białymstoku uchylił wyrok skazujący Jolantę P. i cofnął sprawę do ponownego rozpoznania.
12 miesięcy więzienia grozi za nieumyślne narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
Orzeczenie pół roku więzienia w zawieszeniu, rok zakazu wykonywania zawodu w warunkach pogotowia, 30 tys. zł nawiązki na rzecz rodziny zmarłego był dla lekarki druzgocący. Zaskarżyli je obrońcy. Sąd odwoławczy zgodził się praktycznie ze wszystkimi zarzutami. Stwierdził m.in., że nieprzychylna dla oskarżonej opinia biegłych, była niekompletna i niejednoznaczna. Dlatego niezrozumiałe było odrzucenie przez sąd wniosku adwokatów o powołanie drugiego zespołu ekspertów z kardiologiem w składzie, bo stwierdził, że ma on na celu tylko przedłużenie postępowania.
- Żądanie skonfrontowania poglądów biegłych z innym zespołem było całkowicie uzasadnione - uważa sędzia Dariusz Gąsowski.
Jolanta P. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że wywiad z chorym, wynik EKG, czy pomiar ciśnienia, nie wskazywały na niedokrwienie mięśnia sercowego czy stan przedzawałowy. Korzystną dla niej opinię sporządził prywatnie kardiolog. Sąd I instancji przyjął ją w poczet dowodów, ale w uzasadnieniu wyroku w ogóle się do niej nie odniósł. Nie wyjaśnił też dlaczego ekspertyza powstała, mimo że nie przeprowadzono badania pośmiertnego. A na początku biegli sądowi uzależniali przecież sporządzenie opinii od dostarczenia protokołu z sekcji zwłok.
Do tragedii doszło w lipcu 2010 r. 43-letni mieszkaniec Białegostoku miał dreszcze, gorączkę, skarżył się na bóle w klatce piersiowej. Ok. godz. 23 jego żona wezwała pogotowie. Oskarżona uznała, że u mężczyzny rozwija się infekcja. Zrobiła zastrzyk przeciwbólowy i zaleciła, w przypadku utrzymywania się dolegliwości, udanie się rano do przychodni rodzinnej. Stan chorego szybko się pogorszył. Po trzech godzinach zmarł. Zdaniem prokuratury, zawiniła błędna diagnoza.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?