Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpacz polskiej matki nie ma dla sądu żadnego znaczenia

Tomasz Kubaszewski
Matką z córkami łączy bardzo silna więź. Sąd jednak nie bierze tego pod uwagę
Matką z córkami łączy bardzo silna więź. Sąd jednak nie bierze tego pod uwagę T. Kubaszewski
Suwalska sędzia doprowadziła do tego, że dobra matka-Polka musi ukrywać się ze swoimi dziećmi. Bo inaczej maluchy trafią do Hiszpanii. - Nasze sądy często orzekają na korzyść obywateli innych krajów - komentuje poseł Jarosław Sellin.

Iwona Czygier, suwalczanka, nie może się nadziwić, jak takie rzeczy są w ogóle możliwe. Nikt o niej, jako o matce, nie może powiedzieć choćby jednego złego słowa. Jej dwie córki życia bez mamy sobie nie wyobrażają. Ale suwalski sąd zupełnie nie wziął tego pod uwagę. Kierując się konwencją haską, nakazał powrót dzieci do Hiszpanii.

Kiedy o tej sprawie pisaliśmy w wydaniach codziennych gazety, Czytelnicy żywo publikacje komentowali. Ktoś przywołał słowa Rzecznika Praw Dziecka, który niedawno, w innym kontekście, zarzucił także suwalskim sądom bezduszność. Zdaniem naszych Czytelników, w odniesieniu do Iwony Czygier mamy do czynienia z bezdusznością do kwadratu.

Zdana na łaskę i niełaskę

Do Hiszpanii suwalczanka, polonistka z wykształcenia, pojechała w 2000 r. Liczyła na lepsze życie niż w kraju nad Wisłą. Parę lat później poznała Gabriela. Zamieszali razem, ale swojego związku nigdy nie sformalizowali. W 2007 r. na świat przyszła ich pierwsza córka - Nicole, w 2010 r. druga - Daria.
Życie nieformalnej rodziny toczyło się swoim torem. Ona dbała o dzieci i dom, on pracował i wszystkich utrzymywał.

- Ale Gabi bywał w domu coraz krócej - wspomina suwalczanka.
Z dziećmi starała się też przyjeżdżać do Polski. Po jednym z powrotów dowiedziała się, że jej hiszpański przyjaciel ma nową kobietę. Wyprowadził się z domu, ale dzieci się nie wyrzekł. Łożył na nie, odwiedzał.

- W ogarniętej potężnym kryzysem Hiszpanii nie mogłam znaleźć żadnej pracy - mówi Iwona Czygier. - A nie mogłam być dalej zdana na łaskę i niełaskę ojca moich dzieci. Tak się po prostu nie dało żyć.

Pod koniec lutego tego roku suwalczanka postanowiła na stałe wrócić do Polski. Jak twierdzi, ojciec jej dzieci się na to zgodził. Świadkiem tej rozmowy była koleżanka Iwony Czygier.

- Jego praw w żaden sposób nie chciałam ograniczać - zapewnia suwalczanka. - Mógłby nas zawsze odwiedzać, dziewczynki jeździłyby też od czasu do czasu do Hiszpanii.

Postawili ją pod ścianą

Kiedy matka z córkami na dobre już się w Suwałkach zadomowiły, do miejscowego sądu rodzinnego trafił wniosek Hiszpana dotyczący powrotu dzieci. Ojciec twierdził, że kocha córki i chce się z nimi regularnie spotykać, a żadnej zgody na ich stały wyjazd nie wyraził.

Tego typu postępowania odbywają się na podstawie konwencji haskiej. Ma ona zapobiegać porywaniu dzieci z jednego państwa do drugiego. Główne założenie jest takie, że dziecko powinno jak najszybciej wrócić do kraju, z którego wyjechało. Ale są też wyjątki. Np. gdy dziecko przystosuje się już do życia w innym kraju, albo - jeden z rodziców wyrazi zgodę na wyjazd. W konwencji mowa jest także o narażaniu małoletniego na szkodę fizyczną lub psychiczną oraz o tym, że dany kraj może odmówić zwrotu, jeśli kłóci się to z podstawowymi zasadami tam obowiązującymi. Dla sądów w Austrii czy w Niemczech taką podstawową zasadą bywa często ochrona interesu swoich obywateli.

Sędzia z Suwałk uznała jednak, że nie ma żadnych powodów, by dzieci nie wróciły do Hiszpanii. I że to matka powinna udowodnić, że coś złego może się tam im przytrafić. Tymczasem ojciec jest porządnym człowiekiem, ma dobrą opinię.

- Sprawa była rozpatrywana wyłącznie pod kątem zapisów konwencji haskiej, a nie tego, z którym rodziców dzieci powinny pozostać na stałe - tłumaczy Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach. - O tym zdecyduje już hiszpański sędzia.
Iwona Czygier, która w Polsce znalazła pracę i zaczęła urządzać sobie życie, została postawiona pod ścianą. W Hiszpanii nikt na nią nie czeka. Szans na pracę nie ma żadnych, nie zdoła więc utrzymać mieszkania. Czy tamtejszy sąd przyzna opiekę nad dziećmi komuś takiemu, czy też w miarę nieźle sytuowanemu mężczyźnie, w dodatku obywatelowi swojego kraju? Suwalczanka nie ma wątpliwości, że jeśli dzieci wrócą do Hiszpanii, jej prawa rodzicielskie zostaną ograniczone. Ale suwalski sąd takie względy całkowicie pominął. I jednocześnie nakazał, by dzieci wróciły do Hiszpanii już w nieco ponad tydzień od wydanego postanowienia - 29 czerwca.

Matka liczyła, że sąd II instancji, do którego zamierzała się odwołać, zbada sprawę dogłębniej. Że zleci choćby dodatkowe badania psychologiczne dzieci. No i że do tego czasu nic nie będzie się działo.

Złożyła więc wniosek o wstrzymanie egzekucji wyroku do chwili jego uprawomocnienia. Wydawało się, że to będzie formalność. Bo tak się zwykle dzieje nawet w naszym kraju.
Sędzia zwlekała z wydaniem decyzji. Tak jakby Hiszpania leżała tuż za naszymi granicami i podróż do tego kraju nie stanowiła żadnego problemu. Na dwa dni przed orzeczonym terminem postanowiła ostatecznie odmówić.

Iwona Czygier do Hiszpanii jednak nie pojechała. Bo prawo nie jest w tym przypadku jednoznaczne. W myśl niektórych interpretacji, egzekucja takiego wyroku może nastąpić jedynie wówczas, gdy jest on prawomocny. W dodatku, nie można zabrać dzieci komuś, kto nie ma ograniczonych praw rodzicielskich.

Suwalski sąd uważa inaczej. I, jak mówi Marcin Walczuk, zamierza wyegzekwować swoją decyzję, w myśl której dzieci mają znaleźć się w Hiszpanii. Jak to zrobi? W mieszkaniu Iwony Czygier już pojawiła się policja. Czy wkrótce pojawi się cały policyjny oddział? Nie wiadomo. Tego sąd ujawnić bowiem nie chce.

Parę dni temu sędzia sporządziła pisemne uzasadnienie wydanego przez siebie wyroku. Teraz można się od niego formalnie odwołać. Czygier uczyni to na pewno. Ale kto wie, czy nie zrobi tego także prokuratura, która z urzędu bierze udział w tego typu postępowaniach. Przed sądem I instancji prokurator opowiedział się wprawdzie za powrotem dzieci, bo nie było przesłanek, że w Hiszpanii spotka je jakaś krzywda, ale potem zaczął się wahać.

- Być może warto jednak dokładniej tę sprawę przeanalizować - mówił w rozmowie z nami.
Kiedy sąd II instancji tym się zajmie, na razie nie wiadomo. Na pewno jednak minie przynajmniej kilka tygodni.

Kompleks wobec zagranicy

- Ta historia, to wręcz klasyka gatunku - komentuje poseł Jarosław Sellin.
Podobnymi sprawami z całej Polski zajmuje się od lat.
- Niestety, ale nasze sądy bardzo często idą na łatwiznę - mówi. - Przyjmują założenie, że skoro konwencja haska, generalnie, nakazuje powrót dzieci do kraju, z którego wyjechały, to trzeba się do tego bezwzględnie stosować. Szczegółowe okoliczności nie są więc już rozważane. A to się często wiąże z realną krzywdą polskiej matki czy dzieci.
Poseł uważa, że część sędziów wręcz faworyzuje obywateli innych państw. Z czego się to bierze?

- Wielu Polaków wciąż ma w stosunku do innych nacji wiele kompleksów - tłumaczy.
Już parokrotnie występował z interpelacjami , by wprowadzić w Polsce dodatkowe przepisy dotyczące konwencji haskiej.
- Miałyby one pomóc sędziom w rozstrzyganiu tego typu spraw i eliminować występujące, nagminnie wręcz, nieprawidłowości - dodaje. - Niestety, poszczególni ministrowie sprawiedliwości przyznawali mi po cichu rację, ale oficjalnie twierdzili, że takiej potrzeby nie ma. Żeby tę kwestię w końcu uregulować, potrzebna jest wyraźna wola polityczna i brak kompleksów właśnie wobec zagranicy. Nie sądzę, aby obecne władze na to poszły.

Polska ich nie chce

Iwona Czygier pewna jest jednego - o swoje córki będzie dalej walczyć.
- Poruszę niebo i ziemię - zapowiada.
Dziewczynki tulą się do matki i niemal się z nią nie rozstają.
- One bardzo dobrze w Polsce się czują - mówi kobieta. - A ta Polska ich nie chce. Trudno to takiemu dziecku sensownie przetłumaczyć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna