Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wojna domowa od wielu wieków trwa..."

dr
Biały proszek wysypany pod drzwiami Janusza Kliszewskiego
Biały proszek wysypany pod drzwiami Janusza Kliszewskiego Dominika Ruciańska
W kamienicy przy ul. Polowej w Łomży od lat trwa spór sąsiedzki. Zarządcy budynku próbowali mediować, bezskutecznie. Konflikt narasta.

Janusz Kliszewski, mieszkaniec kamienicy przy ul. Polowej od lat przeżywa istną gehennę z uciążliwą sąsiadką.
- Codzienne awantury, groźby, liczne zgłoszenia na policję, oto moja codzienność - mówi pan Janusz.

W tym tygodniu wysypano biały proszek pod drzwiami jego mieszkania.
- Sąsiadka nachodzi mnie i regularnie wzywa policję, oskarżając o zakłócanie miru domowego - skarży się.

Wzajemne oskarżenia

Sąsiadka odpiera zarzuty twierdząc, że pan Jan przeprowadza remonty po dozwolonych godzinach oraz rzekomo awanturuje się, szuka zaczepki oraz pożycza pieniądze od sąsiadów i nie oddaje.

Pani Halina - sąsiadka zza ściany twierdzi także, że pan Janusz przychodzi pod wpływem alkoholu i głośno się zachowuje. Dzwonimy do żony zainteresowanego. W telefonie kobiecy głos mówi, że to niemożliwe, że mąż pije.

- Codziennie oddaję syna pod opiekę mężowi, który się nim zajmuje, chodzi z nim na spacery, zabiera go na plac zabaw. Gdy oddaję syna jestem pewna, że mąż jest trzeźwy. Poza tym nigdy nie było takiego problemu - mówi pani Elżbieta. - Poza tym z tą sąsiadką od lat były problemy - narzeka zdesperowana żona.

- Przez konflikty z sąsiadami przestałem spać we własnym domu - opowiada pan Janusz. - Opiekuję się obecnie starszą osobą. Obok mieszka pan potrzebujący pomocy, nie ma rodziny na miejscu, więc ostatnio sypiam w jego mieszkaniu. On ma zapewnioną opiekę, a ja bezpieczne schronienie - tłumaczy Kliszewski.

Kolejnym oskarżeniem, które wysuwa pani Halina, skłócona sąsiadka jest problem z psem pana Janusza, który rzekomo notorycznie wyje. Wchodzę do przedpokoju, zapraszana przez pana Janusza. Już w progu natrafiamy na awanturującą się sąsiadkę. Kobieta zasypuje pana Kliszewskiego milionem oskarżeń. Padają słowa niecenzuralne. Przekraczam drzwi mieszkania widząc głównego winowajcę - pies początkowo głośno ujada na powitanie, po czym grzecznie siada w kącie i obserwuje. Nie słychać ani szczekania, ani wycia.

Kto ma rację?

Wychodząc odwiedzam także panią Halinę. Jeden pokój. Małe dzieci. Miejsca jak na lekarstwo. Zza ściany nie słychać zawodzenia psa, w ogóle ciężko sobie wyobrazić, że ściana może przepuszczać hałas, ponieważ ściany działowe są murowane - jak to w starym budownictwie. Czy wzajemne oskarżanie się to tylko brak dobrej woli, by polubownie rozwiązywać spory? Może zamiast zawiadamiać kolejne służby wystarczy odrobina wyrozumiałości?

- Historia tego konfliktu sięga 2006 r. - komentuje Artur Dąbrowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Łomży. - Za każdym razem, gdy zgłaszano skargę, była kontrskarga. o działało jak lawina i zawsze uruchamiało szereg zgłoszeń z drugiej strony - tłumaczy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna