Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla niektórych ludzi szklanka jest zawsze do połowy pełna

Marcin Florkowski psycholog radzi
Współczesne badania pokazują jednak, że choć pesymizm jest "bardziej naturalny", to w niektórych okolicznościach ludzie jednak "odruchowo" stają się optymistami.
Współczesne badania pokazują jednak, że choć pesymizm jest "bardziej naturalny", to w niektórych okolicznościach ludzie jednak "odruchowo" stają się optymistami. Grzegorz Radziewicz
Czy jednak pesymizm naprawdę jest taki zły? Żart mówi, że optymiści uważają, iż żyjemy na najlepszym z możliwych światów. A pesymiści podejrzewają, że optymiści mogą mieć rację. Bo pesymista, to dawny optymista, teraz już dobrze poinformowany.

Żyjemy w czasach, które hołubią optymizm, dobre samopoczucie, osobiste szczęście, dobrostan wewnętrzny itp. Często wydaje się nam, że to najwyższe, najbardziej wartościowe cele, do których "każdy zmierza" - obojętnie czy szukamy miłości, majątku, tworzymy naukę, chcemy zyskać szacunek innych ludzi itp., w ostatecznym rozrachunku robimy to dla dobrego samopoczucia, swojego szczęścia i przyjemności. Te przekonania są jednak błędne. Takie wartości i cele życiowe jak "dobra samoocena" czy "przyjemność" są wynalazkiem naszych czasów. Jeszcze 150 lat temu "osobisty rozwój" i "dążenie do szczęścia" nie były dla ludzi czymś ważnym.

W dodatku wielu psychologów twierdzi, że większość z nas jest "z natury" raczej pesymistami, a optymizmu trzeba się dopiero nauczyć. Taki pogląd wspiera szereg badań.

Naturalny pesymizm

Gdybyśmy pokazali ludziom zdjęcie tłumu, na którym wszyscy mają uśmiechnięte twarze, a jedna osoba jest rozgniewana, to obserwatorzy bardzo szybko zauważą tę zagniewaną osobę. Jeśli jednak tę fotografię zmienimy w ten sposób, że wszyscy na niej będą rozgniewani, a ta jedna osoba się uśmiecha, to czas, w jakim badani zauważą uśmiech znacznie się wydłuży.

Co to ma wspólnego z pesymizmem? Wygląda na to, że ludzki system spostrzegania jest tak skonstruowany, aby łatwiej dostrzegać informacje negatywne, zagrażające i groźne - to one są szybciej zauważane i traktowane jako ważniejsze, niż te pozytywne. W naszym umyśle negatywne informacje wysuwają się na pierwszy plan - to jest pesymizm.

Wrażliwość na negatywne informacje ma swoje uzasadnienie ewolucyjne. Przez setki tysięcy lat rozwoju naszego gatunku osobniki, które były wyczulone na niebezpieczeństwa miały bowiem większe szanse na przetrwanie niż te, które zwracały uwagę raczej na korzyści. Mówiąc obrazowo, jaskiniowiec, który widział w wężu przede wszystkim mięso do zjedzenia, ginął częściej niż ten, który widział w nim jadowite niebezpieczeństwo. W świecie pełnym niebezpieczeństw - a taki był świat, w którym rozwijał się nasz gatunek - "pesymizm" dawał większe szanse na przetrwanie. Oznacza to, że większość z nas nosi dzisiaj "geny pesymistów". Ponieważ negatywne informacje łatwiej przyciągają naszą uwagę, to właśnie z tego powodu media przesycone są wiadomościami o różnych wypadkach, nieszczęściach, przestępstwach itp. Złe wydarzenia wywołują też silniejsze emocje niż dobre (zgubienie stu złotych boli bardziej niż cieszy znalezienie stu złotych). No i wreszcie - pozytywne emocje szybciej się "zużywają". Chodzi na przykład o to, że gdy ktoś mówi nam komplement, to wywoła prawdopodobnie u nas przyjemny nastrój. Jednak za drugim, trzecim, czwartym razem ten komplement wywołuje coraz słabsze reakcje. Jednak uderzenie się w palec za każdym razem boli tak samo - do bólu i przykrości nie przyzwyczajamy się.

Nowe odkrycia
Współczesne badania pokazują jednak, że choć pesymizm jest "bardziej naturalny", to w niektórych okolicznościach ludzie jednak "odruchowo" stają się optymistami. Na przykład jeśli jakąś osobę uczynimy przywódcą grupy, to zaczyna ona zwracać większą uwagę na szanse niż na zagrożenia! Gdy ta sama osoba przejdzie na pozycję podrzędną, to w jej umyśle na plan pierwszy wysuwają się przede wszystkim niebezpieczeństwa. Wygląda na to, sposób naszego myślenia zależy nie tylko od natury i od osobistych doświadczeń, ale także nadrzędnej lub podrzędnej pozycji, którą zajmujemy w grupach społecznych.
Objawia się to na przykład w relacjach rodzinnych. Rodzic oczekuje od dziecka dobrych ocen (jest na wysokiej pozycji w rodzinie, więc zwraca uwagę na szanse i korzyści), a dziecko kieruje się przede wszystkim unikaniem złych ocen (jest w rodzinie na podrzędnej pozycji, więc odruchowo zwraca uwagę raczej na zagrożenia). Małżonek, który czuje, że ma mniejszą władzę będzie częściej zrzędził i ujawniał niezadowolenie niż małżonek, którego władza jest większa lub który bardziej dominuje.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niestety badania pokazują też, że ludzie, którzy z racji swojej roli społecznej zajmują wyższe stanowiska, często zakładają różowe okulary i stają się optymistami w stopniu irracjonalnym aż czasem tracą przez to kontakt z rzeczywistością. Takiemu przywódcy może wydawać się, że jego plany "na pewno się udadzą" i nie zwraca uwagi na oczywiste dla obserwatorów niebezpieczeństwa. Odwołując się między innymi do tego mechanizmu psychologowie tłumaczą dlaczego z reguły bywa tak, że gdy większość ludzi w państwie ma krytyczne zdanie o rządzących, to ci jednak uparcie twierdzą, że "wszystko jest dobrze".

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna