Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gm. Zbójna. Pomaga kobietom po przejściach wyjść na prosto i uwierzyć w siebie

Beata Modzelewska [email protected] "Tygodnik Ostrołęcki"
- Potrzeb mamy wiele - wzdycha Magdalena Chylińska. - Ale wiele też mamy wokół siebie życzliwych osób.
- Potrzeb mamy wiele - wzdycha Magdalena Chylińska. - Ale wiele też mamy wokół siebie życzliwych osób. Beata Modzelewska
Magdalena Chylińska od niespełna roku kieruje Domem Samotnych Matek i Dziećmi w Laskach. Placówkę prowadzi stowarzyszenie Monar. Dziś mieszka tu kilka pań, ale zimą pensjonariuszek było blisko 30. Kobiety żyją tu bardzo skromnie.

Magdalena Chylińska ma 27 lat. Mieszka w Ostrołęce. Jest terapeutą uzależnień, kuratorem społecznym, pracowała w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Ostrołęce. Od 12 listopada 2013 roku jest kierownikiem Domu Samotnych Matek z Dziećmi w Laskach (gm. Zbójna).

- Szukałam takiej pracy - podkreśla. - Więc kiedy znalazłam ogłoszenie, nie wahałam się wysłać oferty. I wielka była moja radość, gdy powierzono mi obowiązki kierownika tej placówki - mówi. Nie wiedziała jednak, z jaką materią przyjdzie jej się zmierzyć...

Bezpieczny azyl

Dom Samotnych Matek z Dziećmi w Laskach to placówka prowadzona przez stowarzyszenie Monar. Duży, biały dom, po lewej stronie drogi. Przegapić go nie sposób. W środę, 9 lipca, bramę ośrodka otwiera mi Asia - jedna z mieszkanek. Magdalenę Chylińską zastaję w części kuchennej - konwersuje z inną podopieczną. W tej chwili w ośrodku mieszka kilka pań, zimą jest tu zwykle pełno (miejsc jest 30, minionej zimy było 26 matek z dziećmi, z różnych regionów kraju). Trafiają tu kobiety z problemami, najczęściej ofiary przemocy w rodzinie. Tu znajdują schronienie, tu mogą pozbierać myśli i spróbować ułożyć puzzle życia.

Dom ma 350 m kw. Nieruchomość jest własnością gminy Zbójna. Budynek liczy sobie kilkadziesiąt lat. Kiedyś funkcjonowała w nim szkoła. Od 2002 roku jest Domem Samotnych Matek z Dziećmi.

- Jak tu przyszłam, nie było nawet pieniędzy na opał - opowiada Chylińska.

A ogrzanie tego domu kosztuje niemało. W poprzednim sezonie - ponad 8 tys. zł. Kierownik ma do dyspozycji jedynie pieniądze, które ośrodki pomocy społecznej przekazują na utrzymanie kobiet z dziećmi. Ledwo wystarcza tego na opłacenie rachunków. Nowa szefowa zaczęła urzędowanie od szukania oszczędności: zmieniła umowę na wywóz odpadów, umowę na dostawę prądu, zaczęła gromadzić drzewo na przyszłą zimę. Jest tu jedynym pracownikiem.
W domu jej pierwszym zarządzeniem były... generalne porządki.

- Panie podeszły do tego zadania z zaangażowaniem i czystości pilnują do dziś - chwali podopieczne.

Faktycznie, choć tu i ówdzie farba odpada ze ścian, a płytki w łazience pamiętają pewnie lata 70. ub. wieku, nie można powiedzieć, że w domu mieszkają brudasy. W 2012 r. placówka była remontowana: w kuchni i kilku pokojach pojawiły się nowe meble, wymienionych zostało kilka okien, poprawiono schody zewnętrzne. Nie wystarczyło jednak pieniędzy na poprawę stanu łazienki i doprowadzenie do porządku wszystkich pokoi. Przydałaby się też modernizacja hydrauliki, elektryki...

- Potrzeb mamy wiele - wzdycha Magdalena Chylińska. - Ale wiele też mamy wokół siebie życzliwych osób - dodaje natychmiast. - Dostajemy mnóstwo ubrań, zabawek, obuwia - z tym nie mamy najmniejszych problemów. Ludzie przysyłają nam też np. sprzęt AGD czy RTV. Na przykład tego laptopa - pokazuje sprzęt, który stoi na jej biurku - dostaliśmy w paczce.

Uczą się samodzielności

Młoda szefowa próbuje zarazić podopieczne aktywnością i optymizmem. Sąsiad przyniósł do placówki klatki dla królików - Magda kupiła zwierzęta. Panie mają zajęcie, a ich dzieci radochę. Zmobilizowała kobiety do wizyt u lekarzy specjalistów: ginekologów, kardiologów - nad jej biurkiem wiszą indywidualne harmonogramy. Panie same robią zakupy (bo najbliższego sklepu są trzy kilometry), gotują, sprzątają - mają ułożony każdy dzień.

- Celem głównym działania takiej placówki jest przywracanie pań do społeczeństwa - podkreśla z przekonaniem kierowniczka.

Dla wielu kobiet ten dom, w sumie dość skromny, jest jak pałac. Żyły na melinach, czy kątem u rodziny. Zdarzało się, że Magda znajdowała w pokojach podopiecznych schowaną żywność - bo rodzinnym domu jej brakowało.

Niektóre mieszkanki mają problem z pisaniem i czytaniem, nie wiedzą, jak się odbiera telefon, nie potrafią też wykonywać tak prozaicznych, codziennych czynności, jak choćby... zmywanie naczyń. Często wywodzą się z patologicznych środowisk. Nie mają wykształcenia, doświadczenia zawodowego, pieniędzy, są na życiowym zakręcie, często ich dzieci nie mają uregulowanej sytuacji prawnej.

- Jak tu przyszłam, wypadały urodziny jeden z dziewczynek. Zebrałam kobiety i powiedziałam: słuchajcie, trzeba upiec tort, zaśpiewać "Sto lat", złożyć życzenia, wręczyć prezent. A wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę. Dla mnie to jest naturalne - przecież świętujemy urodziny kochanej osoby. Ale w domach rodzinnych wielu moich podopiecznych takich uroczystości nie było. Nikt im nie wyprawiał urodzin. Na pewno trzeba te kobiety edukować, choćby poprzez takie sytuacje. Przywracanie ich do społeczeństwa to jest żmudna i ciężka praca. Często robią jeden krok do przodu a dziesięć do tyłu. Moim zadaniem jest motywowanie ich do zmian. Jeszcze kilka miesięcy temu głównym zajęciem pań było picie kawy i palenie papierosów. Dziś chętnie wykonują obowiązki domowe, widzę też, że są uśmiechnięte, zadowolone, a dzieci są czyste, zadbane. Myślę, że one czują się tu bezpieczne i uczą się ufać, nierzadko po raz pierwszy w życiu. Uważam, że to bardzo duży postęp, a na przykład Asię namawiam do podjęcia dalszej nauki i zrobienia prawa jazdy.

Wyrwana z gehenny

Nasza rozmowa schodzi na mieszkanki, kiedy do gabinetu kierowniczki wbiega Alan. Żywe srebro. To najmłodsze z czworga dzieci Asi (pozostała trójka jest z ojcem), we wrześniu kończy dwa lata. Ona ma 29 lat. Do ośrodka trafiła w marcu 2013 roku.

- Już zdążyłam się przyzwyczaić, choć na początku było ciężko - przyznaje pani Asia. - Najważniejsze, że Alan jest ze mną, bo to dla niego tu przyszłam.

Maluch kręci się między nami, jak magnes przyciąga go komputer i telefon komórkowy. Matka próbuje go oszukać z pomocą... długopisu. Mały nabiera się na podstęp, rysuje i po kartkach, i po matce. Ojciec Alana siedzi w więzieniu, dziecko nie ma z nim żadnego kontaktu. Asia zresztą tego nie chce. Żyła z nim, choć formalnie była zamężna. Do Lasek uciekła od męża, partnera i własnej matki.

- Mąż (ojciec trojga jej dzieci w wieku od trzech do siedmiu lat - red.) pił i bił. Na początku dobrze nam się układało. Kupiliśmy mieszkanie na kredyt, żyliśmy normalnie, jak wiele rodzin. Oboje pracowaliśmy. Źle się między nami od pierwszej ciąży. Byłam z nim tylko ze względu na dzieci. Cały czas miałam nadzieję, że będzie lepiej. Raz wezwałam policję, bo już nie mogłam wytrzymać. W końcu się wyprowadził, a ja związałam się z innym mężczyzną (owocem tego związku jest Alan - red.), który okazał się kolejnym dupkiem. A moja mama.... moja mama nasłała na mnie opiekę społeczną z sugestią, żebym oddała Alana do adopcji.

Asia nie ma kontaktu z pozostałymi dziećmi. Nie ma pieniędzy, żeby jeździć w odwiedziny. Ostatnio widziała je w ubiegłym roku. Nie dzwoni, bo mąż zmienił numer. W połowie sierpnia ma pierwszą rozprawę rozwodową. Nie chce wracać w rodzinne strony.

- Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że znajdę się w takiej sytuacji, postukałabym się w czoło - mówi.

Magdalena Chylińska mocno trzyma kciuki za Asię.

- To w zasadzie moja nieformalna zastępczyni, chluba naszego ośrodka - chwali. - Wierzę, że ułoży jeszcze sobie życie, wyjdzie na prostą. Tego zresztą z całego serca życzę wszystkim kobietom, które tu trafiają.

Gdyby ktoś z państwa chciał pomóc placówce, np. przekazując materiały budowlane, środki czystości, łóżka, naczynia, firanki, prosimy o kontakt z autorką artykułu, tel. 697 770 536. Podajemy też konto, na które można wpłacać darowizny: 83 8757 1011 2604 2547 2000 0010, Bank Spółdzielczy w Łomży.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna