Potrzebny plan naprawczy. Kto ma go zlecić, nie wiadomo

Andrzej Raczyło, dyrektor delegatury kuratorium w Suwałkach, twierdzi, że to dyrektorzy poszczególnych placówek powinni opracowywać i wdrażać ewentualne programy naprawcze.

Dyskusja nad niezadawalającym poziomem kształcenia w szkołach różnego szczebla rozpoczęła się w sierpniu ubiegłego roku po analizie wyników egzaminów, zarówno w szkołach podstawowych, gimnazjach, jak i placówkach ponadgimnazjalnych. Wtedy odpowiedzialny za oświatę wiceprezydent Suwałk Marek Buczyński zapowiedział, że dłużej tak być nie może. Miasto wykłada bowiem zbyt dużo środków na zajęcia pozalekcyjne oraz realizację różnego rodzaju projektów, by tolerować niskie wskaźniki. Dlatego wystąpi do kuratora oświaty z prośbą, by ten polecił dyrektorom szkół przygotowanie programów naprawczych.
- Ustawa precyzuje, że są to jego kompetencje, ponieważ sprawuje nadzór pedagogiczny - argumentował Marek Buczyński.

Władze miasta wystąpiły do kuratorium, ale - jak twierdzą - prośba nie spotkała się z pozytywną odpowiedzią. Program naprawczy nie został więc wdrożony.
Kilka dni temu, po ogłoszeniu wyników z egzaminu dojrzałości, suwalscy włodarze ponownie uznali, że nie są one satysfakcjonujące.
- Niewykluczone, że wkrótce, kolejny raz wystąpimy z wnioskiem do kuratora o podjęcie działań naprawczych - mówi Marta Buraczewska, naczelnik wydziału promocji Ratusza.

Czy tym razem skutecznie? Dyrektor Raczyło nie chce odnosić się do zarzutów dotyczących bezczynności.
- Kuratorium reaguje tam, gdzie wyniki są bardzo niskie, ale akurat ta sytuacja Suwałk nie dotyczy - przypomina rozmówca.
I precyzuje, że poprzednie wystąpienie władz dotyczyło tylko szkół gimnazjalnych. Nie było w nim mowy o podstawówkach, czy placówkach ponadgimnazjalnych.