Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznali się na Syberii. Spotkali się znowu dopiero po 70 latach

Krzysztof Jankowski
- Miałem 13 lat i zsyłkę odebrałem inaczej niż dorośli. Dla mnie lata 1941-45, które spędziliśmy na Ałtaju, były wielką przygodą - opowiadał Igor Zakrzewski, autor książki "Trzy światy". W bielskim gimnazjum, po raz pierwszy po 70 latach, spotkał Mariannę Marczuk.
- Miałem 13 lat i zsyłkę odebrałem inaczej niż dorośli. Dla mnie lata 1941-45, które spędziliśmy na Ałtaju, były wielką przygodą - opowiadał Igor Zakrzewski, autor książki "Trzy światy". W bielskim gimnazjum, po raz pierwszy po 70 latach, spotkał Mariannę Marczuk. Krzysztof Jankowski
Bielszczanka Marianna Marczuk i warszawiak Igora Zakrzewski Poznali się tysiące kilometrów stąd, gdy jako dzieci byli wywiezieni przez Rosjan na Syberię. Niedawno spotkali się niespodziewanie w bielskim gimnazjum.

Życie bywa przewrotne i bardziej zaskakujące, niż wymyślone historie filmowe. Pokazuje to przykład Marianny Marczuk i Igora Zakrzewskiego, którzy spotkali się po latach w Gimnazjum nr 1 w Bielsku Podlaskim - dawnej szkole pana Igora. Zakrzewski przybył na spotkanie z gimnazjalistami, jak sam mówił: "swoimi młodszymi kolegami", by opowiedzieć im o swojej książce. Wśród słuchaczy była inna sybiraczka - Marianna Marczuk. Zakrzewski opowiadał m.in., jak trafił do Kraju Ałtajskiego i kogo tam spotkał. Wspomniał o bielszczanach, w tym przyjaciółce swojej mamy, Annie Olszewskiej.

- Ależ Anna Olszewska to moja mama - odpowiedziała mu w pewnej chwili Marianna Marczuk. - My mieszkaliśmy w chlewni, ale obok nas zakwaterowano inną rodzinę, kobietę Tolę z chłopcami.

- A tymi chłopcami byliśmy my: ja i mój brat! - odparł Igor Zakrzewski.
Historię obu mam - swojej i pani Marianny - Zakrzewski opowiedział zresztą także w swojej książce "Trzy światy".

ICH Mamy Nadały nazwę górze

"Było nas zbyt wielu, jak na wolną powierzchnię mieszkalną, toteż cisnęliśmy się w domu, który nam przydzielono. Jedna duża izba z piecem w środku, mała komórka, mająca zapewne służyć za spiżarnię, i sień. (...) Zdolnych do pracy od razu zaczęto włączać w skład formowanych co rano brygad roboczych. Początkowo ich głównym zadaniem były sianokosy. (...) Innym razem do tej samej dolinki wydelegowano tylko trzy osoby: Marię Czyżewską, Annę Olszewską i moją mamę. Panie miały na rozległych, dość stromych zboczach przewracać suszące się siano. W pięknej scenerii gór grabiarki były w dobrym nastroju, żartowały sobie, opowiadały różne historie. Mama zaproponowała: - Nie wiemy, jak się ta góra, gdzie pracowałyśmy, nazywa, toteż nadajmy jej nazwę. Od naszych imion: Anna, Maria, Tola - niech się nazywa Amato!

Zapamiętałem to dobrze i gdy trafiłem ponownie na Ałtaj, pokazywałem górę żonie i synowi" - pisze Zakrzewski.
Marianna Marczuk także wspominała mamę pana Igora - Eustolię (Tolę) Burmakinę, pochodzącą z Matigorów koło Archangielska z północnej Rosji.
- Była bardzo sympatyczną kobietą. Opowiadała nam, że mieszkając w Polsce i w Bielsku miała kłopot z językiem polskim - mówiła Marianna Marczuk. - Gdy sklepikarka, pani Falkowska obiecywała jej, że zamówione wędliny zapakuje tak, jak chciała, to mówiła "to ja dziękuję z przodu", zamiast "z góry". A gdy dzieci odwiedzały jej męża nauczyciela (ojca pana Igora - Włodzimierza Zakrzewskiego - przyp. red.) i prosiły, by nie zapomniała przekazać mu informacji, to odpowiadała po rosyjsku "zapomnu", czyli zapamiętam, co bardzo je śmieszyło.

Inaczej oceniali tamten świat

W chwili wywózki na Syberię pani Marianna miała 16 lat, a pan Igor był od niej o 3 lata młodszy. Może ta różnica wieku spowodowała, że ich ocena tych chwil jest różna.

- To były porażające emocje i sytuacje bardzo niebezpieczne. Staram się opowiadać o tym młodym ludziom, by wiedzieli, jakie to były czasy i jaka tragedia spotkała nasze rodziny - opowiadała Marczuk.

- Wywieziono nas 20 czerwca 1941. Nie przyszło po nas NKWD, tylko miejscowa milicja, która jeszcze nie przyswoiła sobie mentalności ludzi radzieckich i była wręcz całkiem grzeczna - wspominał z kolei pan Igor. - Formalnie nie byliśmy zesłańcami, tylko przesiedleńcami. Dali nam więcej czasu na spakowanie. Mama, która 10 lat żyła w sowieckiej Rosji, zachowywała się przytomnie i zabrała najpotrzebniejsze rzeczy. Miałem 13 lat i zsyłkę odebrałem inaczej niż dorośli. Dla mnie lata 1941-45, które spędziliśmy na Ałtaju, były wielką przygodą.

Dużą część napisanej przez niego książki zajmują wspomnienia z dzieciństwa.
- Żyłem na pograniczu różnych światów katolickiego i prawosławnego, polskiego i wschodniosłowiańskiego, komunizmu i rewolucji. Te wszystkie światy krzyżowały się w Bielsku i w historii mojej rodziny - mówił Igor Zakrzewski. - Moi przodkowie uważali się za Rosjan, ale często żenili się z Polkami. Miałem możliwość czerpania z jednej i drugiej tradycji i uważam to za szczęście.

Zawsze marzył o podróżach.

"Nad moim łóżkiem w Bielsku Podlaskim, dokąd przeprowadziliśmy się, gdy miałem trzy lub cztery lata, wisiała przedrewolucyjna mapa Azji. Z niej uczyłem się czytać i już w wieku 4 lat znałem położenie każdej rzeki, państwa, wyspy" - wspomina dawne lata.
Szczególną magię w jego życiu zawsze miała kolej.

W Bielsku rodzina mieszkała przy ul. Kościuszki - niedaleko kolei.
"Za naszym długim ogrodem, za rzędem wierzb była ulica Polna (dziś Żeromskiego). W istocie była to polna droga, za którą ciągnął się szeroki pas pastwisk, a dalej horyzont wykreślony nasypem kolejowym. W tym kierunku często patrzyliśmy z mamą, która lubiła obserwować zachody słońca. A ja tę stronę świata lubiłem ze względu na kolej. Do stacji były stąd jeszcze dwa kilometry, więc pociągi przejeżdżały przez ten odcinek trasy Białystok-Brześć z pełną szybkością, wyrzucając kłęby dymu, głośno turkocząc kołami, przeraźliwie gwiżdżąc" - wspomina Igor Zakrzewski.

To sielskie dzieciństwo przerwali Sowieci fundując mu najdłuższą i najcięższą w życiu wycieczkę pociągiem - wyjazd na Syberię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna