Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kościński. Lubi swoją pracę, choć czasem musi wskoczyć w ogień

Helena Wysocka [email protected]
Tomasz Kosiński znany jest z tego, że nie liczy godzin służby.
Tomasz Kosiński znany jest z tego, że nie liczy godzin służby. Helena Wysocka
Suwałki Tomasz Kościński, funkcjonariusz z suwalskiej komendy policji uratował życie trzem osobom. Ale nie czuje się bohaterem. - Wykonuję tylko to, co do mnie należy - mówi.

Młodszy aspirant Tomasz Kościński pracuje w resorcie od trzynastu lat. Kilka ostatnich w wydziale patrolowo-interwencyjnym. Został policjantem, bo wydawało mu się, że to ciekawe zajęcie. I się nie mylił.

- Bardzo lubię swoją pracę - dodaje. - Choć nie zawsze jest łatwo.
Kościński uważa, że dobry policjant to taki, który jest uczciwy i przykłada się do tego, co robi.
- Nie można liczyć czasu, czy traktować interesantów obcesowo - zauważa rozmówca. - Trzeba pomóc im rozwiązać problem.
A czasem nawet wskoczyć w ogień. Tak było kilka tygodni temu, gdy płonął dom przy ulicy Wigierskiej. Koś-ciński patrolował wówczas ten rejon. Gdy zauważył wydobywający się z budynku ogień, wezwał strażaków.

- Dwie mieszkające tam osoby o własnych siłach wyszły na podwórze - wspomina. - Od nich dowiedzieliśmy się, że w domu jest jeszcze jedno mieszkanie, które zajmuje starsze małżeństwo.

Policjant wyważył drzwi i wyniósł leżącą na podłodze kobietę. Zauważył, że w pomieszczeniu jest też mężczyzna, ale w tym samym czasie przyjechali strażacy, którzy posiadali stosowne wyposażenie.

- W budynku było bardzo dużo dymu - dodaje funkcjonariusz. - Bez masek trudno było się poruszać.
Natomiast kilka tygodni wcześniej, także w czasie patrolu otrzymał od dyżurnego lakoniczną informację, że na ulicy Klonowej jakiś mężczyzna próbuje odebrać sobie życie. Policjanci pojechali na miejsce. Była noc, ciemno, więc zaczęli poszukiwać desperata oświetlając teren latarkami.
- Zauważyłem wiszącą na drzewie osobę - opowiada suwalczanin. - Przeciąłem linkę i przystąpiliśmy do reanimacji.

Mężczyzna przeżył. Podobnie jak ten, którego aspirant Kościński ratował w komunalnej kamienicy przy Sejneńskiej. Także w tym roku.

W życiu zawodowym policjanta były też chwile grozy. Na przykład wtedy, gdy interweniował w jednym z bloków przy ulicy Pułaskiego w Suwałkach. Z informacji dyżurnego wynikało, że przebywa tam chory psychicznie mężczyzna, który odgraża się, że wszystkich pozabija.

- Gdy dotarliśmy na miejsce, walił nożem w drzwi - mówi policjant. - Na klatce schodowej wyczuliśmy dym. Obawialiśmy się, że może dojść do jakiejś eksplozji.
Kościński wszedł do mieszkania i obezwładnił mężczyznę, który próbował dźgnąć go nożem.
- Przejechał mi po szyi, ale lekko, więc nic się nie stało - bagatelizuje. - Każdy zawód ma swoje ryzyko.
Funkcjonariusz jest żonaty, ma dwoje małych dzieci. Wolny czas najchętniej spędza z rodziną.

- Jest dla mnie najważniejsza - mówi.
A jak odpoczywa? Czasem na spływie kajakowym, czasem na rowerze z dziećmi w krzesełkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna