Chcemy zrobić frajdę dla kibiców, wyeliminować Flotę i ugościć jakiś renomowany zespół z ekstraklasy, ale na razie zapominamy o pucharach - mówi Zbigniew Kaczmarek, trener Wigier. - Mecz w Częstochowie był generalnym sprawdzianem przed wyznaczoną na tę niedzielę inauguracją ligi i musimy skupić się na wyeliminowaniu niedostatków w naszej grze.
Grzechem głównym biało-niebieskich pozostaje nieskuteczność. Razili nią już przed tygodniem podczas wygranego 3:0 spotkania rundy przedwstępnej z UKP w Zielonej Górze. Źle nastawione celowniki i momenty dekoncentracji pod bramką rywala zaprezentowali też, niestety, przeciwko Rakowowi.
- Chociaż byliśmy zdecydowanie lepsi, to pozwoliliśmy niżej notowanym przeciwnikom zachować nadzieje do samego końca - narzeka trener suwalczan. - Nie jesteśmy jeszcze tak klasowym zespołem, żeby wcześniej rozstrzygnąć o losach meczu, a potem grać spokojnie i kontrolować jego przebieg.
Szkoleniowiec chwali swoich podopiecznych za bardzo dobrą grę przez godzinę, od 15 minuty. Pierwszy kwadrans był bezbarwny w wykonaniu obu zespołów. W drużynie gospodarzy, prowadzonej przez Jerzego Brzęczka, zagrało czterech nowych piłkarzy, wśród nich ograni w ekstraklasie Wojciech Reiman i Dariusz Pawlusiński oraz Nigeryjczyk Joshua Balogun. W Wigrach zaś zadebiutował Tomasz Jarzębowski, który stworzył parę stoperów z Adrianem Karankiewiczem.
- Jarza pokazał, że będzie liderem drużyny - przekonuje Kaczmarek. - Zaimponował sprytnymi podaniami do pomocników, no i spokojem w defensywie. Bez zarzutu spisał się, zresztą, cały blok obronny.
Z grona defensorów na największe brawa zasłużył Jakub Bartkowski. Prawy obrońca Wigier po półgodzinie popisał się prostopadłym podaniem do Tomasza Tuttasa. Napastnik Wigier znalazł się sam na sam z Przemysławem Wróblem, ale trafił w nogę bramkarza Rakowa. Jeszcze przed przerwą Bartkowski mógł jednak cieszyć się z asysty. Po jego dośrodkowaniu, kapitalnym uderzeniem z 16. metrów pod poprzeczkę popisał się Karol Mackiewicz, który w tym meczu mógł zdobyć więcej bramek.
- Mieliśmy bodaj sześć dogodnych okazji - opowiada Kaczmarek. - Szkoda, że wykorzystaliśmy tylko jedną, bo do końca musieliśmy drżeć o wynik. Nasze kłopoty, paradoksalnie, zaczęły się od chwili, kiedy zaczęliśmy grać z przewagą jednego zawodnika.
Łukasz Buczkowski, obrońca Rakowa, opuścił boisko za drugą żółtą kartkę już siedem minut po przerwie. Jego koledzy w ostatnim kwadransie przycisnęli zbyt pewnych siebie przyjezdnych. Balogun huknął w poprzeczkę bramki Wigier, a potem przegrał w sytuacji sam na sam z Karolem Salikiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?