Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie liczy się wiek, a miłość do tańca

Urszula Krutul
Grupa Szał Muzeum dumnie reprezentowała nasz kraj na Mistrzostwach Europy. Zatańczyli hip-hopowy układ (z elementami innych styli) i wywalczyli złoto. Teraz przed nimi start w mistrzostwach świata, które odbędą się we wrześniu w Niemczech.
Grupa Szał Muzeum dumnie reprezentowała nasz kraj na Mistrzostwach Europy. Zatańczyli hip-hopowy układ (z elementami innych styli) i wywalczyli złoto. Teraz przed nimi start w mistrzostwach świata, które odbędą się we wrześniu w Niemczech. Sebastian Wołosz
Najbardziej lubią tańczyć hip-hop i mimo, że wszyscy mają powyżej trzydziestki, wigoru jest w nich więcej niż w niejednym nastolatku. Białostocka grupa taneczna Szał Muzeum zdobyła właśnie mistrzostwo Europy. Teraz przed nimi Mistrzostwa Świata.

Grupę tworzy 16 osób - 12 kobiet i 4 mężczyzn. Wszyscy powyżej 30-tki. Jest kilku przedstawicieli handlowych, policjantka, pracownica służby więziennej, pani psycholog, fryzjerka. Mają dzieci, pracę i swoje własne życie.

Odrywają się od tego wszystkiego kilka razy w tygodniu i przez parę godzin myślą tylko o tańcu.

Wyzwanie kondycyjne

Zapewniają, że to ich pasja, a rodziny już się przyzwyczaiły do ich nieobecności, treningów, wyjazdów. Chociaż na początku nie zawsze było łatwo.

- Jak przyszłam na zajęcia, to najtrudniejsza była dla mnie koordynacja. Chciałam wszystko ze sobą zgrać. I to tak, żeby to jeszcze jakoś wyglądało - śmieje się Magda Butruk, która hip-hop tańczy od dwóch lat. - Ręce, nogi, całe ciało w jednym rytmie. A do tego trzeba było myśleć o krokach, dopasowywać się do muzyki.

- Największym wyzwaniem jest mimo wszystko kondycja. Nie ukrywajmy - układy, które teraz przygotowujemy są zdecydowanie bardziej wymagające niż te, które tworzyliśmy na początku - dodaje Mirosław Protasiewicz, który w grupie ma ksywkę "Prezes" i jest w niej od początku istnienia, czyli już 7 rok. - Po latach ćwiczeń człowiek łapie już wszystkie kroki i style. Jest to może prostsze, ale chcemy żeby nasz układ się rozwijał, był szybszy, bardziej skomplikowany. Żeby wyglądał coraz lepiej.

A w to trzeba włożyć dużo siły. Mirek twierdzi, że czasem ciężko jest utrzymać kondycję - przecież lat im nie ubywa.

- Pojawiają się też wciąż jakieś nowe elementy, trudniejsze. To, że mamy wspaniałych choreografów, którzy wierzą w nas też daje pewną siłę, żeby wierzyć w sukces - twierdzi Beata Boćwińska-Kiluk, która tańczy od około 6 lat. - Teraz też nie spoczniemy na laurach i pokażemy, że stać nas na jeszcze więcej, że jest w nas potencjał i że kochamy to, co robimy.

Mistrzostwo Europy właśnie zdobyli. Przed nimi wyjazd na Mistrzostwa Świata, które odbędą się we wrześniu w Niemczech.

Marzy im się całkiem nowa choreografia. Taka, która opowiada ciekawą historię. Do tego piękne, przyciągające wzrok stroje i wyćwiczone dokładnie kroki.

- Nową choreografię mam już w głowie. Mimo, że tańczymy hip-hop, zawsze staram się, żeby był jakiś temat, a nie tylko czysty ruch. Szał Muzeum wyróżnia się tym, że za każdym razem tańcem opowiada ciekawą historię - mówi Bernadetta Ziółek, choreografka grupy. - Na mistrzostwach Europy pokazaliśmy gang, w którym to kobiety rządzą mężczyznami...

- A mężczyźni jak zawsze wygrali! - wchodzi jej w słowo Mirek.

- Tak. W Mirka postrzeganiu mężczyźni wygrali - zapewnia ze śmiechem Bernadetta. - A jak było naprawdę, wiedzą widzowie. Następny układ też będzie dotyczył relacji damsko-męskich. To będzie pogoń kobiet za mężczyznami. Odwrócimy role i dla odmiany to mężczyźni będą górować, a kobiety bardzo będą chciały wyjść za mąż. Jeżeli nie uda nam się wyrobić z nowym układem, urozmaicimy ten stary. I z nim spróbujemy swoich sił na mistrzostwach.

Zaczęło się od dzieci

Jak wspominają tancerze z grupy Szał Muzeum, ich przygoda z tańcem w większości przypadków zaczęła się od dzieci.

- Przywoziliśmy nasze pociechy na zajęcia, czekaliśmy na nie i wracaliśmy do domu. I pewnego dnia pojawił się pomysł - dlaczego my nie możemy tańczyć? - opowiada Mirek. - Bernadetta powiedziała, żebyśmy zebrali grupę. Zajęło nam to miesiąc. I tak trwamy od 7 lat. Wiadomo, że skład się zmienia. Ludzie przychodzą i odchodzą - życie weryfikuje raz podjęte decyzje. Ale ja cały czas trwam w tym postanowieniu. I mam nadzieję, że to się szybko nie skończy. Bo to jest naprawdę fajna sprawa.

- Wydaje mi się, że im więcej ma się na głowie, tym lepiej się tym czasem gospodaruje. I tego się trzymam. Wydaje mi się, że fajnie jest mieć coś tylko swojego, taką odskocznię - dodaje Magda. - Mamy fajną grupę. To ludzie, w którymi można dogadać się w pół słowa. A rodzina to rozumie.

A dzieci są dumne z rodziców. Tak jak Paula Protasiewicz, córka Mirka.

- Jestem bardzo dumna z taty. Nie tylko z mistrzostwa, ale z tego, że tańczy, cały czas daje coś z siebie - zapewnia dziewczyna, która sama jest tancerką. - Kiedy dowiedziałam się, że grupa mojego taty zdobyła pierwsze miejsce uroniłam łezkę. Byłam bardzo dumna - nie dość, że z całej grupy, to w szczególności z mojego taty. Cieszyłam się, że widzę go tak szczęśliwego. Stałam i śpiewałam polski hymn. Byłam zachwycona, że mam mistrza w domu.

Jak wspominają tancerze z Szał Muzeum, nie tylko oni byli dumni z tego, że we Włoszech zabrzmiał polski hymn.

- To, że możemy zdobyć złoto, siedziało nam gdzieś w głowach, ale było to raczej w sferze marzeń. Chcieliśmy chociaż stanąć na podium - wspomina Magda. - Kiedy okazało się, że jednak zajęliśmy pierwsze miejsce była wielka radość, ale też niedowierzanie. Fajne jest też, że pozostałe grupy z Polski, które nie stanęły na pierwszym miejscu , dziękowały nam za ten hymn. To było niesamowite - usłyszeć tę melodię na obcej ziemi.

- Emocje na pewno były ogromne - dodaje Mirek. - Wielokrotnie wcześniej stawaliśmy na podium, ale nie była to pełna satysfakcja. Zawsze zostawało to coś, co powodowało, że chcieliśmy dalej tańczyć, żeby dopiąć swego. Pokazać, że możemy być mistrzami. Że w zdobyciu najwyższych stopni podium nie przeszkadza wiek. W końcu nam się to udało. I to pewnego rodzaju zwieńczenie lat ciężkiej pracy. Ale to tylko pół sukcesu, bo przed nami jeszcze jeden tytuł do zdobycia.

Nowi tancerze poszukiwani

W tej chwili najstarszy tancerz w grupie ma 46 lat. Ale nie jest to w żadnym wypadku górna granica wiekowa. Ta - jak zgodnie zapewniają wszyscy - jest nieograniczona.

- We wrześniu zorganizujemy nabór do grupy - mówi Bernadetta. - Zapraszamy wszystkich chętnych powyżej 31 roku życia. Może właśnie dzięki nam odkryjecie w sobie nową pasję i miłość do tańca.

Do tego zyskać można nie tylko nowych przyjaciół, ale i lepszą kondycję.

Bernadetta dodaje, że aby ta miłość do tańca miała szansę na rozwój potrzebny jest ktoś, kto pomoże grupie finansowo. Wyjazdy na zawody, a nawet same stroje, to rzecz dość kosztowna. I właśnie przez finanse niektóre osoby musiały zrezygnować np. z wyjazdów na zawody.

- Nie chcielibyśmy, żeby pieniądze zniszczyły w ludziach pasję. To ona nadaje życiu sens - podsumowuje Bernadetta.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna