Radni chcą, by kurort pozostał

Wprawdzie wniosek nie był jeszcze głosowany na sesji, a tylko omawiany na komisjach, ale skoro nie zyskał akceptacji radnych trudno się spodziewać, że trafi do porządku obrad.

Będą tworzyć dzielnice

Augustów jest uzdrowiskiem od 21 lat. Ten status zawdzięcza leczniczej borowinie oraz Puszczy Augustowskiej.

Aktualnie w mieście działa jeden obiekt sanatoryjny, prowadzony przez białostocką spółkę. Ta ma plany rozwojowe. Chce budować kolejny obiekt, który umożliwi przyjęcie kilkuset kuracjuszy.

Dwa lata temu został także wzniesiony "Pałac na wodzie", gdzie również mają być prowadzone usługi sanatoryjne. Jeszcze nie są, ponieważ obiekt znajdował się poza ścisłą strefą uzdrowiskową A. Wprawdzie kilka tygodni temu obszar ten został powiększony i pałac jest już w strefie, ale właściciel będzie mógł ubiegać się o kontrakt z NFZ dopiero za dwa lata.

- Umowy na tego typu usługi są trzyletnie - wyjaśnia zainteresowany Bogusław Fal-kowski. - Muszę czekać aż wygasną te, które są teraz podpisane z NFZ.
Kilka lat temu pojawił się także pomysł budowy dużego kompleksu, w którym byłyby świadczone usługi sanatoryjne. Pieniądze na ten cel miały pochodzić z budżetu centralnego. Powstała koncepcja zagospodarowania terenu. I właściwie na tym przedsięwzięcie się zakończyło.

Tymczasem kilka tygodni temu, z inicjatywą, by zrezygnować ze statusu uzdrowiska wystąpiła przewodnicząca rady miasta.

- Od lat zupełnie nic się nie dzieje - argumentowała Krystyna Wilczewska. - Ciągle dyskutujemy o tym, że status hamuje rozwój miasta, ale nic z tym nie robimy. Najwyższa pora, by podjąć jakaś decyzję. Albo inwestować w infrastrukturę, która będzie sprzyjała świadczeniu usług sanatoryjnych, albo zrezygnować ze statusu kurortu. Dłuższe czekanie nie ma sensu.

Wniosek zgłosiła kilka tygodni temu podczas posiedzenia sesji, ale nie był on rozpatrywany. Przede wszystkim dlatego, że nie posiadał opinii merytorycznych komisji. Te zajęły się pomysłem dopiero kilka dni temu i większość rajców uznała, że pomysł nie jest najlepszy. Samorządowcy zasugerowali, że należy raczej zastanowić się na tym, jak pogodzić uzdrowisko i rozwój przedsiębiorczości w mieście. Pojawiła się koncepcja, by utworzyć jednostki pomocnicze gminy. To znaczy podzielić miasto na kilka dzielnic. W jednych mógłby być kurort, a w innych - usługi, czy zakłady produkcyjne.

- Taka możliwość, wraz z przekazaniem do użytkowania obwodnicy będzie - przyznaje burmistrz Kazimierz Kożuchowski. - Teraz strefa "opiera" się na krajowe ósemce. Później droga ta będzie miała całkiem inne znaczenie.

Podział na dzielnice wymaga podjęcia stosownej uchwały. Jej projekt mają przygotować urzędnicy.

W mieście też jest "błoto"

Augustowskie władze muszą zmierzyć się jeszcze z jednym zadaniem. Otóż, zgodnie z przepisami, miasta uzdrowiskowe mają posiadać swój surowiec leczniczy. W Augustowie, choć pokładów borowiny nie brakuje, jest ona przywożona z innego ośrodka.
Samorząd planował, że będzie kopał lecznicze błoto w rejonie Kolnicy. Tyle tylko, że nie zgadza się na to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która obawia się, że przy okazji zostanie zniszczone środowisko.

- Zewnętrzna firma, na nasze zlecenie, wskazała kilka innych miejsc, gdzie znajdują się złoża borowiny - informuje K. Kożuchowski. - Okazało się, że występuje ona także na terenie miasta, pomiędzy drogami prowadzącymi do dworca PKP i Sejn.
Teren ten należy do Lasów Państwowych, ale miasto chce zaproponować im zamianę gruntu. Wcześniej jednak próbka borowiny zostanie poddana badaniom, które mają potwierdzić, czy surowiec jest odpowiedniej jakości.