Park Naukowo-Technologiczny trzeba ratować

Spółka wciąż generuje straty. Głównie dlatego, że zyski są niższe od zakładanych. Wzrastają za to koszty funkcjonowania biura.

Więcej wydali, niż zarobili

Park Naukowo-Technologiczny Polska Wschód powstał dziesięć lat temu i miał być, jak informuje na swojej stronie internetowej, drogowskazem nowych technologii innowacji dla rozwoju gospodarczego Podlasia. Kosztem kilkudziesięciu milionów złotych, pozyskanych z funduszy unijnych został zbudowany nowoczesny obiekt, w którym mieszczą się m.in. cztery naukowo-badawcze laboratoria.

W suwalskim PN-T miały mieścić się siedziby firm, które wdrażają innowacyjne pomysły na rynku. Oferta tych, które wynajmują pomieszczenia zdaje się nie w pełni spełnia to kryterium. Ale pocieszające jest to, że przynajmniej płacą czynsz, co poprawia nieco kondycję finansową spółki. A ta najlepsza nie jest. Z rozliczenia, które właśnie przedstawiła wynika, że w minionym roku "wypracowała" 2,4 mln zł straty. Wynikało to m.in. ze zbyt optymistycznych planów. Przychody niższe były bowiem o 1,3 mln złotych od tych, które zakładano. Kierownictwo spółki planowało, że sprzeda działki, co przyniesie pół miliona złotych zysku. Nie udało się. Niższe były także, w stosunku do zakładanych przychody z tytułu najmu lokali. Wynika to m.in. stąd, że dzierżawcy zalegają z czynszem.

Na sytuację finansową spółki wpływa ma również inwestycja, a właściwie brak ostatecznej decyzji w sprawie jej dofinansowania. Jak informowaliśmy, Polska Agencja Rozwoju Przemysłu zakwestionowała rachunki z budowy obiektów na ok. 1,6 mln złotych. Wprawdzie suwalska spółka zaskarżyła tę decyzję, ale ostatecznego rozstrzygnięcia jeszcze nie ma. Z tego powodu powstały zatory płatnicze i trzeba było płacić odsetki karne, a także zaciągnąć pożyczkę.

Ze sprawozdania finansowego wynika, że problemy z uzyskaniem dochodów nie przełożyły się na koszty utrzymania biura. Te bowiem wyniosły 3,4 mln złotych i były o 200 tysięcy wyższe, niż pierwotnie planowano. Okazuje się, że Park Naukowo-Technologiczny nie realizuje w pełni tego, co powinien. Wprawdzie zatrudnia pracowników na 17 etatach, ale nie posiadają oni ani wiedzy, ani doświadczenia w zakresie obsługi oraz wykorzystania wyposażenia powstałych laboratoriów.

- Brak personelu wyklucza możliwość szybkiej realizacji badań na rzecz firm - alarmuje Bartosz Sokół, który zarządza suwalską spółką od marca tego roku.
Zwraca też uwagę na fakt, że wśród pracowników nie ma osób, które potrafiłyby obsługiwać laboratorium medyczne. Jeśli operator zerwie umowę dzierżawy, a taką sytuację należy brać pod uwagę, to warte ponad 6 mln złotych urządzenia nie będą wykorzystywane.

Specjaliści poszukiwani

Odpowiedzialny za sprawy gospodarcze w mieście wiceprezydent Łukasz Kurzyna informuje, że głównym zadaniem nowego prezesa jest zbudowanie zespołu, który będzie potrafił obsłużyć sprzęt zakupiony do laboratoriów. Z uwagi na fakt, iż jest on wysoce specjalistyczny, jest to bardzo trudne. Prezes Sokół dodaje, że jedną osobę, która posiada wiedzę na temat urządzeń i będzie dbała o promocję laboratoriów już zatrudnił.

- Zamierzamy także angażować pracowników, którzy będą świadczyć usługi doradcze na rzecz lokalnych przedsiębiorców - dodaje. - Planujemy też współpracować z naukowcami z suwalskiej uczelni.